Krótko po wyborach prezydenckich w Polsce, w których zwyciężył prezydent Andrzej Duda, prezes PZPN Zbigniew Boniek zamieścił na Twitterze wpis, który wywołał ogromne kontrowersje wśród wielu internautów. Część z nich stwierdziła, że jego słowa deprecjonowały wielu Polaków - osoby zamieszkujące wieś czy niemające wyższego wykształcenia.
"Prezydent Polski dzisiaj może być wybrany głosami ludźmi środowiska wiejskiego, głosami emerytów i ludzi z podstawowym wykształceniem. To chyba trochę dziwne w tak pięknym i rozwijającym się kraju jak nasza Polska" - napisał wówczas na Twitterze prezes PZPN. W rozmowie z Robertem Mazurkiem w Radiu RMF FM tłumaczył się z tego wpisu.
Kto ma prawo do wyboru prezydenta? Burza w sieci po wpisie Zbigniewa Bońka
"To nie jest moje zdanie"
Zbigniew Boniek, pytany o tę wypowiedź stwierdził, że nie była ona obraźliwa, bo "przecież to jest prawda". Dodał także, że zamieszczony na Twitterze wpis to nie są jego słowa. - To nie jest moje zdanie. To jest zdanie, które ja przepisałem z gazety - wyjaśnił działacz.
Zbigniew Boniek zarzucił także prowadzącemu rozmowę Robertowi Mazurkowi manipulację jego wypowiedzią. - Niech pan nie manipuluje, bo ja powiedziałem inaczej. Niech pan przeczyta dobrze. Ja powiedziałem, że trochę jestem zaskoczony, że ponad 70 proc. elektoratu jednego człowieka, jest ze środowisk wiejskich, środowisk z podstawowym wykształceniem i środowisk ludzi w wieku emerytalnym - między innymi jest to moja kategoria. Nigdzie nie powiedziałem, że jest to ani złe, ani dobre - mówił Zbigniew Boniek.
Czytaj również:
Powtórzył, że jego wypowiedź nie była obraźliwa, tylko wyrażała zdziwienie. Dodał także, że osób z niższym wykształceniem oraz z mniejszych miast nie deprecjonuje, a wręcz przeciwnie, "jest bardziej na nich otwarty niż na ludzi, którzy szczycą się wielką kasą i z wielkim wykształceniem".
wPolityce.pl, jmo