Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 01.12.2010

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. wybuchów

Prokuratura w Zielonej Górze wszczęła śledztwo ws. awarii. Ogłoszono już, że kilka tysięcy ewakuowanych może wrócić do swoich mieszkań. Nie dotyczy to jednego z bloków.
Jedno ze zniszczonych mieszkań - materiały policji.Jedno ze zniszczonych mieszkań - materiały policji.fot. policja

Śledztwo prowadzone jest ws.rozszczelnienia sieci gazowej, wybuchu gazu i pożarów w mieszkaniach na osiedlach Pomorskim, Śląskim i Raculka.

W obliczu zagrożenia wybuchami gazu ewakuowano około 6,5 tys. osób. Większość wróciła już do swoich mieszkań. Niewpuszczani są lokatorzy bloku numer 1 na Osiedlu Pomorskim, gdzie zginął mężczyzna, a eksplozja gazu zniszczyła kilka ścian.

W Zielonej Górze pracuje specjalny zespół powołany do zbadania przyczyn awarii i eksplozji gazu. Rzecznik PGNiG Joanna Zakrzewska powiedziała IAR, że eksperci zajmą się wyjaśnieniem, dlaczego zawiódł system zabezpieczający dostawy gazu o odpowiednim ciśnieniu.

Władze województwa lubuskiego i miasta Zielona Góra robią wszystko, by pomóc mieszkańcom bloku, którzy ucierpieli wskutek wybuchu gazu, oraz osobom ewakuowanym z mieszkań.

Jak poinformowała na konferencji prasowej Wojewoda Lubuska Helena Hatka, decyzja o powrocie mieszkańców zapadła po potwierdzeniu przez strażaków i gazowników, że nie ma już zagrożenia. Osiedla na razie są odcięte od gazu, ale mają już prąd i przywrócono ruch uliczny.

Kiedy gaz?

Trudno na razie określić, kiedy system zostanie naprawiony. PGNiG zapewnia, że dostawy gazu zostaną przywrócone tak szybko, jak to tylko możliwe. Musi być jednak pewność, że system funkcjonuje poprawnie i jest bezpieczny. Rzecznik dolnośląskiej spółki gazownictwa Piotr Domański powiedział Radiu Zielona Góra, że firma podjęła wszelkie działania mające na celu zabezpieczenie sieci.

Wieczorna awaria

W wyniku wieczornych wybuchów gazu w Zielonej Górze zginęła jedna osoba, do szpitala trafiło pięć osób. 150 rodzin spędziło noc poza swymi mieszkaniami. W sumie ewakuowanych było prawie 6500 osób. Do północy większość z nich wróciła do domów. Do mieszkań nie wróciło 150 rodzin z wieżowca, w którym eksplozje zniszczyły kilka ścian w tym jedną zewnętrzną.

Powrót do domu

Wojewoda zaapelowała o spokojny powrót do domów i słuchanie poleceń policji i straży pożarnej.

Jak powiedział komendant miejski PSP w Zielonej Górze Waldemar Michałowski, przy każdym z budynków będą policjanci, strażacy i pracownicy gazowni wyposażeni w detektory gazu.

- Po włączeniu przez zakład energetyczny prądu będzie chwila odczekania i po tych 2-5 minutach mieszkańcy będą mogli wchodzić do mieszkań. Jeśli będzie potrzeba sprawdzimy mieszkania detektorami gazu - powiedział Michałowski. Dodał, że na początku należy sprawdzić wszelkie urządzenia zasilane prądem.

Wyjątkiem jest blok nr 1

Jedynym budynkiem, który nie będzie zasiedlany jest blok nr 1 na Osiedlu Pomorskim, gdzie doszło do dużej eksplozji gazu, która zniszczenia kilka ścian w jednym z mieszkań. W budynku mieszka ok. 150 rodzin, które znalazły się pod opieką miasta.

W wyniku tego wybuchu zginął ok. 50 letni mężczyzna. Strażacy znaleźli go w szybie windy, pod zwałami gruzu. Prawdopodobnie fala uderzeniowa sprawiła, że wpadł do tego szybu. Awaria spowodowała także dwa pożary na os. Śląskim. Łącznie w wyniku tego nagłego wydarzenia poszkodowanych zostało osiem osób.

- Do naszego szpitala trafiło pięć osób, z których jedna ze względu na oparzenia skóry i dróg oddechowych została przewieziona do Nowej Soli, gdzie jest oddział oparzeniowy. Pozostałe miały lekkie obrażenia i po udzieleniu pomocy zostały wypisane ze szpitala. Dodatkowo trzy osoby przebywają u nas ze względu na to, że są starsze, chore, nie mają opiekunów - powiedziała rzeczniczka zielonogórskiego szpitala, Adriana Wilczyńska.

Szef zielonogórskiej policji Ryszard Błażnik poinformował, że na miejscu pracują także policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej wspólnie z prokuratorami.
- Przede wszystkim przeprowadziliśmy oględziny miejsca znalezienia zwłok, to miejsce newralgiczne gdzie nastąpił wybuch, gdzie są największe uszkodzenia budynku. Te czynności zostały dzisiaj wykonane w ramach możliwości - powiedział Błażnik.

Dodał, że ustalono tożsamość ofiary wybuchu, mężczyzna mieszkał w bloku, w którym został znaleziony.

Nocna ewakuacja, teraz powroty

Na osiedlach obu mieszka ok. 6,5 tysiąca osób. Ich ewakuacja trwała około dwóch godzin. Część mieszkańców udała się na noc do rodzin. Osoby, które nie miały takich możliwości, były zabierane z osiedli autobusami komunikacji miejskiej do punktów ewakuacyjnych wyznaczonych przez prezydenta Zielonej Góry.

Rzeczniczka wojewody, Urszula Śliwińska-Misiak, powiedziała, że 200 osób udało się do miejsc przeznaczonych dla ewakuowanych osób, pozostali znaleźli schronienie u rodzin.

W akcję zaangażowanych jest łącznie ponad 300 policjantów. - Staramy się dbać o bezpieczeństwo mienia, by nie dochodziło do włamań - powiedziała rzeczniczka zielonogórskiej policji, kom. Małgorzata Stanisławska. Obecnie policjanci pomagają wracać mieszkańcom do domów.

Wybuchy w kuchenkach

Sytuacja kryzysowa miała swój początek we wtorek po południu, przed godziną 17. Wówczas zielonogórska straż pożarna otrzymała pierwsze zgłoszenia o wybuchach gazu w kuchenkach. Potem ich liczba zaczęła lawinowo rosnąć, zgłaszano również wycieki gazu. Łącznie podobnych zgłoszeń było ok. 40.

Na razie nie jest znana przyczyna awarii, wiadomo jedynie, że skutkowała ona gwałtownym wzrostem ciśnienia w instalacji gazowej.

agkm