Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 22.10.2021

Gazowy poker Kremla. Agata Łoskot-Strachota: chodzi o NS2, nowe kontrakty i odroczenie wyroku na gaz w Zielonym Ładzie

- W interesie Rosji jest przede wszystkim jak największy zarobek Gazpromu, ponadto Moskwa chce wpłynąć na ogólny kształt relacji z Unią, na sposób stosowania unijnego prawa i regulacji przy eksporcie rosyjskiego gazu, m.in. wobec Nord Streamu 2 – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Agata Łoskot-Strachota z Ośrodka Studiów Wschodnich, komentując cele Rosji podczas trwającego kryzysu gazowego.

gaz gazociąg rura 1200.jpg
Dyskusja o cenach energii na szczycie UE. Premier wzywa KE do działania w związku z polityką Gazpromu

Analizując działania Kremla podczas kryzysu cenowego na rynkach gazu, Agata Łoskot-Strachota z Ośrodka Studiów Wschodnich powiedziała portalowi PolskieRadio24.pl, że wysokie ceny surowca zwiększają dochody Gazpromu, a zatem stabilizacja sytuacji nie do końca leży w jego interesie. Część działań Rosji jest tym motywowanych. Zaznaczyła, że już sama ostra retoryka Kremla wpływa na ceny rynkowe gazu na giełdach w Europie, a Moskwa to wykorzystuje.

Magazyny Gazpromu w Europie na początku sezonu grzewczego były niemal puste – zaznaczyła także nasza rozmówczyni. - Magazyny w tych krajach, których udziałowcem albo partnerem jest Gazprom, mają rekordowo niskie zapełnienie. Są to dość duże magazyny w Europie Zachodniej. Na przykład, podziemny magazyn Gazpromu w Rehden w Niemczech niedawno miał wypełnienie około 9 procent, to bardzo mało. Zazwyczaj to zapełnienie na poziomie ponad 70 do 80 procent – wyjaśniła.

Czytaj także:

Kreml, jak podkreśliła, chce wpłynąć przede wszystkim na jak najszybsze dopuszczenie do uruchomienia NS2, najlepiej na jak najkorzystniejszych dla Rosji warunkach.

Jak zaznaczyła, obecnie Moskwa bardzo mało sprzedaje gazu na giełdzie, nie rezerwuje dodatkowych przepustowości, nie wykorzystuje w pełni mocy przesyłowych gazociągów, na przykład ukraińskiego czy jamalskiego, deklaruje natomiast, że mogłaby przesyłać gaz przez NS2.

Zielony Ład na horyzoncie

Nasza rozmówczyni zauważyła także, że od 2014 roku relacje Moskwy z Zachodem są mocno napięte, a obecny kryzys Moskwa traktuje jako dobrą okazję do wznowienia dialogu. Dlatego, jak zaznacza, Moskwa chce przekonywać, jak bardzo jest ważna, ale też nie może przesadzić w agresywnej retoryce i naciskach, by nie odstraszyć Zachodu. – Chodzi o uzyskanie długoterminowych zobowiązań, na czym zapewne szczególnie zależy Rosji, biorąc pod uwagę Zielony Ład i niedługą perspektywę odchodzenia od gazu. A długoterminowe kontrakty to coś bardzo konkretnego – podkreśliła nasza rozmówczyni.

Jak bardzo Rosja może ucierpieć w związku z Zielonym Ładem? - Trudno o dokładne szacunki. Wiele zależy od tego, jak szybko Zielony Ład będzie wdrożony. Widzimy, że Rosja stara się wpływać na kształt wdrożeń, ma nadzieję na długi okres przejściowy, liczy także, że gaz zachowa swoje znaczenie,  a wytwarzany wodór będzie nie całkiem zielony, i pozyskiwany we współpracy z Rosją także z błękitnego paliwa. Rosja szuka miejsca dla siebie, a z drugiej strony chce wpłynąć na tempo i formę zmian. Z tej przyczyny nie może przeszarżować politycznie w obecnym kryzysie gazowym. Drogi gaz, warunkowany humorem Kremla, to nie jest coś, czego obywatele UE by sobie życzyli. To może wspierać wprowadzanie nowych technologii – podkreśliła nasza rozmówczyni.

