Był on sądzony w Mińsku w związku z demonstracją białoruskiej opozycji 19 grudnia po wyborach prezydenckich.
Andrzej Poczobut powiedział Polskiemu Radiu, że został oskarżony o udział w wiecu opozycji. Sąd nie wziął pod uwagę, że pracował dla swojej redakcji. "Świadkami byli tylko funkcjonariusze MSW i żadnych świadków, których ja zgłaszałem, nie zgodzono się przesłuchać" - podkreślił. Poczobut. Powiedział, że spodziewał się surowszej kary aresztu. Zwrócił uwagę, że 5 funkcjonariuszy wiozło go w nocy z Grodna do Mińska na rozprawę. "Ja wiążę to ze stanowczą reakcją ze strony polskiej. Jakiś sygnał dostali Białorusini, że lepiej tego nie robić" - stwierdził Poczobut. Zwrócił on uwagę, że Białorusini zatrzymani po demonstracji opozycji 19 grudnia byli zazwyczaj skazywani na kary od kilku do 15 dni aresztu.
Poczobut miał być w czwartek w Warszawie na konferencji pod nazwą: "Stan Wojenny na Białorusi? Jak do tego doszło".
W konferencji, która odbywa się w Sejmie, biorą udział przedstawiciele białoruskiej opozycji, polscy politycy obrońcy praw człowieka i przedstawiciele organizacji pozarządowych wspierających demokrację na Białorusi.
Z powodu represji białoruskich władz na konferencję, oprócz Poczobuta, nie dotarła taikże Milana Michalewicz - żona aresztowanego kandydata na prezydenta Alesia Michalewicza.
Jak podkreśla jeden z organizatorów konferencji Marek Bućko, białoruskie władze przedsięwzięły szczególne działania, żeby Milana Michalewicz nie dotarła do Warszawy. Milana Michalewicz spóźniła się na pociąg, bo przed odjazdem w jej domu KGB robiło przeszukanie. Później samochód, którym jechała do Warszawy, zatrzymała pod Baranowiczami milicja i zmusiła do powrotu w eskorcie radiowozów.
Podczas konferencji zostanie wręczony klucz do warszawskiego biura niezależnego białoruskiego portalu informacyjnego Chartia 97. Podpisany będzie również wspólny apel białoruskich polityków i organizacji pozarządowych.
mch