Jak wynika z relacji unijnych dyplomatów, polski ambasador poinformował, że reżim Łukaszenki sprowadza na Białoruś całe rodziny, obiecując ułatwienia w przekroczeniu granicy z Unią. W rzeczywistości - jak podkreślał Andrzej Sadoś - zmusza je do długiej wędrówki po lesie i nielegalnego przekraczania granicy z Polską.
"Naszym przeciwnikiem nie są migranci, ale służby białoruskie". Rzecznik SG o sytuacji na granicy
Ambasador mówił też o szeroko zakrojonej akcji dezinformacji ze strony władz w Mińsku, które obwiniają Polskę za trudną sytuację na granicy i za wypychanie migrantów ich na terytorium Białorusi.
Czytaj także:
Kryzys destabilizujący Europę
Sadoś poinformował również o filmie zamieszczonym w mediach społecznościowych, na którym Irakijka apeluje do rodaków, by nie ufali zapewnieniom białoruskich służb i nie przylatywali do Mińska, by następnie przejść przez granicę z Unią. Ostrzega, że to wyprawa niebezpieczna i jest zagrożeniem dla zdrowia i życia. Ona sama jest już na terytorium Polski, ale rezygnuje z prawa ubiegania się o azyl w Polsce, bo jej celem były Niemcy, chce zatem wrócić do kraju.
- Reżim Łukaszenki nie cofnie się i nadal będzie destabilizował Unię Europejską - podkreślał ambasador.
Białoruś zarabia na kryzysie migracyjnym? Stanisław Żaryn wyjaśnia
Przypomniał również apele polskich władz do międzynarodowych organizacji o nawiązanie współpracy z Białorusią i rozwiązanie problemu. Podkreślił, że zgoda na dalsze działania Aleksandra Łukaszenki i sprowadzanie migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki doprowadzi do kryzysu humanitarnego.
st