- Szanując prawo innych państw do zagwarantowania bezpieczeństwa swoim misjom dyplomatycznym, uważamy taki krok strony amerykańskiej za przedwczesny i za przejaw nadmiernej ostrożności - powiedział w Radiu Swoboda rzecznik MSZ w Kijowie Ołeh Nikołenko.
Jak dodał, "faktycznie w ostatnim czasie nie doszło do kardynalnych zmian w sytuacji bezpieczeństwa: ryzyko nowych fal rosyjskiej agresji pozostaje stałe od 2014 roku, a nagromadzenie rosyjskich wojsk wzdłuż państwowej granicy zaczęło się już w kwietniu ubiegłego roku".
Nikołenko wskazał, że decyzja Departamentu Stanu USA nie oznacza, że wszyscy pracownicy amerykańskiej ambasady wyjadą teraz z Ukrainy.
Manipulacja i fejki
Stwierdził też, że Rosja prowadzi aktywne działania, by destabilizować wewnętrzną sytuację na Ukrainie. - W ukraińskiej i zagranicznej przestrzeni medialnej szerzona jest dezinformacja, manipulacje i fejki, by zasiać panikę wśród Ukraińców i obcokrajowców, wystraszyć biznes, podkopać gospodarczą i finansową stabilność naszego państwa - ocenił rzecznik.
Nikołenko zaapelował o zachowanie spokoju i trzeźwe ocenianie ryzyka.
W niedzielę wieczorem Departament Stanu wydał nakaz rodzinom dyplomatów amerykańskich opuszczenia ambasady USA w Kijowie. Uzasadnił to "obawą nieuchronnej inwazji militarnej na Ukrainę". Zezwolił też na wyjazd z Ukrainy pracownikom technicznym.
pkur