Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Paweł Słójkowski 15.05.2020

Bundesliga, najbardziej polska z zagranicznych lig. Biało-czerwoni potrafią błyszczeć za miedzą

Zawieszona od dwóch miesięcy z powodu pandemii koronawirusa Bundesliga ma ponownie wystartować w sobotę. Jest pierwszą z liczących się lig w Europie, która przystępuje do gry mimo światowego kryzysu. Przypominamy najlepszych Polaków, którzy zapisali się w historii tej ligi.

W ostatnich latach jedną z najważniejszych postaci całej Bundesligi jest Robert Lewandowski, który najpierw wyrobił sobie markę w Borussii Dortmund, a później na potęgę strzelał i strzela dla Bayernu Monachium. 

Pamiętamy "polskie trio z Dortmundu", które Lewandowski tworzył razem z Łukaszem Piszczkiem oraz Jakubem Błaszczykowskim, i które stanowiło o sile rzucającego wyzwanie potężnemu Bayernowi zespołu Juergena Kloppa.

W sumie ta trójka ma na swoim koncie blisko 800 występów i ponad 150 bramek w barwach BVB, a do tego trzeba dołożyć kilkanaście trofeów, którymi mogą się pochwalić - każdy z piłkarzy zasłużył na swoje miejsce w historii klubu. 

Bez wątpienia był to świetny czas, by być polskim kibicem Bundesligi, jednak w historii niemieckiej ekstraklasy znajdziemy naprawdę przyzwoity wkład, który był udziałem biało-czerwonych.

Tomasz Wałdoch (VfL Bochum, Schalke 04) i Tomasz Hajto (MSV Duisburg, Schalke 04, FC Nuernberg)

Para środkowych obrońców przez cztery sezony występowała ramię w ramię w linii defensywy bardzo silnego wówczas Schalke 04. Wałdoch, który do Gelsenkirchen trafił z w 1999 roku z VFL Bochum, dorobił się mocnej pozycji w drużynie, zdobyła szacunek kibiców, sztabu szkoleniowego i kolegów z drużyny, co poskutkowało tym, że wybiegał na boisko z kapitańską opaską na ramieniu. Przez długi czas był polskim rekordzistą jeśli chodzi o liczbę występów w Bundeslidze - jego licznik zatrzymał się na 249 występach, w których zdobył 18 bramek, co na stopera jest naprawdę przyzwoitym wynikiem. Po zakończeniu kariery pozostał w klubie i jest trenerem drużyn młodzieżowych.

Hajto dołączył do Wałdocha rok później i miał świetne wejście do Bundesligi, a jego dobra gra w MSV Duisburg poskutkowała transferem do Schalke. Pochodzący z Makowa Podhalańskiego obrońca nie był wybitnym technikiem i nie grzeszył finezją, ale szybko zdołał sprawić, że napastnicy bali się go jak ognia. Charakter i nieustępliwość łączył z agresywną grą, dzięki której zdobył łatkę jednego z najbardziej brutalnych graczy w Bundeslidze - dobrze pokazują to jego kartkowe statystyki, ponieważ w 201 występach zobaczył 73 żółte i 4 czerwone kartki.

W 2001 roku para reprezentacyjnych stoperów była blisko mistrzowskiego tytułu, jednak straciła go na rzecz Bayernu Monachium w ostatniej kolejce Bundesligi. Na pocieszenie mogli zadowolić się Pucharem Niemiec, po który sięgnęli też w kolejnym sezonie.

Jacek Krzynówek (FC Nuernberg, Bayer Leverkusen. VfL Wolfsburg, Hannover 96)

Krzynówek bez wątpienia należy do tych piłkarzy, którzy Bundesligę znają od podszewki - występował w czterech klubach, w sumie w niemieckiej ekstraklasie zanotował 178 meczów i zdobył w nich 24 bramki.

Najbardziej znaną bronią skrzydłowego reprezentacji Polski było potężne uderzenie lewą nogą, którym zaskakiwał wielu świetnych bramkarzy, m.in. Ikera Casillasa, którego jako piłkarz Bayeru Leverkusen pokonał w starciu Ligi Mistrzów z Realem Madryt.

