Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Paweł Słójkowski 18.01.2021

Brzęczek zawiódł na całej linii? Brakowało stylu i pomysłu na grę

W poniedziałek PZPN zaskoczył wszystkich, ogłaszając, że Jerzy Brzęczek nie jest już selekcjonerem reprezentacji Polski. Zwolnienie trenera na pół roku przed mistrzostwami Europy to prawdziwy wstrząs, jednocześnie jednak trener popełnił podczas swojej pracy wiele błędów.

Jerzy Brzęczek wytrwał na stanowisku niecałe 2,5 roku. Posada selekcjonera była dla niego największym wyzwaniem w karierze, a czas spędzony z kadrą nie należał do łatwych. Już kiedy przejmował reprezentację, nie brakowało głosów, które podawały w wątpliwość kompetencje selekcjonera.

Niewykorzystany potencjał

Wielu dziennikarzy i kibiców marzyło o nazwisku, które byłoby rozpoznawalne w piłkarskim świecie i byłoby marką samą w sobie. Biało-czerwoni na papierze wyglądali na mocny zespół, w którym nie brakowało piłkarzy z mocnych klubów, na czele z Robertem Lewandowskim, najlepszym obecnie piłkarzem świata.

Nie mamy może takich piłkarzy jak Włochy, Holandia czy Portugalia, nie można oczekiwać, że będziemy takie drużyny rozbijać, ale na pewno stać nas chociażby na nawiązywanie walki i gry, która nie będzie rozpaczliwym staraniem o to, by dostać najmniejszy wymiar kary.

Patrząc obiektywnie, mamy świetnych bramkarzy, przyzwoitych obrońców, pomocników, którzy klubom dają znacznie więcej niż kadrze. Patrząc na reprezentacje z całego XXI wieku, trudno nie odnieść wrażenia, że potencjał za kadencji Brzęczka był największy. I niestety, towarzyszyło mu przekonanie, że oglądaliśmy to, jak można go nie wykorzystywać.

Cały czas na świeczniku

Zbigniew Boniek postawił na kogoś, kogo największym sukcesem było czwarte miejsce w Ekstraklasie, na którym zakończył sezon z Wisłą Płock. Do tego prowadził w 1. lidze GKS Katowice i w 2. lidze Raków Częstochowa, zaliczając po drodze średnio udany epizod w Lechii Gdańsk.

W sumie w Ekstraklasie jako trener Brzęczek miał na swoim koncie 66 meczów i trzeba przyznać, że to skromny bagaż doświadczeń jak na osobę, która miała na nowo poukładać reprezentację po koszmarnych mistrzostwach świata w Rosji w 2018 roku. Boniek zdecydował się zaufać Brzęczkowi, co wywołało ogromne dyskusje.

Nie powinno to jednak dziwić - mówimy o drużynie, która nieustannie jest na świeczniku, drużynie dla polskich kibiców najważniejszej, której każde spotkanie jest wydarzeniem, a każda personalna czy taktyczna decyzja urasta do rangi ogólnokrajowej debaty ekspertów, dziennikarzy i fanów futbolu. Ludzi, którzy mają różne zaplecze jeśli chodzi o wiedzę o piłce, ale będą głośno wyrażać swoje odczucia. I mają do tego pełne prawo.

Bez wpadek, ale bez stylu

Jeśli chodzi o pozytywy reprezentacji w dwóch ostatnich latach, to na pierwszy rzut oka wysuwają się wyniki - Brzęczek nie miał ich najgorszych, biało-czerwoni nie zanotowali większych i skutkujących poważnymi konsekwencjami wpadek.

Zakwalifikowali się na Euro, radzili sobie z niżej notowanymi rywalami, tym silniejszym nie pozwalali się rozbić. Tyle tylko, że nawet patrząc na same wyniki, widać wyraźnie, że nie ma tu czegoś ekstra, czegoś, co pozwoliłoby z optymizmem jechać na wielki turniej, by bić się o większe cele. Z jakąkolwiek z drużyn światowej czołówki nie udało się wygrać ani razu - bilans siedmiu spotkań z renomowanymi rywalami jak Holandia, Włochy czy Portugalia, to tylko dwa punkty.

Czytaj także:

Nie bilans jest jednak najgorszy, ale to, jak biało-czerwoni wyglądali w tych meczach. W listopadzie, kiedy mierzyli się z Włochami, właściwie ani razu nie zagrozili bramce Donnarummy, mieli problemy z wymianą choćby kilku podań, odstawali w każdym aspekcie gry. 

Po tej klęsce wróciły wszystkie argumenty, które pojawiały się wśród krytyków za kadencji Brzęczka. Było to tragiczne spotkanie w wykonaniu biało-czerwonych, najgorsze od lat.

I, co gorsza, przekreśliło całkiem niezły w wykonaniu reprezentacji październik, który był szansą selekcjonera na normalność i oddalenie od siebie zarzutów. W tym miesiącu pewnie pokonaliśmy 3:0 Bośnię i Hercegowinę, rozbiliśmy Finów 5:1 i bezbramkowo zremisowaliśmy z Włochami.

Głównym zarzutem wobec Brzęczka pozostawało to, że jego reprezentacja nie miała za grosz pomysłu na grę, nie miała stylu. Nie widać było w niej koncepcji taktycznej, automatyzmów, efektów treningów, współpracy między formacjami, wypracowanych schematów. 

Odpowiedzi przyjadą niedługo

Niewiele osób kwestionowało z początku to, co mówił zarówno Brzęczek, jak i Boniek - że budowa drużyny wymaga czasu, a selekcjoner nie jest cudotwórcą. Tyle tylko, że budowa trwała ponad dwa lata, a efektów i progresu w grze Polaków nie było widać.

Do mistrzostw Europy pozostało nieco ponad pół roku. Zmiana selekcjonera w tym momencie jest oczywiście ryzykowna, bez względu na to, kto zostanie następcą Brzęczka. Budzi też wielkie emocje, zwłaszcza że jeszcze niedawno Zbigniew Boniek bronił trenera i deklarował, że wszelkiego rodzaju nerwowe ruchy nie są rozsądne.

Skoro ponad dwa lata nie wystarczyły na uporanie się z problemami, kilka kolejnych miesięcy nie zwiastowało, by w jakiś magiczny sposób błędy zostały przez Brzęczka wyeliminowane. 

Czy zwolnienie selekcjonera oczyści słabą ostatnio atmosferę w reprezentacji i przyniesie oczekiwane skutki? Na to, by poznać odpowiedzi, nie trzeba będzie czekać długo - Euro 2020 rozpocznie się już 11 czerwca. W czwartek zaś Zbigniew Boniek będzie tłumaczył powody rozstania z byłym już selekcjonerem.

Czytaj także:

ps