Samolot wylądował w Wilnie przed 21.30 miejscowego czasu. Pasażerowie, wśród których były cztery Polki z Suwałk, spędzili w Mińsku ponad sześć godzin. Litewskie władze zapowiedziały, że osoby, które były na pokładzie, zostaną w tej sprawie przesłuchane.
Prezydent: wydarzenia na Białorusi kolejnym przykładem naruszania fundamentalnych zasad prawa międzynarodowego
00:55 wilno - maszyna .mp3 Do Wilna w niedzielę wieczorem wrócił samolot, który wcześniej został zmuszony przez białoruskie władze do lądowania w Mińsku. Litewska premier Ingrida Szyimonyte określiła działania reżimu w Mińsku mianem aktu terroryzmu - o szczegółach Kamil Zalewski (IAR)
W oficjalnym oświadczeniu rządu Litwy podkreślono, że władze tego kraju będą domagać się "jasnej i bezkompromisowej odpowiedzi" na działania Białorusi ze strony społeczności międzynarodowej. "Przestrzeń powietrzna Białorusi jest niebezpieczna dla wszystkich. Unia Europejska musi podjąć efektywne kroki, by, niezależnie od narodowości, chronić wszystkich tych, którzy są zagrożeni działaniami reżimu. Wspólnie z partnerami międzynarodowymi będziemy pracować nad zamknięciem białoruskiej przestrzeni powietrznej dla lotów międzynarodowych" - głosi oświadczenie opublikowane na stronach litewskiego rządu.
- Był to bezprecedensowy akt terroryzmu wobec obywateli Unii Europejskiej i innych państw - oceniła przechwycenie samolotu litewska premier Ingrida Szimonyte.
Wymuszenie zmiany kursu
Cywilny samolot został zmuszony do zmiany kursu kilkanaście kilometrów od litewskiej granicy, po tym, gdy jego piloci otrzymali informację o podłożonej bombie. Maszyna była eskortowana przez białoruski myśliwiec MiG-29. Nakaz jej przechwycenia wydał Aleksander Łukaszenka.
Czytaj także:
Na lotnisku w Mińsku samolot został sprawdzony, a pasażerów poddano kontroli. Bomby nie znaleziono, ale zatrzymany został białoruski bloger Roman Protasiewicz, poszukiwany przez władze między innymi w związku z relacjonowaniem ubiegłorocznych demonstracji białoruskiej opozycji oraz publikacją informacji o nadużyciach i zbrodniach władzy. Na Białorusi grozi mu nawet kara śmierci.
Media informowały, że Roman Protasiewicz był wcześniej obserwowany przez rosyjskojęzycznego mężczyznę na lotnisku w Atenach.
Działania Białorusi potępiły rządy Polski, Litwy i innych państw europejskich, a także dyplomacja Unii Europejskiej.
mbl