W swojej karierze Krzynówek występował z wieloma kapitalnymi piłkarzami, jak na przykład Bernd Schneider, Hans-Joerg Butt, Dimitar Berbatow, Andrij Woronin czy Edin Dżeko. Po transferze do Wolfsburga skrzydłowy spędził tam blisko trzy lata - już po odejściu z klubu sięgnął po mistrzostwo Niemiec, choć miał skromny wkład w spektakularny sukces ekipy Felixa Magatha, ponieważ zimą przeniósł się do Hannoveru. Rozegrał jednak wymaganą liczbę spotkań, by zapisać się w historii jako drugi Polak z tym tytułem w Bundeslidze.

Marek Leśniak (Bayer Leverkusen, SG Wattenscheid 09, TSV 1860 Monachium, KFC Uerdingen 05)

Leśniak może nie być piłkarzem, który przychodzi na myśl jako jeden z pierwszych Polaków, którzy biegali po boiskach Bundesligi. Napastnik rozegrał 213 meczów w niemieckiej ekstraklasie, zdobył w nich 42 gole, w tym jednego, który może być wspominany jako jedna z piękniejszych bramek, które padły na niemieckich stadionach.

W 1993 roku w starciu z Bayernem Monachium Leśniak przymierzył z 16 metrów, przepiękną przewrotką ustalając wynik spotkania na 2:0 dla SG Wattenscheid. Nawet gdyby jego dorobek był skromniejszy, ten kapitalny gol sprawiłby, że Leśniak znalazłby się w tym zestawieniu.

Źródło: YouTube/Reinhald Blum

Artur Wichniarek (Hertha Berlin, Arminia Bielefeld)

Napastnik pokazał w Bundeslidze dwie twarze. Dobra forma na zapleczu elity w Arminii Bielefeld poskutkowała transferem do Herthy Berlin, w której barwach w 81 spotkaniach trafił do siatki tylko 6 razy. Krótko mówiąc - nie poradził sobie z duża presją i oczekiwaniami, po latach wspominał też, że nie był ulubieńcem trenera i dyrektora klubu. Wrócił więc tam, gdzie pokochano go za strzelane gole - do Arminii.

Źródło: YouTube/ZollSchmugler

Po transferze odżył i zapracował na miano bohatera klubu. Tam na boisko wybiegał w sumie 216 razy, notując 88 trafień i zasługując na miano swojego pseudonimu - "Król Artur" nie wziął się znikąd. Fani przeciętnego zespołu uznawali go za główną postać drużyny, co zresztą przełożyło się na to, że sam zawodnik często spotykał się z zarzutami dotyczącymi jego buty i arogancji.

Choć pokazywał się z dobrej strony w silnej lidze, nigdy nie zrobił wielkiej kariery reprezentacyjnej, a jeśli chodzi o biało-czerwone barwy, to częściej przywołuje się historie jego konfliktu z Leo Beenhakkerem i liczne kontrowersyjne wypowiedzi.

Andrzej Juskowiak (Borussia Moenchengladbach, VfL Wolfsburg, Energie Cottbus)

Juskowiak ma w swoim piłkarskim CV kilka naprawdę solidnych marek, jak chociażby Sporting Lizbona i Olimpiakos Pireus. Najlepiej spisywał się jednak w Bundeslidze, do której trafił w 1996 roku. 

W sumie w 184 meczach w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech Juskowiak zdobył 57 bramek, zostawiając po sobie naprawdę dobre wspomnienia, zwłaszcza w VFL Wolfsburg, dla którego grał najdłużej, rozrywając trzy naprawdę dobre sezony.

Jan Furtok (Hamburger SV, Eintracht Frankfurt)

Do czasu Roberta Lewandowskiego i jego strzeleckich wyczynów to właśnie Jan Furtok był Polakiem, który mógł pochwalić się największą liczbą zdobytych w Bundeslidze bramek. Choć nie imponował warunkami fizycznymi, potrafił wykorzystać swoją szybkość i spryt, co przekładało się na okazje bramkowe. 

W swoim trzecim sezonie w Niemczech Furtok strzelił w Bundeslidze aż 20 bramek, co dało mu tytuł wicekróla strzelców. Roland Wohlfarth z Bayernu Monachium wyprzedził go o jednego gola. W sumie dla ekipy z Hamburga (gdzie cały czas cieszy się szacunkiem) i Eintrachtu Frankfurt uzbierał ich 59.

Związany z GKS-em Katowice Furtok miał ciekawą karierę, ale po latach wciąż kojarzony jest ze zdobytą ręką bramką, która uchroniła przed kompromitacją reprezentację Polski w meczu z San Marino.

Andrzej Buncol (FC 08 Homburg, Bayer Leverkusen, Fortuna Duesseldorf)

Buncol wyjechał do Niemiec w wieku 27 lat, w 1986 roku, a jego emigracja stała się tematem bardzo kontrowersyjnym - wiązała się z przyjęciem niemieckiego obywatelstwa, komunistyczne władze robiły z niego zdrajcę. Kilka lat wcześniej, kiedy sięgał po medal mistrzostw świata, był nazywany bohaterem.

Ofensywny pomocnik poradził sobie jednak w nowych realiach bez większych problemów, głównie ze względu na nieprzeciętne piłkarskie umiejętności. 

W Bundeslidze wcześniejszy piłkarz m.in. Ruchu Chorzów i Legii Warszawa zagrał 185 razy, zdobył 21 bramek. Najlepiej może wspominać swoją grę w barwach Bayeru Leverkusen, który był jego drugim klubem w Niemczech. W swoim debiutanckim sezonie sięgnął po Puchar UEFA.

Szkoleniowcem zespołu był wówczas legendarny Rinus Michels. Po zakończeniu kariery Buncol pozostał w strukturach klubu z Leverkusen, gdzie pracuje z młodzieżą.

Piotr Nowak (Dynamo Drezno, TSV 1860 Monachium)

Ofensywny pomocnik rozpoczął swoją przygodę w Bundeslidze od walczącego o utrzymanie Dynama Drezno. Szybko pokazał, że jego sprowadzenie było świetnym posunięciem, ale w Dynamie długo miejsca nie zagrzał. Po pierwszym sezonie trafił do TSV 1860 Monachium.

W swoim drugim sezonie był kluczową postacią drużyny, trafiał do siatki i asystował. Jego postawa została doceniona i reprezentant Polski zgarnął nagrodę dla najlepszego pomocnika ligi sezonu 1995/96. Filigranowy zawodnik robił wrażenie nienaganną techniką, potrafił posyłać idealne, mierzone piłki, był także skuteczny.

Z Niemiec wyjechał spróbować swoich sił w amerykańskiej MLS, a ostatecznie rozegrał w Bundeslidze 116 spotkań, w których zdobył 17 goli.

Euzebiusz Smolarek (Borussia Dortmund)

Jeszcze przed czasem, w którym polskich kibiców zachwycały popisy Błaszczykowskiego, Piszczka i Lewandowskiego, fani biało-czerwonych mogli patrzeć na poczynania Euzebiusza Smolarka. Syn Włodzimierza Smolarka, wybitnego reprezentanta, piłkarskie szlify zbierał w Holandii, a w wieku 24 lat przeniósł się do Bundesligi. 

BVB miała wówczas kłopoty, nie była klubem, który jest drugą siłą w Niemczech i rywalizuje z Bayernem, pokazując się też w Europie. Była ligowym średniakiem, który przechodził trudny czas. Ale to właśnie wtedy rozpoczęto tworzenie klubu, który funkcjonuje dziś w europejskiej czołówce.

Smolarek miał okazję występować z kilkoma świetnymi piłkarzami, jak choćby Lars Ricken, Tomas Rosicky Jan Koller, Nuri Sahin czy Alexander Frei, cieszył się sporym szacunkiem u kibiców (zwłaszcza po tym, jak jego gol odebrał mistrzostwo odwiecznemu rywalowi - Schalke), wypracowywał przyzwoite liczby. Czegoś zabrakło, by być gwiazdą pokroju Lewandowskiego, jednak to i tak był najlepszy okres w karierze napastnika.

W sumie Smolarek zagrał w Bundeslidze w 81 spotkaniach, strzelił w nich 25 goli.

BUNDESLIGA - kolejka po restarcie:

16 maja
Borussia Dortmund – Schalke 04
RB Lipsk – SC Freiburg
Hoffenheim – Hertha Berlin
Fortuna Duesseldorf – Paderborn
Augsburg – VfL Wolfsburg
Eintracht Frankfurt - Borussia Monchengladbach

17 maja
1.FC Koeln – FSV Mainz
Union Berlin – Bayern Monachium

18 maja
Werder Bremen – Bayer Leverkusen

ps