Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Sylwia Mróz 03.02.2011

"Czwartek gniewu" w Jemenie. Policja strzelała do demonstrantów

Policja rozproszyła antyrządową demonstrację w stolicy Jemenu, Sanie. Co najmniej dwie osoby zostały ranne.
Demonstracja w SanieDemonstracja w Sanie(fot. PAP/EPA/YAHYA ARHAB)

Policjanci strzelali ostrą amunicją, użyli też gazów łzawiących. Uczestnicy manifestacji pod hasłem "Dzień Gniewu", domagali się zmiany rządu i ustąpienia prezydenta Ali Abdullaha Saleha.

Czwartkowy protest to największa manifestacja opozycji, od kiedy dwa tygodnie temu Jemen ogarnęły akcje sprzeciwu wobec władz. Antyrządowe demonstracje zapowiadane są w innych miastach kraju.

"Ludzie chcą zmiany reżimu", "Nie dla korupcji, nie dla dyktatury", "Rewolucja, rewolucja" - wykrzykiwali protestujący, którzy zebrali się rano m.in. na kampusie uniwersyteckim w Sanie.

Prezydent rządzi od 32 lat

Prezydent Salah, który jest głównym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w walce z Al-Kaidą, oświadczył w środę, że nie będzie ubiegał się o przedłużenie mandatu. Kadencja Salaha, który od 32 lat jest u władzy, wygasa w 2013 roku.

Władze ogłosiły również zamrożenie planów nowelizacji konstytucji, polegających na przedłużeniu rządów Salaha o dwie kolejne 10-letnie kadencje. Planowano również odroczenie wyborów parlamentarnych przewidzianych na 27 kwietnia.

Według Waela Mansuru, jednego z organizatorów czwartkowych demonstracji, Jemeńczycy nie są usatysfakcjonowani propozycją prezydenta. - Salah będzie musiał pójść na dalsze ustępstwa wobec opozycji - powiedział Mansur.

Władza jest słaba

Zwolennicy prezydenta zorganizowali swoją własną manifestację, ale nie doszło do konfrontacji, a policji udało się w spokoju rozproszyć obie demonstracje. Jemen jest jednym z najbiedniejszych krajów świata. Władza prezydenta i rządu jest też bardzo słaba i jak się powszechnie sądzi, ogranicza się jedynie do stolicy kraju. A to, jak mówi wieloletni korespondent w krajach arabskich Mariusz Borkowski, może tylko potęgować ryzyko gwałtownych protestów. - Reżim nie cieszy się popularnością w plemionach, które uważają, że więzy plemienne są znacznie ważniejsze niż władza państwowa - dodaje Borkowski.

Jemen jest kolejnym krajem regionu, po Tunezji, Egipcie i Jordanii, w którym doszło do wybuchu społecznego niezadowolenia. Prawie połowa ludności Jemenu utrzymuje się za mniej niż dwa dolary dziennie.

Zeszłotygodniowe demonstracje w Sanie i pozostałych miastach kraju były m.in. bezpośrednią odpowiedzią na ogłoszony przez prezydenta Salaha zamiar zmiany konstytucji w celu przedłużenia rządów.

Wydarzenia w Jemenie wzbudziły szczególny niepokój w USA ze względu na znaczenie tego kraju w walce z islamskim ekstremizmem.

sm,to