Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Michał Fabisiak 11.05.2020

Projekt KO ws. wyborów sprzeczny z deklaracjami. Senator PiS wskazał "prawdziwe intencje"

Koalicja Obywatelska złożyła w Sejmie projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego przewidujący m.in. mieszaną formę głosowania w wyborach prezydenckich. W ocenie Jana Marii Jackowskiego z Prawa i Sprawiedliwości pokazuje to prawdziwe intencje polityków PO. - Jednym z elementów, który przeświecał walce o zmianę terminu głosowania była chęć wymiany kandydata - mówi portalowi PolskieRadio24.pl senator PiS. 

Jednym z głównych założeń projektu autorstwa Koalicji Obywatelskiej jest to, że w wyborach prezydenckich będzie można głosować zarówno w formie tradycyjnej, a więc w lokalach wyborczych, jak i korespondencyjnie. - Tak, aby wyborcy mogli podjąć decyzję w sposób świadomy, czy chcą iść do lokalu, czy chcą oddać głos korespondencyjnie - tłumaczył dziś w Sejmie podczas prezentacji założeń projektu poseł KO Robert Kropiwnicki. 

- Dajemy też możliwość, że do 15 dnia przed wyborami każdy może zgłosić chęć głosowania korespondencyjnego i do 7. dnia przed wyborami każdy powinien dostać imienny pakiet wyborczy i po tym 7. dniu każdy może oddać ten pakiet albo w gminie, albo na poczcie, albo w dniu głosowania zanieść go do obwodowej komisji wyborczej - dodał polityk KO.

PAP Radosław Fogiel 1200.jpg
"Przełom czerwca i lipca". Fogiel o potencjalnym terminie głosowania w wyborach

"Zabójcze koperty" i wyraźny sprzeciw KO

Należy wspomnieć, że Prawo i Sprawiedliwość na początku kwietnia przygotowało i przegłosowało w Sejmie projekt przewidujący wyłącznie korespondencyjną formę głosowania. Politycy PiS motywowali to troską o bezpieczeństwo Polaków, którzy chcą wziąć udział w wyborach. Prawo i Sprawiedliwość proponowało, aby właśnie w takiej formie odbyły się wybory 10 maja. Tak się nie stało, ponieważ opozycja, głównie Koalicja Obywatelska zastosowała obstrukcję parlamentarną w Senacie, przez co niemożliwe było przyjęcie ustawy przez Sejm w terminie pozwalającym przeprowadzić na jej podstawie wybory. Choć ustawa trafiła do izby wyższej już 7 kwietnia, to opuściła ją dopiero 6 maja. Senat wykorzystała cały przewidziany prawem 30 dniowy termin na rozpatrzenie projektu, by na koniec uczynić to co od początku zapowiadał marszałek izby Tomasz Grodzki z Platformy Obywatelskiej, czyli odrzucić ustawę w całości.

Wspomniany prominentny polityk PO w połowie kwietnia skrytykował przeprowadzenie wyborów w formie korespondencyjnej. Na antenie TVN24 skomentował ten pomysł w kontekście wyborów korespondencyjnych w Bawarii. Stwierdził, że są one niebezpieczne. - Generalnie w całej Bawarii po pierwszej turze liczba zakażeń wystrzeliła w górę, ale również w nieco mniejszym stopniu w tych miasteczkach, gminach i powiatach, gdzie była II tura, rzekomo bezpieczna, jest jeszcze więcej zakażeń w stosunku do innych miast i powiatów Bawarii. Więc powiedzenie "zabójcza koperta" czy powiedzenie, że idąc czy próbując głosować, czy pracując w komisjach wyborczych, czy pełniąc zaszczytną rolę listonosza, narażamy swoje zdrowie i życie, nie jest twierdzeniem bezpodstawnym - tłumaczył Grodzki.

Marszałek Senatu wygłosił nawet orędzie, w którym skrytykował PiS i straszył Polaków, że wzięcie udziału w wyborach korespondencyjnych może mieć katastrofalne skutki dla naszego narodu. - Niepohamowana żądza władzy nie może triumfować nad walką o zdrowie i życie - nad przetrwaniem narodu - tłumaczył Grodzki w telewizyjnym orędziu. Wtórowali mu inni politycy PO, na czele z kandydatką tej partii na prezydenta Małgorzatą Kidawą-Błońską. Pod koniec kwietnia wicemarszałek Sejmu z PO stwierdziła, że nie weźmie udziału w wyborach korespondencyjnych.  

East News Borys Budka Małgorzata KidawaBłońska 1200.jpg
Eksperci spodziewają się zmiany kandydata KO na prezydenta. Wskazali nazwiska i możliwy problem

Kandydatka KO: nie wezmę udziału, jeśli będą korespondencyjne

- W wyborach korespondencyjnych robionych w taki sposób, jak przygotowało to PiS, czyli nie w wyborach, tylko w usłudze pocztowej - w maju, kiedy rośnie liczba zakażonych udziału nie wezmę. (...) Nie wezmę udziału w wyborach zorganizowanych w taki sposób, nawet w czerwcu, jeżeli będą korespondencyjne, robione przez Pocztę Polską - mówiła Kidawa-Błońska. A to już inna wypowiedź kandydatki KO na prezydenta. - Pomysł robienia wyborów w taki sposób pokazuje, że 10 maja dla tej władzy - zdrowie Polaków nie ma żadnego znaczenia. W ogóle się nimi nie interesują, bo ktoś postanowił, że ma być tak jak on chce, nie słuchając ekspertów, lekarzy - mówiła Kidawa-Błońska.

