"W czarnomorskiej strefie operacyjnej wrogie zgrupowania okrętów rakietowych i desantowych oddaliły się od brzegów ukraińskich na prawie 200 km" – cytuje portal informację Dowództwa.
Jak podkreślono, nadal trwa blokada morska i utrzymuje się ryzyko ataków rakietowych.
13 kwietnia rosyjski krążownik Moskwa, okręt flagowy Floty Czarnomorskiej, został trafiony dwiema ukraińskimi rakietami Neptun. Moskwa znajdowała się wówczas ok. 100 km od wybrzeża Ukrainy, czyli była w zasięgu rakiet Neptun.
Cios dla rosyjskiej floty
Jak poinformowało po zdarzeniu rosyjskie ministerstwo obrony krążownik "Moskwa" "zatonął podczas holowania" na Morzu Czarnym. Załoga, licząca 510 osób, została ewakuowana na pobliskie jednostki z Floty Czarnomorskiej. Rosjanie wskazywali, że powodem zatonięcia miał być sztorm i pożar. Z informacji ukraińskiej armii wynika, że okręt miał zostać trafiony rakietami Neptun, co potwierdziły Stany Zjednoczone i ich wywiad.
Zdaniem Pentagonu utrata krążownika, który zatonął w czwartek, to cios dla rosyjskiej floty w regionie.
Informację, że według USA Moskwa zatonęła na skutek ukraińskiego ataku, podał w piątek także "Washington Post", choć dziennik nie wymienił wtedy konkretnego systemu, którego użyto do zniszczenia największego rosyjskiego okrętu na Morzu Czarnym.
Czytaj także:
Oglądaj całodobowy przekaz z Ukrainy w streamingu portalu PolskieRadio24.pl
pg