- Właśnie po to mamy bufor finansowy w postaci możliwości chociażby wydania obligacji Skarbu Państwa, aby zadłużyć się na pewien okres, żeby uratować miejsca pracy. To jest w tej chwili priorytet - dodał.
Estoński CIT już za pół roku. Premier: to będzie prawdziwy inkubator przedsiębiorczości dla całej Polski
Piotr Müller był również pytany o możliwe zwolnienia w budżetówce. O tym, że rząd zaraz po wyborach prezydenckich zamierza zwalniać urzędników, poinformowała w piątek "Gazeta Wyborcza". Jak przypomina "Wyborcza", szybszą możliwość zwalniania urzędników rząd zapisał w tarczy antykryzysowej 2.0, która weszła w życie w połowie kwietnia.
Z kolei w najnowszej tarczy antykryzysowej 4.0, którą obecnie zajmuje się Senat, znalazł się przepis pozwalający zwalniać też osoby zatrudnione w organach władzy publicznej, w tym w administracji rządowej, kontroli państwowej i ochrony prawa oraz w sądach i trybunałach, jednostkach budżetowych, państwowych funduszach celowych, pracowników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego i Narodowego Funduszu Zdrowia.
Procedura awaryjna
Rzecznik rządu zapewnił, że "takiej decyzji w tej chwili nie ma". - Nie ma mowy o masowych zwolnieniach - dodał.
- Te ustawy faktycznie wprowadzają taką możliwość i gdy były uchwalane, to celowo były przyjęte przepisy, które pozwolą, gdyby kryzys się pogłębiał, faktycznie dokonywać pewnych zmian, jeśli chodzi o administrację publiczną - mówił rzecznik rządu.
Minister finansów: nowelizacja budżetu prawdopodobnie w drugiej połowie lipca
Wskazał, że mogą to być korekta wynagrodzeń, zamrożenie wynagrodzeń, obniżenie zatrudnienia w administracji publicznej czy brak rekrutacji na wakaty, które pojawią się w związku z przejściem na emeryturę.
- Zakładam, że będzie możliwość elastycznego podejścia do redukcji w administracji publicznej - powiedział.
jp