Według radia RMF FM zaproszenie dla prezydent Kosowa wywołało negatywną reakcję państw, które Kosowa nie uznały. Do Warszawy - według stacji - nie chcą przyjechać przywódcy Serbii, Słowacji i Rumunii. Jak wyjaśnia RMF FM, Serbia wciąż nie pogodziła z utratą terenów, które kiedyś wchodziły w jej skład, a Bratysława i Bukareszt mają problemy z mniejszością węgierską; nie chcą więc uznawać precedensu, jakim było ogłoszenie niepodległości Kosowa.
Sikorski był pytany w "Kropce nad i" w TVN24, czy zaproszenie prezydent Kosowa Atifete Jahjaga, która od niespełna dwóch miesięcy jest przywódczynią tego państwa, nastąpiło pod wpływem USA.
- Kosowo jest uznawane bodajże przez 75 państw w tej chwili, w tym przez większość państw Unii Europejskiej. Kosowo jest uznawane przez Polskę, więc nie było powodu nie zapraszać Kosowa - powiedział szef polskiej dyplomacji.
Jak podkreślił Sikorski, to Serbia musi pokazać, że przezwyciężyła "demony swojej przeszłości", jeśli - mówił - chce wejść do Unii Europejskiej.
Proszona o komentarz do doniesień o bojkocie szczytu przez m.in. Serbię, szefowa biura prasowego prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek podkreśliła, że sukcesem Polski jest to, iż w Warszawie będzie liczna reprezentacja przywódców państw Europy Środkowej. - Przyjedzie prawie 20 przywódców państw regionu, w tym prezydenci Niemiec, Ukrainy i Włoch - zaznaczyła.
- Trzeba pamiętać, że Polska uznała Kosowo - zauważyła. Przyznała też, że "mogą nastąpić takie reakcje państw, które Kosowa nie uznały".
Uczestnicy XVII szczytu środkowoeuropejskiego 27 maja w Warszawie rozmawiać będą o możliwości wykorzystania m.in. w krajach Afryki Płn. doświadczeń państw naszego regionu w ich drodze do demokracji. Z uczestnikami szczytu spotka się też w piątek wieczorem prezydent USA Barack Obama.
PAP, agkm