Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Rafał Kowalczyk 21.03.2011

Libia: wojsko kolejny raz deklaruje zawieszenie broni. USA nie uznaje decyzji

Libijskie dowództwo wydało wszystkim jednostkom rozkaz przestrzegania kolejnego zawieszenia broni, obowiązującego od godz. 21 czasu miejscowego - poinformował rzecznik armii na konferencji prasowej.
Libia: wojsko kolejny raz deklaruje zawieszenie broni. USA nie uznaje decyzjifot. PAP/EPA/MOHAMED MESSARA

Jednak, według doniesień części mediów, już po tym terminie oddziały wierne Kaddafiemu atakowały powstańców w okolicach Bengazi i w Misracie.

USA nie uznają deklaracji Kaddafiego o zawieszeniu broni. Poinformował o tym doradca prezydenta Obamy do spraw bezpieczeństwa Tom Danilon.

Już w piątek władze w Trypolisie postanowiły wstrzymać wszelkie operacje wojskowe, by chronić cywilów, zgodnie z rezolucją nr 1973 Rady Bezpieczeństwa ONZ o zakazie lotów nad Libią. Mimo zawieszenia broni siły Muammara Kaddafiego kontynuowały w następnych dniach ataki na powstańców w broniących się libijskich miastach, m.in. w Bengazi.

Od soboty w Libii trwa międzynarodowa operacja "Świt Odysei" wymierzona przeciwko siłom libijskiego dyktatora.

W niedzielnych nalotach na Libię wzięło udział 19 samolotów amerykańskich, w tym trzy superbombowce B-2. Z morza atakowały brytyjskie i amerykańskie okręty. Ustanowiono strefę zakazu lotów.

Szef kolegium sztabów połączonych armii USA sam admirał Mike Mullen oświadczył w niedzielę w wywiadzie dla NBC, że siły sojusznicze praktycznie ustanowiły nad Libią strefę zakazu lotów.

Mullen podkreślił, że interwencja powstrzymała siły lojalne wobec Muammara Kaddafiego w Bengazi, a międzynarodowe uderzenia osłabiły libijską obronę przeciwlotniczą. Nie ma także oznak, by libijskie lotnictwo znajdowało się w powietrzu.

Zwrócił uwagę, że nic nie wskazuje na to, by Kaddafi zamierzał użyć broni chemicznej, a także nie ma doniesień o cywilnych ofiarach akcji.

Admirał podkreślił, że USA zwracają też baczną uwagę na wydarzenia w Bahrajnie i w innych państwach Zatoki Perskiej, ale "każde państwo jest inne".

Czołgi w Misracie

Tymczasem siły lojalne wobec libijskiego przywódcy wkroczyły do centrum Misraty, będącej w rękach powstańców. Co najmniej dwie osoby zginęły od kul - informuje w niedzielę agencja Reutera powołując się na mieszkańców.

Do centrum Misraty, położonej około 200 km na wschód od Trypolisu, wjechały czołgi. Na dachach domów rozmieszczono snajperów.

"Do tej pory z rąk snajperów zginęły dwie osoby. Snajperów wspierają cztery czołgi, które patrolują ulice. Ludziom bardzo trudno jest wyjść z domów" - powiedział Reuterowi jeden z mieszkańców. Jego zdaniem miejscowy port został otoczony przez łodzie, które uniemożliwiają dotarcie do miasta pomocy.

Rzecznik powstańców w Misracie oświadczył, że walki między przeciwnikami a zwolennikami Kaddafiego trwają, a poszkodowanych jest "tak wielu, że nie da się ich zliczyć".

Misrata to ostatnie miasto w zachodniej Libii, które nie jest w rękach sił Kaddafiego.

Wracają do Ażdabiji

Według amerykańskich źródeł wojskowych, w wyniku ataków rakietowych zniszczono 20 z wytypowanych 22 celów. Na drodze między Ażdabiją a Bengazi we wschodniej Libii widać wraki kilkudziesięciu pojazdów wojskowych - twierdzi agencja Reutera.

Libijscy powstańcy, którzy kilkanaście dni temu zostali wyparci z Ażdabiji, wracają do tego miasta. Korespondent agencji Reutera naliczył na strategicznej drodze spalone wraki 14 czołgów, 20 transporterów opancerzonych i wielu innych pojazdów. Zauważył też ciała 14 zabitych. Wzdłuż drogi widać leje po wybuchach i ślady pożarów. Libijscy powstańcy twierdzą, że to skutki ataku francuskich samolotów, który otworzył im drogę do Ażdabiji.

Czytaj więcej w serwisie specjalnym Raport Arabia

rk