Straż Marszałkowska zatrzymała w Sejmie - podczas gdy posłowie słuchali informacji rządu o działaniach ws. katastrofy smoleńskiej - grupę osób ze stowarzyszenia Solidarni 2010. Jednemu z mężczyzn zabrano tablicę z napisem "Smoleńsk - chcemy prawdy".
Po wystąpieniu premiera sejmową galerię zaczęły opuszczać osoby, które następnie zostały zatrzymane przez Straż Marszałkowską.
- Ci panowie brutalnie mnie zatrzymali. Zostałem pozbawiony mojej własności, zabrano mi tablicę. Czy w wolnym kraju mogę jeszcze mówić, co chcę? - mówił dziennikarzom Marcin Plewka ("Solidarni 2010").
"Cała Polska została zhańbiona"
Jak twierdził, przyszedł do Sejmu jedynie po to, by przyglądać się debacie, trzymając tablicę. "Tu jest tylko napisane Smoleńsk - chcemy prawdy. Proszę zobaczyć, co się dzieje w tym kraju. Prawda o Smoleńsku przez ten rząd była ukrywana przez 9 miesięcy. To jest totalitaryzm, to jest po prostu Sejm Platformy Obywatelskiej" - podkreślił.
- Prawda jest taka, że 10 kwietnia źle został naprowadzany samolot (TU-154M). Rząd polski wczoraj pokazał kawałek tej prawdy. Tylko dlaczego 9 miesięcy to ukrywali? Dlaczego przez 9 miesięcy bezczelnie kłamano? - pytał Plewka.
W jego ocenie, w wyniku zaniechań rządu, "cała Polska została zhańbiona".
- Rosjanie kłamią, ale kłamie bezczelnie i ten rząd. Rosjanie obrażają polską armię, obrażają gen. Błasika. W całej prasie na Zachodzie piszą, że pijany generał doprowadził tych ludzi na śmierć - powiedział.
Według niego, obecny rząd to "rząd nieudaczników". "Ten rząd powinien podać się natychmiast do dymisji i stanąć przed Trybunałem Stanu" - wykrzykiwał zatrzymany.
to