Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 09.02.2021

"Nowy START kodyfikuje tzw. równowagę strachu, gwarantowane wzajemne zniszczenie". Co oznacza dla Rosji, USA i regionu?

Głównym celem układu Nowy START jest zapobieżenie powrotowi do strategicznego wyścigu zbrojeń, jaki miał miejsce podczas zimnej wojny. Wtedy ani USA, ani ZSRR nie były w stanie uzyskać realnej przewagi - nie były zdolne do wyeliminowania całego arsenału nuklearnego przeciwnika w pierwszym uderzeniu i musiały liczyć się z tym, że taki atak spotkałby się z dotkliwym kontruderzeniem. To podstawa wzajemnego odstraszania między mocarstwami – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Artur Kacprzyk (PISM).

CZYTAJ TAKŻE
satelita shutter 1200 Coffeemill.jpg
Test niszczyciela satelitów. Ekspert: to nowy wyścig kosmiczny, kosmos to dla Kremla kluczowy obszar przyszłych wojen

Na początku kadencji nowego prezydenta USA Joe Bidena doszło do przedłużenia rosyjsko-amerykańskiego układu Nowy START, regulującego arsenały broni nuklearnej o zasięgu międzykontynentalnym. Miał on wygasnąć 5 lutego br. Postanowienie o przedłużeniu porozumienia o 5 lat do 5 lutego 2026 roku weszło w życie 3 lutego.

Artur Kacprzyk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych powiedział portalowi PolskieRadio24.pl, że przedłużenie układu odbywa się w zupełnie innej sytuacji niż jego podpisanie w 2010 r. – nie jest elementem resetu. - Dziś Nowy START ma ograniczać koszty i ryzyka związane z trwającą rywalizacją obu państw. Retoryka nowej administracji wobec Rosji jest zupełnie inna niż dekadę temu. Amerykanie z jednej strony przedłużają Nowy START i chcą dalej rozmawiać o kontroli zbrojeń, ale z drugiej strony podkreślają, że będą reagować na nieprzyjazne rosyjskie działania wobec USA i ich sojuszników – mówi.

Analityk zaznaczył też, że przedłużenie Nowego START spotkało się z pozytywną reakcją w NATO, którego wielu członków przywiązuje dużą wagę do kontroli zbrojeń i wiąże wysiłki w tym zakresie ze zgodą na wzmacnianie wojskowego odstraszania przez Sojusz. Nasz rozmówca odniósł się jednak sceptycznie do szans na skłonienie Rosji do ograniczenia jej broni jądrowej o krótszym zasięgu.

Więcej w rozmowie.

***

PolskieRadio24.pl: Co zakłada porozumienie Nowy START? Dlaczego jest ważne dla sygnujących je stron?

Artur Kacprzyk (PISM): Układ Nowy START to w tym momencie jedyne porozumienie, które ogranicza wielkość arsenałów jądrowych Stanów Zjednoczonych i Rosji, dwóch największych potęg nuklearnych. Posiadają łącznie około 90 procent wszystkich głowic jądrowych na świecie.

Zgodnie z nazwą (START to ang. skrót od Strategic Arms Reduction Treaty) układ dotyczy redukcji systemów strategicznych, czyli o zasięgu międzykontynentalnym. W razie konfliktu służyłyby one do bezpośrednich ataków z terytorium jednego z tych państw na drugie. Nowy START ogranicza liczbę pocisków balistycznych i ciężkich bombowców oraz przenoszonych przez nie głowic. Zobowiązuje też strony do działań, służących wzajemnej weryfikacji jego przestrzegania. USA i Rosja muszą wymieniać się informacjami nt. swoich sił strategicznych i przyjmować inspekcje w ich bazach.

Głównym celem układu jest zapobiegnięcie powrotowi do strategicznego wyścigu zbrojeń, jaki miał miejsce podczas zimnej wojny. USA i ZSRR rozbudowywały wówczas swoje siły, ale żadne z nich nie było w stanie uzyskać realnej przewagi. Tzn. żadne z państw nie było zdolne do wyeliminowania całego arsenału nuklearnego przeciwnika w pierwszym uderzeniu i musiało liczyć się z tym, że taki atak spotkałby się z dotkliwym kontruderzeniem. To podstawa wzajemnego odstraszania między mocarstwami.

Wyścig zbrojeń strategicznych prowadził więc donikąd, a jednocześnie pociągał za sobą duże inwestycje i potęgował napięcia oraz wzajemną nieufność. Nowy START ma cementować stan „równowagi strachu” - czy mówiąc inaczej, „zagwarantowanego wzajemnego zniszczenia” – przy możliwie niskich kosztach.

Czytaj także:

Jak obecnie wygląda równowaga sił, jakie zasoby mają strony układu?