Więcej w rozmowie.


KE.jpg
Szczyt UE wzywa KE do zbadania funkcjonowania rynku gazu i energii elektrycznej, a także rynku handlu emisjami (ETS).

PolskieRadio24.pl: Jak można opisać sytuację na rynku cen gazu?

Agata Łoskot-Strachota, Ośrodek Studiów Wschodnich: Wydaje się, że wysokie ceny gazu i ich duża zmienność to już nowa normalność. Ceny będą reagować na faktyczne zmiany w podaży, ale też na różnego rodzaju wypowiedzi polityków, które odnoszą się do kryzysu gazowego, ale nie zmieniają niczego w rzeczywistości.

Giełdy działają po części pod wpływem faktów, zmienności podaży, popytu, ale po części w związku z oczekiwaniami i emocjami.

Ostatnie tygodnie pokazały, że wśród czynników emocjonalnych, wpływających na giełdę, duże znaczenie ma oczekiwanie, co zrobi Rosja. Rekordowe ceny w środę 6 października w ostatnim tygodniu ceny na holenderskiej giełdzie TTF sięgnęły 1800 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Po uspokajających wypowiedziach Putina były znów niższe.

Komisja Europejska próbowała ostatnio przedstawić pakiet propozycji, które należy wdrożyć w obecnej sytuacji, ale nie ustabilizowało to cen. Widocznie rynek nie ocenił ich dobrze, albo czeka na bardziej konkretne działania

Sytuacja zatem się pogarsza, ceny rosną. Jak bardzo wzrosły ceny energii, gazu? Mowa jest o nawet 1000 procent rok do roku.

To oczywiście zależy, jakie wartości porównywać i w którym momencie. Ceny gazu wzrosły co najmniej o kilkaset procent. W zeszłym roku ceny były bardzo niskie, 15-20 euro za megawatogodzinę (MWh), na giełdzie sięgały czasem 5 euro za megawatogodzinę.  Ceny LNG wkraczały czasem, co paradoksalne, na zakres ujemny.

W ostatnich dniach ceny sięgały do ponad 100 euro za megawatogodzinę, niedawno, chwilowo było to ponad 160 euro za megawatogodzinę.

Wiele zależy i od tego, jakie produkty porównujemy. Mamy na przykład gaz sprzedawany w na następny dzień. Mamy też produkty miesięczne - część podmiotów kontraktuje obecnie te zasoby gazu, które chce odebrać i zużyć w listopadzie. Na te ostatnie głównie zwraca się uwagę. Trzeba zatem zauważyć, że porównania będą zawsze szacunkowe.

Skąd tak duże wzrosty cen?

Po pierwsze, popyt wyraźnie wzrósł w porównaniu z zeszłym, ale też poprzednim rokiem. ,

Po drugie, spada produkcja wewnątrzunijna. Holandia w przyszłym roku chce wyłączyć największe do niedawna w Unii Europejskiej złoże gazu w Groningen. W najlepszych latach dawało ono nawet 80 mld m sześć rocznie. Holandia mogła zwiększać produkcję w okresie większego zapotrzebowania i to umożliwiało stabilizowanie rynku.

Trzecim elementem układanki są magazyny. Są one zapełnione w wyjątkowo niskim stopniu. Średnia to około 10 punktów procentowych mniej niż w poprzednich latach. Co można zauważyć, w Polsce magazyny są w większości zapełnione, nasz kraj należy do tych, które mają obowiązek zgromadzenia rezerw przed zimą.

Część państw nie ma takich zasad, na przykład Niemcy, Austria, Holandia. Magazyny w tych krajach, których udziałowcem albo partnerem jest Gazprom, mają rekordowo niskie zapełnienie. Są wśród nich jedne z największych magazynów w Europie Zachodniej. Podziemny magazyn Gazpromu w Rehden w Niemczech niedawno miał wypełnienie około 9 procent, to bardzo mało. Zazwyczaj to zapełnienie na poziomie ponad 70 do 80 procent, w ubiegłym roku o tej porze prawie 90 procent

Jeśli chodzi o magazyn Haidach w Austrii, to jego zarządzana przez Gazprom część niedawno miała 2 procent zapełnienia. W jednym z największych w Europie magazynie Bergermeer w Holandii, gdzie Gazprom jest partnerem, mamy także niski poziom zapełnienia, około dwudziestu paru procent.

