Do szpitala prowadzonego przez włoską organizację charytatywną Emergency w ciągu niecałych dwóch godzin przywieziono 60 ofiar zamachów, co najmniej 16 z nich zmarło, zanim dotarły do placówki.
- Ci, którzy zostali do nas przywiezieni, nie byli w stanie mówić, wielu z nich było przerażonych, ich wzrok był zawieszony w próżni, spojrzenie puste. Rzadko widzimy takie sytuacje - relacjonował jeden z pracowników szpitala.
Tragiczny bilans zamachów w Kabulu. Liczba ofiar rośnie
Sytuacja jest nadal krytyczna, kilku pacjentów pozostaje na oddziałach intensywnej terapii - przekazała BBC dyrektorka Emergency Rossella Miccio. Dodała, że pracownicy, którzy skończyli swoje dyżury, wracali do szpitala, by pomóc, a wszystkie trzy sale operacyjne placówki były zajęte przez całą noc.
Czytaj także:
Dwa wybuchy w Kabulu
W czwartek po południu doszło do dwóch samobójczych ataków w pobliżu kabulskiego lotniska. Celem terrorystów był tłum usiłujący się dostać na lotnisko, z którego prowadzona jest ewakuacja obywateli państw zachodnich i Afgańczyków uciekających przed talibami.
Do zorganizowania ataków, w których zginęło 13 żołnierzy USA i - według ostatnich doniesień urzędników afgańskich - co najmniej 95 Afgańczyków, przyznało się Państwo Islamskie Prowincji Chorasan (IS-Ch).
koz