Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Katarzyna Karaś 18.11.2010

Bo portrety były brzydkie...

Szef protokołu serbskiego parlamentu Vojislav Gliszić podał się do dymisji w związku z falą kpin i oburzenia, jaką wywołały zamówione przez niego portrety polityków.
Serbski parlamentSerbski parlamentfot. Wikimedia Commons/CC

Portrety kolejnych przewodniczących parlamentu wykonał renomowany ponoć artysta Dragan Stojkov. Twarze oddał bardzo realistycznie, ale ze zniekształconą perspektywą. Nie żałował też czerwonej farby. Wszystko razem sprawiło, że sportretowani wyglądają, jakby byli źle uszminkowani albo chorzy.

- Wyglądają, jakby spadli z Marsa - ocenił dzieła jeden z ekspertów, krytykując portrety jako "złą, prowincjonalną sztukę". Niektórzy ze sportretowanych zażądali nawet usunięcia ich podobizn z parlamentu.

Olejne portrety, zawieszone w gmachu parlamentu, spotkały się z jeszcze ostrzejszymi recenzjami zwykłych obywateli. Ludzie mówią o "zdjęciach z listów gończych".

Oburzenie opinii publicznej budzi też cena, jaką artyście zapłacono za jego dzieła. Każdy portret kosztował, w przeliczeniu, prawie 2 tysiące euro, a zamówiono ich ponad 20.

kk

tagi: Serbia