To wyjątkowo niskie poziomy wypełnienia magazynów, a przecież teraz właśnie powinny być one najwyższe, bo zaczyna się okres grzewczy i czas wypompowywania zmagazynowanego surowca.

Na razie sezon grzewczy nie wszędzie się zaczął. Jest nadzieja, że zima będzie cieplejsza, nie będzie potrzeba tyle surowca, a jesienią magazyny będzie można jeszcze uzupełnić.

Kolejnym czynnikiem wzrostu cen jest fakt, że dostawy gazu były niewystarczające z wielu źródeł. LNG nie płynęło w takich ilościach, w jakich byśmy chcieli do Europy, bo popyt na gaz wzrósł nie tylko w Europie, ale też na świecie, w Azji. Ceny w Azji zazwyczaj są wyższe i w związku z tym to tam płynie większość LNG. Do tego azjatyccy odbiorcy mają dużą część gazu zakontraktowaną w długoterminowych kontraktach, inaczej niż w Europie.

W konsekwencji ceny dla odbiorców nie są tam tak wysokie, z opóźnieniem reagują na ceny na zmiany rynku, zwłaszcza jeśli w umowach są przywiązane do cen ropy naftowej. Zmiany mogą pojawić się tam nawet po paru miesiącach.

Pozostałą część podaży na gaz kraje Azji uzupełniają krótkoterminowymi kontraktami, ale są w stanie płacić więcej niż Europa. Władze Chin wezwały swoje firmy, żeby skupowały i magazynowały surowce na zimę, widać, że Chińczycy są w stanie płacić za nie bardzo dużo, i to jest bardzo poważna konkurencja na rynku LNG.

A LNG, podobnie jak Groningen czy magazyny, było do tej pory elementem zwiększającym elastyczność na rynku europejskim. Dostawy LNG można było bowiem zakontraktować na wolnym rynku w odpowiedzi na wzrost popytu.

Obecnie pojawiły się zatem problemy ze wszystkimi bezpiecznikami gazowymi: LNG, magazynami, Groningen,

Do tego dochodzi problem z Rosją. Nie dostarcza tyle gazu, ile Europa by się spodziewała. Wypełnia kontrakty długoterminowe, natomiast bardzo mało sprzedaje gazu na giełdzie, nie rezerwuje dodatkowych przepustowości, nie wykorzystuje w pełni mocy przesyłowych gazociągów - ukraińskiego czy jamalskiego.

Mówi się, o tym, że po zbudowaniu NS1 i NS2 gazociąg ukraiński miałby służyć jako szlak umożliwiający elastyczne reagowanie na rosnący popyt i do dodatkowych dostaw rosyjskiego gazu, ale jak widzimy, obecnie w potrzebie nie jest wykorzystywany.

Stąd pytania, jakie cele ma Rosja, czy jej gra jest celowa…

Rzeczywiście wydaje się, że Rosja robi wszystko, co może, by cena gazu rosła, i by wymóc jak najwięcej, jeśli chodzi o NS2, o którym ciągle napomyka.

Żaden podmiot oczywiście nie ma obowiązku sprzedaży gazu na giełdzie. Trzeba dodać, że popyt na gaz odżył także w Rosji, do tego również rosyjskie magazyny były rekordowo puste i Gazprom musiał je zapełnić. To były duże objętości – dzienna ilość gazu wykorzystywana do zapełniania magazynów wynosiła ok. 80 procent dostaw do Europy, ponad 300 mln metrów sześciennych dziennie. Jednak przecież i w poprzednich latach Gazprom zapełniał magazyny, choć w mniejszym stopniu.

Trzeba mieć tu na uwadze, że na wysokich cenach gazu Gazprom zarabia, a stabilizacja nie do końca leży w jego interesie. Część działań Rosji jest tym motywowanych.

Nie wiadomo przy tym, jak duża jest elastyczność Rosji, jak bardzo mogłaby zwiększyć dostawy.

