Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 22.02.2011

Trzęsienie ziemi w Nowej Zelandii. Kondolencje prezydenta i premiera

Drugie co do wielkości miasto Nowej Zelandii, Christchurch nawiedziło trzęsienie ziemi o sile 6,3 stopnia w skali Richtera. W mieście ogłoszono stan wyjątkowy.
Trzęsienie ziemi w Nowej Zelandii. Kondolencje prezydenta i premierafot. PAP/EPA/DAVID WETHEY
Galeria Posłuchaj
  • Apel burmistrza Christchurch (nagranie w języku angielskim)
  • Relacja świadka wydarzenia (nagranie w języku angielskim)
  • Ambasador Dorota Stoczyńska o trzęsieniu ziemi
Czytaj także

Ziemia zatrzęsła się kilka minut przed godz. 13 czasu miejscowego (godz. 0.51 czasu polskiego), podczas przerwy obiadowej, gdy na ulicach było pełno ludzi.

Pierwsze doniesienia mówią o wielu ofiarach śmiertelnych, dużo ludzi znajduje się pod gruzami. Świadkowie mówią, że tylko w jednym z parków zgromadzono około 150 rannych. Oficjalnie potwierdzono śmierć 38 osób, których ciała zidentyfikowano. Wcześniej premier kraju John Key mówił, że zginęło co najmniej 65 osób.

"Pod gruzami budynków, które runęły w wyniku trzęsienia ziemi w mieście Christchurch w Nowej Zelandii może być jeszcze ponad 200 osób" - takie informacje podają media, które powołują się na miejscowe władze. Mer miasta Bob Parker spodziewa się, że liczba tragicznie zmarłych wzrośnie i mówi: "Bądźmy realistami".

Ranni dowożeni są do zaimprowizowanych punktów pomocy medycznej, gdzie ocenia się ich stan, by określić, kto najpilniej potrzebuje pomocy. Z braku karetek pogotowia ranni transportowani są przez samochody policyjne i prywatne.

W Christchurch mieszka blisko 400 tysięcy ludzi.

Premier i prezydent składają kondolencje

Prezydent Bronisław Komorowski złożył kondolencje gubernatorowi generalnemu Nowej Zelandii Anandowi Satyanandowi w związku z trzęsieniem ziemi.

- Z wielkim smutkiem przyjąłem wiadomość o silnym trzęsieniu ziemi, które nawiedziło Pański kraj, pochłaniając życie wielu jego mieszkańców i powodując ogromne straty materialne - napisał Komorowski w depeszy kondolencyjnej do gubernatora generalnego Nowej Zelandii.

- W związku z tak tragicznym w skutkach kataklizmem, pragnę przekazać na ręce Waszej Ekscelencji, w imieniu własnym oraz narodu polskiego, wyrazy solidarności i szczerego współczucia. Łączę się w bólu z rodzinami ofiar i osób zaginionych - podkreślił polski prezydent.

Również premier Donald Tusk złożył kondolencje szefowi nowozelandzkiego rządu Johnowi Keyowi w związku z trzęsieniem ziemi, które w mieście Christchurch spowodowało śmierć co najmniej 65 osób.

- W imieniu rządu polskiego i własnym pragnę przekazać Panu szczere kondolencje oraz złożyć na Pana ręce wyrazy głębokiego współczucia dla wszystkich rodzin i bliskich ofiar tej katastrofy - napisał w depeszy kondolencyjnej Donald Tusk. O wystosowaniu depeszy poinformowało CIR.

"Nie ma informacji by w trzęsieniu ucierpieli Polacy"

Taką wiadomość przekazała Informacyjnej Agencji Radiowej ambasador Polski w tym kraju Dorota Stoczyńska.

- Na chwilę obecną nie mamy żadnych informacji, że Polacy ucierpieli w tym trzęsieniu ziemi. Jesteśmy w kontakcie z Polonią - mówi Stoczyńska.

/

Autobusy przygniecione przez gruz

Nowozelandzkie radio informuje o potężnych zniszczeniach. Niedaleko siedziby stacji zawalił się kościół i inne budynki. Poważnie zniszczona jest katedra, jeden z symboli miasta. Policja podała, że dwa miejskie autobusy zostały przygniecione przez gruz.

Zniszczona jest część szpitala miejskiego. A także wiele ulic - ich nawierzchnia miejscami podniosła się o metr. Zamknięte jest lotnisko.

Nie wiadomo, ilu spośród 200 pracowników, którzy byli w biurowcu Pyne Gould Guinness Building przeżyło trzęsienie. Budynek zawalił się, w ruinach na pewno uwięzieni są ludzie.

Armia stworzyła kordon bezpieczeństwa wokół najbardziej dotkniętych stratami okolic miasta. Ruiny są przeszukiwane przez specjalnie wyszkolone psy.

W mieście nie ma prądu. Nie działają telefony i wodociągi.

W wielu miejscach wybuchły pożary, strażakom brakuje wody. Na pomoc wezwano wojsko. Policja ewakuuje centrum. Ratownicy nie są w stanie odpowiedzieć na wszystkie wezwania.



"Obrazy są szokujące"

- W Nowej Zelandii panuje pełna mobilizacja jeśli chodzi o akcję ratunkową po trzęsieniu ziemi - mówi przebywająca w tym kraju europosłanka Róża Thun.

Europosłanka relacjonuje, że obrazy przekazywane przez lokalne media są szokujące podkreślając, że epicentrum trzęsienia znajdowało się w samym mieście.

Wszędzie widać gruzy budynków oraz popękane ulice. Róża Thun dodała, że wyraźnie widać, iż mieszkańcom potrzebna jest niezwłoczna pomoc.

Thun mówi, że władze proszą także ludzi, aby nie utrudniali niepotrzebnie akcji. Dotyczy to chociażby procesu odgruzowania, który należy zostawić wyszkolonym jednostkom. Władze zwracają się do obywateli by nie blokowali linii telefonicznych.

14 tysięcy trzęsienień rocznie

Pierwsze doniesienia docierają też z okolicznych miejscowości. Według strażaków, w portowym Lyttelton na głównej ulicy zostało zniszczonych 60 procent budynków.

We wrześniu Christchurch nawiedziło jeszcze silniejsze trzęsienie ziemi. Miało siłę 7,1 stopnia. Nikt wówczas nie zginął.

W Nowej Zelandii odnotowuje się ponad 14 tysięcy trzęsień ziemi rocznie, ale jedynie około 20 ma siłę większą niż 5 stopni w skali Richtera.

Ostatnie trzęsienie, które spowodowało ofiary śmiertelne, nawiedziło Wyspę Południową w 1968 roku, gdy zginęły trzy osoby.


Wyświetl większą mapę

kk, sm