Opinie ekspertów w sprawie głosowania w formie korespondencyjnej były jednak pozytywne. W ten sposób ten metodę głosowania oceniła m.in. Światowa Organizacja Zdrowia. - Ryzyko, że ten wirus w systemie pocztowym w różnych temperaturach pozostanie na powierzchni w formie aktywnej jest bardzo niskie - tłumaczył wówczas dr Catherine Smallwood z WHO. Podobne opinie wygłaszali także krajowi eksperci. - Nie spodziewam się, że na papierze, czy na kartonie przeżyje wirus. Gdyby nawet jakaś niewielka ilość wirusa będzie, to nie będzie to powód do zakażenia - wyjaśniał dr Paweł Grzesiowski, immunolog, ekspert w dziedzinie profilaktyki zakażeń ze Szkoły Zdrowia Publicznego cytowany przez TVP. 

Dziś choć pandemia koronawirusa w Polsce utrzymuje się na podobnym poziomie, jak kilka tygodni temu, PO przedstawiła projekt ustawy, który przewiduje nie tylko formę głosowania korespondencyjnego, ale również i tradycyjnego w lokalach wyborczych. Co w tej sytuacji z deklarowaną troską o zdrowie Polaków? 

Politycy PiS o motywach postawy PO

Senator Prawa i Sprawiedliwości Jan Maria Jackowski uważa, że wszystkie działania PO były nakierowane na zmianę terminu wyborów, a nie sposobu ich przeprowadzenia i tym samym troski o zdrowie Polaków. - Jednym z elementów, który przyświecał walce o zmianę terminu głosowania była chęć zmiany kandydata. PO upierała się przy wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej, ponieważ wtedy wybory byłyby zarządzone od nowa - tłumaczy rozmówca portalu PolskieRadio24.pl. - Im bardziej politycy KO zastrzegają, że nie Małgorzata Kidawa-Błońska jest żelaznym kandydatem, tym bardziej liczą na to, że będzie można na nowo zbierać podpisy pod nową kandydaturą, co być może uchroni PO przed widowiskową porażką - dodaje Jackowski.

- Wydaje mi się, że mając jakiekolwiek poczucie szacunku do takich spraw jak elementarna logika, trudno zrozumieć tok myślenia polityków PO. Przykładem tego są wczorajsze wpisy Donalda Tuska, który roni krokodyle łzy nad tym, że nie ma wyborów, a jeszcze kilka dni temu zapowiadał, że zbojkotuje te wybory, bo nie powinny się odbyć. To pokazuje absolutną hipokryzję polityków PO. Wykorzystują oni sytuację wyborczą do politycznych rozgrywek tylko po to, żeby zaatakować rząd i ugrać kilka punktów procentowych dla swojej partii - komentuje postawę polityków PO Radosław Fogiel, który również jest przekonany, że jednym z celów, dla których PO krytykowała wybory w pierwotnym terminie oraz zaproponowanej, korespondencyjnej formie, było stworzenie możliwości do wymiany kandydata. 

Zastępca rzecznika prasowego PiS dodaje, że jego partia od początku była otwarta na rozmowę w sprawie znalezienia kompromisowego rozwiązania dotyczącego wyborów, ale do tej pory nie było woli do porozumienia ze strony opozycji. Zdaniem Fogla działo się tak z dwóch powodów. - Po pierwsze dlatego, że opozycja cały czas domagała się ogłoszenia stanu klęski żywiołowej, który w obecnych warunkach jest niedopuszczalny. Drugi powód to cały czas myślenie o tym, w jaki sposób wykaraskać się z możliwości blamażu, w jaki sposób zostawić sobie furtkę do zmiany kandydata - tłumaczy poseł PiS. 

PAP Jadwiga Emilewicz 1200.jpg
Głosowanie korespondencyjne oraz w lokalach. Nowy projekt PiS dot. wyborów

Tymczasem PiS przedstawiło dziś projekt ustawy, który ma być dowodem na to, że ze strony tej partii jest dobra wola i chęć porozumienia w sprawie wyborów. Proponowane przepisy przewidują mieszaną formę głosowania. - Wybory będą odbywały się normalnie w lokalach wyborczych, będą pracowały obwodowe komisje wyborcze standardowo z tym uwzględnieniem, że każdy kto nie będzie chciał przyjść do lokalu wyborczego będzie mógł oddać swój głos w sposób korespondencyjny - tłumaczył poseł PiS Przemysław Czarnek. - Tym samym wypełniamy większość postulatów, które przez opozycję były przez wiele dni zgłaszane. Przywrócenie pełnej roli PKW i głosowanie tzw. mieszane, to znaczy korespondencyjne na wniosek - dodał. 

MF, PolskieRadio24.pl