W momencie zapełnienia magazynów możliwości uruchomienia dodatkowych dostaw nie były tak duże, ale jednak wystarczyły Rosji do tego, by zacząć zapełniać pierwszą nitkę Nord Stream 2.

Czas zapełniania magazynów jednak się kończy, a zatem teoretycznie gazu do przeslania, eksportu powinno być więcej.

Widzimy także, że Gazprom w tym roku postępuje inaczej niż w zeszłych latach – nie wypełnił magazynów w Europie.

Do tego dochodzą wypowiedzi polityków i urzędników rosyjskich. Wynika z nich, że jednym z celów Kremla i Gazpromu jest jak najszybsze uruchomienie NS2 i zapewnienie możliwości jego wykorzystania w pełni, najchętniej z pominięciem unijnego prawa albo takim jego zastosowaniem, które nie będzie przeszkadzać Gazpromowi.

Kolejnym celem strony kremlowskiej jest wpływ całościowy kształt relacji UE-Rosja. Dla Moskwy to szansa na przekonywanie o ważnej roli Kremla na rynku gazu i w polityce. Moskwa musi jednak uważać, by nie przeszarżowała. Z jednej strony chce pokazać, że Europa jej potrzebuje, z drugiej strony, jeśli będą problemy z dostawami gazu, gaz będzie drogi i niepewny, to tak naprawdę może tylko przyspieszyć transformację klimatyczną.  To byłoby z punktu widzenia Rosji kontrproduktywne.

Jakie jeszcze cele Rosja zamierza osiągnąć w tym kryzysie gazowym? Wspomniała już Pani o NS2 i zmianie nastawienia Brukseli wobec Rosji.

Rosja z pewnością prowadzi swoją grę i ma szereg rozmaitych celów. Do tej pory Rosja nie przyczyniała się do rozwiązania problemów, mimo że zapewne mogłaby nieco pomóc – nawet wydając pewne komunikaty uspokoić trochę rynek.

Nie wydaje mi się prawdopodobne,  żeby Rosja mogłaby przesłać na rynek tak duże ilości gazu bywróciły ceny takie, jak w zeszłym roku. Sytuacja jest strukturalnie inna. Musimy pamiętać, że na sytuację wpływa nie tylko Rosja, ale także sytuacja z LNG, a także to, iż wszyscy inwestorzy na świecie nie mają obecnie dużego interesu w inwestowaniu w wydobycie długoterminowe. Chodzi o to, że nie tylko Europa, ale wiele państw na świecie zmierza ku transformacji – stawia się na cele klimatyczne, na dekarbonizację. Gaz ziemny, nawet jeśli nie jest na celowniku, jak w Europie, to niedługo będzie albo może być. Nie ma pewności, że długoterminowo to będzie bardzo opłacalny biznes.

Kreml, przez polityków, urzędników, takich jak np. ambasador w Brukseli Władimir Czyżow, wysyła sygnały, że zmiana nastawienia do Rosji może zaowocować zwiększeniem dostaw. Putin zapowiadał, że rurociągi na Ukrainie mogą wybuchnąć. Komentatorzy zauważają, że to nic innego jak szantaż, a Moskwie chodzi o zmianę polityki wobec Zachodu i wpisuje się to w długoletnią politykę szantażowania państw zachodnich z użyciem surowców.

Na pewno w interesie Rosji jest wygrać jak najwięcej na tej sytuacji. Nie wiemy jednak, jaką ilość dodatkowego gazu jest w stanie przesłać. Niedawno Międzynarodowa Agencja Energii szacowała, że mogłaby zwiększyć dostawy do Europy o ok 15%. Nawet jednak jeśli Rosja nie ma za dużo gazu do dyspozycji, nie ma możliwości znacznego zwiększenia eksportu – i tak prowadzi i będzie prowadzić swoją grę, m.in. poprzez różnego rodzaju wypowiedzi publiczne uspakajające lub wręcz przeciwnie zwiększające niepokój na rynku.

W interesie Rosji jest na pewno jak największy zarobek Gazpromu, ponadto Moskwa chce wpłynąć na ogólny kształt relacji z Unią, na sposób stosowania unijnego prawa i regulacji przy eksporcie rosyjskiego gazu, m.in. wobec NS2, ewentualne wyłączenia z tego prawa.

Od 2014 roku relacje Moskwy z Zachodem są mocno napięte, kraje unijne staraly się dywersyfikować dostawy i zmniejszać zależność od Rosji a tu nagle Europa mówi, że potrzebuje więcej rosyjskiego gazu. To dobry moment na wznowienie dialogu, ale może także uzyskanie długoterminowych zobowiązań, na czym zapewne szczególnie zależy Rosji, biorąc pod uwagę Zielony Ład i nie tak długą perspektywę odchodzenia od gazu.

A długoterminowe kontrakty to coś bardzo konkretnego.

Kontrakty wiązałyby bardziej Europę z Rosją…

Moskwa będzie chciała maksymalnie wykorzystać tę sytuację, ale, jak wspomniałam, wie, że nie może przeszarżować. Jeśli przesadzi, przyspieszy proces odchodzenia od gazu ziemnego w części Europy. Działania Rosji mogą pogorszyć wizerunek Kremla, a do tego zaszkodzić eksportowi rosyjskiego gazu, bo wyjdzie na to, że nie tylko szkodzi środowisku, ale w ogóle jest niepewny i politycznie niebezpieczny.

W obecnym kryzysie Rosja owszem, odgrywa dużą rolę. Jednak, podkreślę, ważne są tu także inne czynniki. Oprócz tego o czym już mówiłam w zeszłym roku ok. 80 procent gazu było sprzedawanych w Europie w powiązaniu z ceną rynkową, takie ceny szybko się zmieniają. W Azji zawiera się kontrakty długoterminowe – u nas jest inaczej, jesteśmy wrażliwi na zmiany na całym świecie, szybko widzimy ich skutki.

Ważne są też zmiany strukturalne. Gaz zawsze był paliwem sezonowym, reagującym tak naprawdę na zmiany temperatur. Teraz jego ceny reagują także na sytuację na rynku energii odnawialnej i produkcję prądu. Gdy mniej wieje, mamy mniej słońca – bardziej liczy się gaz. To kolejny czynnik, który dodaje dynamizmu rynkowi gazu. Rosja oczywiście jest ważna w tej układance, ale różne czynniki warunkują jej możliwości działania. Warto mieć tego świadomość.

To ważne, by rozumieć szerszy plan i co wpływa na ceny gazu, bo to też pokazuje, jakie jest pole działania Rosji. Wspomniała pani, że Rosja ma trzy główne cele, zmiana polityki UE wobec Rosji, kontrakty długoterminowe i wpłynięcie na funkcjonowanie NS2. Na czym Moskwie szczególnie zależy w kontekście Nord Streamu2?

Jeśli chodzi o Nord Stream 2, ponieważ obie nitki są zbudowane, jedna z nich jest już zapełniana, kluczowym etapem jest zaaplikowanie do tego rurociągu prawa UE, znowelizowanej dyrektywy gazowej. NS2 zaczął już tę procedurę, może ona potrwać w sumie (od września) do ośmiu miesięcy. Jest ryzyko, że Gazprom nie będzie mógł wykorzystywać całej przepustowości gazociągu.

A Gazprom chce jak najszybciej wykorzystywać NS2 i to z preferencyjnymi wyłączeniami z unijnego prawa lub w ogóle zawieszeniem jego obowiązywania.  Dla UE to bardzo trudna sprawa – unijną supermocą jest bowiem, jak się mówi, moc regulacyjna.

Niemniej jednak ceny gazu przekładają się na wyższe ceny energii, inflację. Ceny energii to jeden z najważniejszych problemów politycznych w większości państw niemal wszędzie, we Francji, Hiszpanii, Mołdawii, w Wielkiej Brytanii.

Jak bardzo Rosja może ucierpieć w związku z Zielonym Ładem?

Trudno o dokładne szacunki. Wiele zależy od tego, jak szybko Zielony Ład będzie wdrożony. Widzimy, że Rosja stara się wpływać na kształt wdrożeń, ma nadzieję na długi okres przejściowy, liczy także, że gaz zachowa swoje znaczenie,  a wytwarzany w przyszłości wodór będzie nie całkiem zielony, i pozyskiwany we współpracy z Rosją także z błękitnego paliwa.

