Protesty w Kazachstanie wybuchły po tym, jak rząd ogłosił podwyżki cen paliw.
W największych miastach w ciągu dnia tysiące demonstrantów demolowało budynki rządowe, biura lokalnych administracji i redakcje państwowych mediów. Kazachstańskie MSW poinformowało o bandach rabujących sklepy i bankomaty, a prezydent Kasym-Żomart Tokajew oświadczył, że w kraju działają terroryści, którzy zajęli część ważnych obiektów. Między innymi zajęty został port lotniczy w mieście Ałmaty, ale już odzyskano nad nim kontrolę.
W związku z napiętą sytuacją, w Kazachstanie ograniczono działanie internetu i pracę lotnisk oraz kolei. W kilku miastach policja użyła w stosunku do demonstrantów armatek wodnych i gazu łzawiącego. Natomiast w Aktau i Pawłodarze funkcjonariusze oświadczyli, że nie mogą wystąpić przeciwko narodowi.
Zwracając się o pomoc do sojuszników z ODKB prezydent Kazachstanu stwierdził, że na jego kraj dokonano agresji, a odpowiedzialne za ten atak są terrorystyczne bandy, które wyszkolono za granicą. Ze słów prezydenta Tokajewa wynika, że w okolicach miasta Ałmaty doszło do starć wojsk desantowych z uzbrojonymi bandami.
Reakcja prezydent
Prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew wezwał do uspokojenia sytuacji i zapowiedział, że podejmie zdecydowane działania przeciwko protestującym. Poinformował jednocześnie o rozpoczęciu prac nad pakietem propozycji, które mogą doprowadzić do zakończenia rozruchów.
Pod wpływem protestów prezydent Kazachstanu zdymisjonował rząd. Ponieważ demonstranci zażądali także całkowitego usunięcia z życia publicznego byłego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa i jego ludzi, Kasym-Żomart Tokajew odwołał Nazarbajewa ze stanowiska szefa Rady Bezpieczeństwa i sam objął przewodnictwo. Radio Echo Moskwy, powołując się na źródła w kazachstańskim MSZ, podało, że Nursułtan Nazarbajew jest gotów w każdej chwili opuścić ojczyznę.
00:56 11486951_1.mp3 Zamieszki i kradzieże w Kazachstanie. Materiał Macieja Jastrzębskiego (IAR)
Czytaj także:
jbt