Z danych wymienianych przez obie strony i dostępnych publicznie wynika, że i USA, i Rosja stosują się do jego ograniczeń. Zgodnie z nimi każde z państw może posiadać do 700 rozmieszczonych (gotowych do użycia) międzykontynentalnych pocisków balistycznych i ciężkich bombowców oraz do 1550 głowic rozmieszczonych na tych systemach. Nowy START nie ogranicza natomiast innych kategorii broni jądrowej.

I USA, i Rosja dysponują dużą liczbą głowic w rezerwie. W razie wygaśnięcia układu mogłyby stosunkowo szybko umieścić je na systemach strategicznych, przekraczając w ten sposób limity Nowego START. Traktatem tym objęta nie jest również niestrategiczna broń jądrowa, czyli taka o krótszym zasięgu. Rosjanie mają w tej kategorii zdecydowaną przewagę. Wg większości szacunków posiadają ok. 1-2 tys. głowic niestrategicznych, a USA zaledwie ok. 200. Warto dodać, że Rosjanie zwiększają liczbę środków przenoszenia broni niestrategicznej. M.in. opracowali pocisk 9M729, łamiąc traktat INF, który zabraniał wystrzeliwanych z lądu pocisków o średnim zasięgu, tj. od 500 do 5500 km.

Rosjanie pracują też nad międzykontynentalnymi systemami, które nie podlegają definicjom układu Nowy START. Chodzi o napędzane małymi reaktorami nuklearnymi pociski manewrujące i drony podwodne. Nie wydaje się jednak by weszły one do służby przed wygaśnięciem przedłużonego do 2026 r. układu Nowy START, a przynajmniej nie w dużej liczbie.

Publikujący od lat informacje nt. sił nuklearnych na świecie Sztokholmski Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI) szacuje, że arsenał jądrowy USA wynosi niecałe ok. 3.8 tys. głowic, a rosyjski 4.3 tys. Do tego należy doliczyć, że każde z państw ma kolejne kilka tysięcy głowic wycofanych ze służby i oczekujących na demontaż.

 

Można zapytać, dlaczego porozumienie Nowy START zostało przedłużone właśnie teraz – uzgodnienia zapadły właściwie od razu po objęciu urzędu przez nowego prezydenta USA Joe Bidena. Co prawda, 5 lutego br. Nowy START miał wygasać, ale można spytać, dlaczego nie przedłużył go Donald Trump, albo dlaczego przedłużono go o 5 lat, a nie na krótszy okres. Czy to, że Biden zdecydował się na podpisanie traktatu, oznacza nowy rozdział w relacjach USA i Rosji? Co prawda, trzeba dodać, że Joe Biden dbał, by akcentować, że Nowy START jest oddzielną kwestią w relacjach z Rosją, podkreślał, że ważna jest dla USA także sytuacja Ukrainy, potępił areszt Aleksieja Nawalnego, represje.

Administracja Trumpa nie chciała przedłużenia Nowego START w obecnej formie. Krytykowała go za to, że nie ogranicza on całego rosyjskiego arsenału nuklearnego. Chciała wynegocjować nowy traktat. Traktowała przy tym kwestię przedłużenia lub wygaśnięcia START jako środek presji na Rosję, jako kartę przetargową. Zaznaczała, że obecny układ można przedłużyć tylko o rok i to pod warunkiem, że dojdzie do postępów w rozmowach nt. kolejnego porozumienia – ale tak się nie stało.

Biden również chce wynegocjować dodatkowe limity dla wszystkich kategorii rosyjskiej broni jądrowej, ale uważa, że przedłużenie Nowego START nie powinno być kartą przetargową w rozmowach z Rosją, bo jego obowiązywanie jest po prostu w interesie samych USA. Choć START nie reguluje ogółu potencjału jądrowego Rosji, to nakłada ograniczenia na większość systemów zdolnych do rażenia USA.

Administrację Bidena i Rosję łączy chęć uniknięcia ilościowej rywalizacji w dziedzinie broni strategicznej. „Ilościowej”, bo Nowy START nie zabrania modernizacji sił tego typu. Rosja już wymieniła większość z nich na nowe, a USA mają dopiero zacząć ten proces. W razie braku limitów i środków transparencji START oba państwa mogłyby natomiast dodatkowo rozbudowywać te siły, obawiając się, że to samo robi druga strona.

Dla obu państw rolę odgrywają kwestie finansowe. Rosja dysponuje znacznie mniejszym budżetem obronnym niż USA, ale i amerykański budżet jest „napięty”. USA muszą inwestować coraz więcej w modernizację sił konwencjonalnych do regionalnego odstraszania przede wszystkim Chin, ale i Rosji. Jako kandydat Biden zaznaczał ponadto, że należy zwiększać wydatki na cele niemilitarne, a nie budżet obronny, który już jest wysoki. Opowiadał się przy tym za zmianą rozkładu nakładów obronnych, w tym właśnie zmniejszeniem funduszy na siły nuklearne. Teraz dochodzą problemy społeczne i gospodarcze związane z kryzysem pandemicznym, w tym rosnący deficyt budżetowy.

Jeśli chodzi o szerszy kontekst polityczny, to przedłużenie układu odbywa się w zupełnie innej sytuacji niż jego podpisanie. Zawarcie traktatu w 2010 r. faktycznie wpisywało się w próbę resetu w relacjach amerykańsko-rosyjskich. Z perspektywy USA miało ułatwić polepszenie stosunków z Rosją i stanowić zabezpieczenie na przyszłość, gdyby relacje te się popsuły. Dziś Nowy START ma ograniczać koszty i ryzyka związane z trwającą rywalizacją obu państw. Retoryka nowej administracji wobec Rosji jest zupełnie inna niż dekadę temu. Amerykanie z jednej strony przedłużają Nowy START i chcą dalej rozmawiać o kontroli zbrojeń, ale jednocześnie podkreślają, że będą reagować na nieprzyjazne rosyjskie działania wobec USA i ich sojuszników.

Czy można jednak powiedzieć, że administracji Joe Bidena bardziej zależało na przedłużeniu traktatu niż administracji Donalda Trumpa? Trump, jak pan powiedział, chciał włączyć do porozumień inne rodzaje broni. Czy Trump nie widział konieczności przedłużania Nowego START-u?

Trump i jego administracja nie podzielali obaw Demokratów o koszty i ryzyka związane z wygaśnięciem Nowego START. Za prezydentury Trumpa USA prezentowały maksymalistyczne podejście na zasadzie „albo wszystko, albo nic”.

Administracja Trumpa uważała, że USA dadzą sobie radę w potencjalnym wyścigu zbrojeń i wprost nim groziła, by wymusić ustępstwa od Rosjan. Jednak byli oni skłonni tylko do ustępstw symbolicznych. Byli gotowi do zadeklarowania, że nie będą zwiększać ogólnej liczby głowic jądrowych wszystkich kategorii, ale już nie na wypracowanie instrumentów, które by to weryfikowały. A taki był warunek Trumpa dla przedłużenia Nowego START o rok. Generalnie Rosjanie powtarzali, ze jeśli USA chcą wynegocjować nowy układ, to też muszą iść ustępstwa.

Na kalkulacje Rosjan niewątpliwie wpływały zbliżające się wybory w USA i wiedza, że tak jak oni i Biden będzie chciał bezwarunkowo przedłużyć Nowy START. Ale myślę też, że administracja Trumpa przesadziła z oceną, że Rosjanie są zdesperowani, by ten układ utrzymać. Z pewnością woleliby uniknąć sytuacji, w której siły strategiczne USA nie podlegałaby żadnym ograniczeniom, ale sami nie byliby w takiej sytuacji bezbronni.

Uważam wręcz, że nawet gdyby Amerykanie rozbudowywali swoje siły ponad limity START, a Rosjanie nie, to USA i tak nie byłyby w stanie zniszczyć całego arsenału nuklearnego Rosji. On po prostu już jest bardzo duży. Niemniej Rosjanie przywiązują tak wielką wagę do parytetu jądrowego z USA, że najprawdopodobniej też inwestowaliby dodatkowo w swoje siły nuklearne, które tradycyjnie traktują priorytetowo. Mogliby też próbować czekać na kolejne wybory i zmianę amerykańskiej administracji. Dlatego sądzę, że nawet wygaśnięcie Nowego START i wzmocnienie amerykańskiej presji nie przesądzałoby o zgodzie Rosji na zawarcie innego porozumienia. Przypomnę, że pierwszy układ START z 1991 r. negocjowano przez dekadę.

Co przedłużenie układu Nowy START oznacza dla Polski?

Nowy START nie dotyczy nas wprost, bo ogranicza broń jądrowej o zasięgu międzykontynentalnym, a nie rosyjskie siły niestrategiczne, o krótszym zasięgu. A to właśnie ich głównym zadaniem byłoby w razie konfliktu rażenie europejskich członków NATO… 

Jednocześnie to ten drugi poziom kontroli nad użyciem broni jądrowej – gwarantuje, że nikt nie użyje broni o mniejszym zasięgu, bo eskalacja mogłaby prowadzić na ten drugi poziom rozgrywki strategicznej? Obie strony mają wystarczająco dużo broni, by wzajemnie się wyniszczyć. Oczywiście miejmy nadzieję, do tego nigdy nie dojdzie.

Naturalnie amerykańskie siły strategiczne są ważne dla odstraszania wojny w Europie, a zwłaszcza ataku nuklearnego. Rosja musi liczyć się z ryzykiem, że regionalny konflikt mógłby eskalować do stopnia totalnej wojny jądrowej. Natomiast w tym aspekcie obowiązywanie lub nieobowiązywanie układu Nowy START niewiele zmienia. Nie wyobrażam sobie, by nawet w razie braku takich ograniczeń doszło do radykalnych zmian w równowadze strategicznej i by USA stały się albo wyraźnie silniejsze, albo wyraźnie słabsze od Rosji w takiej kategorii uzbrojenia. Natomiast w przypadku narastania wyścigu zbrojeń nuklearnych mogłoby pojawić się ryzyko, że Amerykanie finansowaliby je poprzez redukcję wydatków na wojska konwencjonalne, być może właśnie te przeznaczone do obrony Europy.

Przedłużenie Nowego START jest zaś pozytywne politycznie dla NATO i relacji transatlantyckich. Wiele rządów europejskich jest wyczulonych na kwestie związane z bronią jądrową i bardzo przywiązanych do idei kontroli zbrojeń. W dużej mierze ze względu na obecne w społeczeństwach tych państw nastroje antynuklearne. Często idą one w parze z niechęcią wobec USA.

Np. część polityków niemieckich już twierdzi, że USA wciągają Europę do wyścigu zbrojeń z Rosją. Teza ta jest fałszywa, ale nieprzedłużenie Nowego START przez Stany Zjednoczone pogłębiłoby takie kontrowersje. Mogłoby wzmocnić głosy opowiadające się za wycofaniem z Europy amerykańskiej broni jądrowej, m.in. we wspomnianych już Niemczech, czy w Holandii. Prawdopodobnie utrudniłoby to też dyskusje nad odpowiedzią wojskową NATO na złamanie przez Rosję traktatu INF o pociskach średniego zasięgu. Możliwe, że część państw jeszcze bardziej starałaby się ograniczać reakcję militarną Sojuszu, bojąc się antagonizowania własnych społeczeństw.

Już w czasie zimnej wojny polityka NATO polegała na próbie godzenia ze sobą odstraszania i rozmów o kontroli zbrojeń. Nie dziwi więc, że członkowie Sojuszu powitali przedłużenie Nowego START i zapowiedź dalszych rozmów amerykańsko-rosyjskich o kontroli zbrojeń.

Jak mogłyby te rozmowy wyglądać?

Te rozmowy będą bardzo trudne i obie strony zdają sobie z tego sprawę. Dlatego przedłużyły Nowy START aż o 5 lat.

Rosja od lat nie chce zgodzić się na ograniczenie jej arsenału niestrategicznego, bo musiałaby zredukować go znacznie bardziej niż Amerykanie. Rosjanie traktują swoje duże siły niestrategiczne jako odpowiedź na ogólną przewagę NATO w siłach konwencjonalnych (choć akurat w naszym regionie to Rosja dysponuje taką przewagą). Z kolei Amerykanie nie potrzebują tak licznych sił nuklearnych krótszego zasięgu – mają one uzupełniać siły strategiczne w odstraszaniu ataków jądrowych i nawet ich niewielka obecność w Europie ma duże znaczenie symboliczne.

Z kolei Rosjanie chcieliby ograniczenia części nienuklearnych rodzajów uzbrojenia amerykańskiego. Chodzi zwłaszcza o obronę przeciwrakietową, ale i o precyzyjne pociski konwencjonalne dalekiego zasięgu. Wg Rosjan zdolności te mogą być wykorzystane przeciwko rosyjskim siłom strategicznym i podważać równowagę nuklearną. Tu też od lat trudno o porozumienie. Amerykanie m.in. odmawiali przyjęcia prawnie obowiązujących ograniczeń dla ich systemów przeciwrakietowych. Wskazywali, że systemy te nie są w stanie przechwycić dużej liczby nowoczesnych pocisków międzykontynentalnych Rosji i mają na celu obronę przed znacznie mniejszymi siłami rakietowymi Korei Północnej i Iranu.

Perspektywy na wynegocjowanie ograniczeń dla dodatkowych rodzaje uzbrojenia nie są zatem obiecujące w obliczu różnic interesów i dotychczasowych doświadczeń. Niemniej, wypracowanie nawet mniej ambitnych rozwiązań może być pozytywne – np. gdyby udało się uzyskać większą wiedzę o rosyjskiej niestrategicznej broni jądrowej, w tym o dokładnych rozmiarach i miejscach rozmieszczenia tego arsenału. 

Jednocześnie dążenie do nowych porozumień oczywiście nie może odbywać się za wszelką cenę. Powinny one uzupełniać działalność USA i NATO na rzecz odstraszania i obrony, a nie podważać ją poprzez nadmierne ustępstwa. Kwestie związane z tymi negocjacjami niewątpliwie powinny być przedmiotem konsultacji USA z sojusznikami, które już zapowiedziała administracja Bidena.


***

Z Arturem Kacprzykiem z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl