Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Paweł Bączek 18.05.2020

"Przedstawiciele wolnej prasy". Pompeo o amerykańskich dziennikarzach z Hongkongu

Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo ostrzegł Chiny, że jakakolwiek ingerencja w pracę amerykańskich i miejscowych dziennikarzy w Hongkongu będzie mieć znaczenie dla oceny statusu respektowania przez władze w Pekinie autonomii tej byłej brytyjskiej kolonii.
polskie radio 24 przemysław żurawski vel grajewski 1200.jpg
"Ten konflikt będzie się zaostrzał". Politolog o relacjach chińsko-amerykańskich

- Raport w tej sprawie, jaki miał być przedstawiony Kongresowi USA na początku miesiąca, będzie gotowy po 22 maja - zapowiedział szef amerykańskiej dyplomacji. Jak podkreślał już wcześniej, chodzi o to, by uwzględnić najbardziej aktualne stanowisko Pekinu ws. Hongkongu.

- Zostanie one z pewnością omówione pod koniec tygodnia podczas trzeciego posiedzenia plenarnego Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych - argumentował Pompeo.

W swoim oświadczeniu amerykański sekretarz stanu przypomniał, że zgodnie z chińsko-brytyjską deklaracją z 1984 r. Pekin jest zobowiązany do respektowania politycznej odrębności regionu oraz swobód obywatelskich jego mieszkańców co najmniej do 2047 r.

Chińskie władze twierdzą wprawdzie, że dokument ten nie jest wiążący, ale w ocenie Waszyngtonu nic nie upoważnia do takiego myślenia.

"Ich praca pozwala całemu światu dowiadywać się, co się dzieje"

- Dziennikarze, o których mowa, są przedstawicielami wolnej prasy, a nie kadrami propagandowymi - stwierdził Pompeo w odniesieniu do amerykańskich dziennikarzy, którzy pracują w Hongkongu. - Ich cenna praca informacyjna pozwala Chińczykom i całemu światu dowiadywać się, co się dzieje - dodał.

chiny free 1200
Jakie wpływy Chin w regionie? Ekspert: w dobie pandemii są apele, by chronić Europę przed wrogimi przejęciami

Ostrzegł, że jakakolwiek próba ograniczania swobody pracy wolnych mediów będzie mieć konsekwencje dla oceny sytuacji w regionie przez Waszyngton i stosunków na linii Waszyngton-Pekin.

W ocenie Biura ds. Hongkongu i Makau (HKMAO), które jest najwyższym rządowym organem ChRL odpowiedzialnym za zarządzanie tymi dwiema byłymi europejskimi koloniami, obecnie specjalnymi regionami administracyjnymi ChRL, w Hongkongu obserwowany jest wzrost napięcia, za co ponoszą też odpowiedzialność media.

Siły "czarnej przemocy"

6 maja HKMAO w ostrych słowach przestrzegło przed wznowieniem antyrządowych protestów wraz z ustępowaniem epidemii koronawirusa. "Hongkong nie zazna spokoju, póki nie usunie sił »czarnej przemocy«" - oceniło w swym komunikacie.

pap laboratorium 1200.jpg
Doradca Trumpa: powinniśmy dostać od Chin odszkodowanie z powodu koronawirusa

W 2019 r. Hongkongiem wstrząsnęły wielomiesięczne protesty, które regularnie przeradzały się w brutalne starcia z policją. Ubrani na czarno radykalni demonstranci podpalali barykady i rzucali koktajle Mołotowa, a policjanci używali gazu łzawiącego, armatek wodnych, gumowych kul i pałek.

Protesty rozpoczęły się od sprzeciwu wobec planu umożliwienia ekstradycji podejrzanych do Chin kontynentalnych, ale wkrótce rozwinęły się w szerszy ruch na rzecz demokracji i przeciwko ograniczaniu autonomii Hongkongu i swobód jego mieszkańców. Pekin zaprzecza oskarżeniom o ingerencje w wewnętrzne sprawy regionu i zarzuca "obcym siłom", w tym USA i Wielkiej Brytanii, że sieją w Hongkongu ferment.

Konflikt na linii USA-Chiny

Niedzielne oświadczenie Pompeo jest kolejną odsłoną amerykańsko-chińskiego sporu ws. swobody działania korespondentów z tych krajów w państwach goszczących. Począwszy od ubiegłego tygodnia Stany Zjednoczone przyznają dziennikarzom z Chin tylko wizy na 3 miesiące i jest to kolejny krok odwetowy USA po wydaleniu w marcu amerykańskich dziennikarzy z Chin. Część z nich kontynuuje swą misję w Hongkongu.

W marcu władze w Pekinie cofnęły akredytacje korespondentom dzienników "Wall Street Journal", "New York Times" i "Washington Post". Był to odwet za wcześniejsze restrykcje wobec chińskich mediów w USA - Biały Dom zapowiedział bowiem, że będzie traktować pięć chińskich redakcji w USA tak jak przedstawicielstwa dyplomatyczne obcych państw, oceniając, że są one w praktyce całkowicie kontrolowane przez komunistyczne władze ChRL.

Restrykcje dotknęły wtedy agencje prasową Xinhua, telewizję CCTV, Chińskie Radio Międzynarodowego (CRI) oraz dzienniki "China Daily" i "Renmin Ribao". Zostały one zmuszone do redukcji zatrudnionego w USA personelu o połowę.

pb