Rosja szuka miejsca dla siebie, z drugiej strony chce wpłynąć na tempo i formę zmian. Z tej przyczyny nie może przeszarżować politycznie w obecnym kryzysie gazowym. Drogi gaz, warunkowany humorem Kremla, to nie jest coś, czego obywatele UE by sobie życzyli. To może wspierać wprowadzanie alternatywnych technologii.

I faktycznie, w UE widzimy wzrost zainteresowania energią jądrową.

Co Unia Europejska powinna zrobić w związku z obecnym kryzysem gazowym?

To jest nie do końca oczywiste. Niektóre państwa, Francja, Hiszpania, obecnie starają się złagodzić efekt kryzysu wobec najbardziej wrażliwych grup odbiorców – chodzi o dopłaty i zablokowanie wzrostu taryf.

Wspominałyśmy, że Komisja Europejska opublikowała niedawno tzw. toolbox w związku z kryzysem gazowym, ale wynika z niego jasno, że w krótkim terminie tak naprawdę działać mogą same państwa. W dłuższej perspektywie KE zaproponowała, że przyjrzy się możliwości wspólnego zakupu gazu, po to, by stworzyć strategiczne zapasy. Nie wiadomo, czy to będzie realizowane. UE zapowiada także, że będzie rozmawiać z partnerami zewnętrznymi.

Trzeba rozumieć, że mamy do czynienia z sytuacją rynkową, zależną od wielu czynników. Trudno o pojedyncze działanie, które może zmienić sytuację. Jak wspominaliśmy, nawet na poziomie KE dyskutowano o działaniach, które mogą nie tyle przeciwdziałać temu co się dzieje, co dać pewne ulgi odbiorcom. Chodzi o ulgi podatkowe, dopłaty, wykorzystanie dochodów z handlu emisjami.

Widzimy także, że Chiny zaczęły skupować surowce – jak będą się zachowywać w dalszym czasie, nie wiemy. Do tego trzeba założyć, że wydobycie gazu także nie zwiększy się w szybkim terminie, a jego poziom w UE  spada

Jakie Rosja ma możliwości działania w kwestii kryzysu gazowego?

Nie chciałabym ich przeszacować ani niedoszacować. Sytuacja jest trudna. Już same wypowiedzi Putina destabilizują lub stabilizują rynek. Nie wiem, czy Rosja będzie starać się o uspokojenie sytuacji.

Czy mamy wciąż perspektywy zablokowania NS2 sankcjami USA?

Nie liczyłabym na nie w tym momencie. Na razie nie widać takiej woli na poziomie administracji USA.

Ważne obecnie wydaje się dopilnowanie tego, by do NS2 w pełni zastosowane było unijne prawo. Putin mówił, że  gazociąg ukraiński może wybuchnąć, ponieważ nie chce posyłać dodatkowych ilości gazu przez Ukrainę, ale przez Nord Stream 2.

Trzeba uwzględnić, że Putin ma wrogie zamiary wobec Ukrainy, bez ogródek stwierdza, że naród ukraiński nie istnieje, a Ukraińcy to Rosjanie. To agresywne i groźne słowa. Zagrożenie wojną na Ukrainie ze strony Rosji istnieje.

Dwa gazociągi  biegnące przez Bałtyk dają możliwość zamknięcia tranzytu przez Ukrainę, co zresztą wcześniej, kilka lat temu zapowiadał szef Gazpromu Aleksiej Miller. Czy Rosja zamknie tranzyt przez Ukrainę?

Wiadomo jest, że Nord Stream 2 zwiększy zagrożenie wojną na Ukrainie. 

Istnieje możliwość zamknięcia tranzytu przez Ukrainę, jednak dla Rosji cenne może być także utrzymywanie niepewności, opcja ograniczania przesyłu przez gazociągi ukraiński i jamalski i rozgrywania politycznie tej sytuacji.

***

***

Z Agatą Łoskot-Strachotą z Ośrodka Studiów Wschodnich rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl