Szef NATO Jens Stoltenberg oświadczył w Brukseli, że nie ma na razie sygnałów, iż Rosja rzeczywiście chce wycofać wojska z granicy z Ukrainą. - Dzisiaj widzimy, że Rosja utrzymuje ogromne siły, które są gotowe do ataku. Mają one duże możliwości techniczne i są rozmieszczone od Krymu po Białoruś - dodał.
W trakcie spotkania w Brukseli ministrowie obrony krajów NATO zaapelowali do władz w Moskwie o uspokojenie sytuacji i o dialog. Podkreślili też, że ewentualna agresja na Ukrainę będzie mieć dla Rosji "wysoką cenę".
Kryzys bezpieczeństwa
Szef NATO mówił, że mamy do czynienia z największym kryzysem w Europie od lat. - Moskwa jasno daje do zrozumienia, że może podważać fundamenty bezpieczeństwa w Europie i że zrobi to za pomocą siły. Przykro mi to mówić, ale staje się to już normą w Europie - dodał Jens Stoltenberg.
Ministrowie obrony zdecydowali, że NATO wyśle kolejne oddziały wojsk na wschodnią flankę. Szczegóły będą znane najwcześniej za kilka tygodni, a ostateczne decyzje mają zapaść na czerwcowym szczycie w Madrycie.
Szef Sojuszu powtórzył też, że to członkowie NATO a nie Rosja decydują, czy dany kraj może stać się członkiem organizacji. Podkreślił też, że NATO będzie bronić swoich członków. Rosja wcześniej żądała gwarancji, że Ukraina nie wejdzie w skład Sojuszu i domagała się wycofania wojsk z krajów wschodniej flanki.
Posłuchaj
00:11 11562606_2.mp3 Jens Stoltenberg mówił o ogromnej mobilizacji rosyjskiego wojska, które jest gotowe do uderzenia (IAR)
Czytaj także:
Zobacz także: Szymon Szynkowski vel Sęk w "Sygnałach dnia"
es