Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Paweł Słójkowski 05.05.2020

Mocne słowa piłkarza Arki. "Jeśli ktoś się boi, może szukać pracy w innym zawodzie"

Adam Marciniak, zawodnik Arki Gdynia, bez ceregieli wypowiedział się o niektórych piłkarzach Ekstraklasy. Wielu piłkarzy polskiej ligi obawia się wznowienia rozgrywek i zagrożenia koronawirusem.

We wtorek kluby Ekstraklasy miały wrócić do treningów już w godzinach porannych, jednak w związku z wytycznymi komisji medycznej PZPN, zostały one poproszone o wstrzymanie się do czasu uzyskania pełnych wyników testów.

Ostatecznie poinformowano, że plan powrotu przebiega zgodnie z planem, a niektórzy wytypowani zawodnicy przejdą pogłębione testy.

>>>Koronawirus: fałszywy alarm w PKO Ekstraklasie. Powrót do rozgrywek zgodnie z planem

Do 4 maja badani byli zawodnicy oraz członkowie sztabów szkoleniowych - w sumie około 800 osób. We wtorek planowano rozpoczęcie treningów na klubowych obiektach z udziałem maksymalnie 14 osób - 13 zawodnikami i trenerem. Później nastąpią kolejne etapy "odmrażania" Ekstraklasy, która ma wrócić do gry 29 maja.

Rozgrywki są sparaliżowane od 9 marca, kiedy to odbył się ostatni mecz. Według ostatnich danych Ministerstwa Zdrowia dotychczas zakażenie koronawirusem potwierdzono laboratoryjnie u ponad 14 tys. osób. Z tego 4 280 osób wyzdrowiało, a 698 zmarło. 

Piłkarze w czasie pandemii skupiali się na treningach indywidualnych i dbali o to, by utrzymać formę. Większość z nich zgodziło się na obniżkę w wynagrodzeniach związaną z tym, że narażone na straty kluby starały się szukać oszczędności. To oczywiste, że części z zawodników towarzyszyły obawy dotyczące koronawirusa i swojego bezpieczeństwa. Do zwolenników powrotu na boiska z pewnością należy Adam Marciniak z Arki Gdynia. W rozmowie z portalem sportowefakty.pl obrońca powiedział kilka mocnych słów o niektórych kolegach po fachu.

- Obawy można mieć zawsze. Że się wpadnie pod samochód, że się złamie nogę. Nie chodzi o to, żeby czekać na moment, aż ktoś mi zagwarantuję, że nie zachoruję, nie doznam urazu i w ogóle, że będą mnie wozili w lektyce. Piłka nożna to nasz zawód i za siedzenie w domach nikt nam płacił nie będzie. Jeśli ktoś się boi, to proszę bardzo: zawsze może skończyć i szukać sobie pracy w innym zawodzie - stwierdził.

Piłkarze Ekstraklasy to z pewnością grupa, która może liczyć na szczególne traktowanie w czasie pandemii. W przeciwieństwie do przedstawicieli wielu innych zawodów, które nie są traktowane wyjątkowo, pracują mimo pandemii i jedynym, co mogą zrobić, jest staranie o to, by zminimalizować ryzyko zakażenia.

- Jak słyszę wypowiedzi niektórych zawodników, że ktoś z rodziny im zakupy robi, to ja się nie dziwię, że mają nas potem jako grupę zawodową niedorozwiniętych. Aż żenująco to czytać i słuchać - powiedział Marciniak.

Za przykład podał jednego z piłkarzy, któremu zakupy robią osoby z najbliższej rodziny, będące w grupie ryzyka. Zawodnicy się w niej nie znajdują, jednak w związku z wytycznymi dotyczącymi powrotu na boiska, musieli oni pozostawać w izolacji. Zwiększona liczba przypadków zakażenia koronawirusem mogłaby storpedować restart rozgrywek i przynieść gigantyczne straty finansowe. 

- Skoro wysportowany, grający w piłkę facet w sile wieku ma jakieś obawy, to co powiedzieć o lekarzach, pielęgniarkach, paniach w Biedronce, kurierach? O kimkolwiek, bo wszyscy pracują i się narażają - pytał.

Pandemia wywołała wiele dyskusji dotyczących piłkarzy. Niestety, wielu z nich potwierdziło opinię ludzi, którzy żyją w oderwaniu od rzeczywistości, mogąc liczyć na bajeczne wynagrodzenia i przywileje. Z pewnością jednak nie dotyczy to wszystkich, a spora grupa piłkarzy zdobyła się na refleksję. Marciniak z pewnością nie gryzł się w tym wywiadzie w język, ale na pewno znajdzie się sporo kibiców, którzy przyznają mu rację.

>>> CZYTAJ TAKŻE >>> Europejskie ligi chcą wrócić do gry. Kto walczy, a kto już zrezygnował?

ps