Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Radosław Różycki 13.06.2011

B. szef ABW: spotkanie było, ale towarzyskie

Spotkanie prokuratora Pasionka z przedstawicielami służb sopecjalnych USA rzeczywiście miało miejsce, ale miało charakter towarzyski – mówi b. szef ABW Bogdan Święczkowski portalowi niezalezna.pl.
B. szef ABW: spotkanie było, ale towarzyskieWikipedia

Szef ABW za rządów PiS powiedział portalowi niezalezna.pl, że artykuł "GW" sugerujący, że prokurator Marek pasionek przekazywał amerykańskim agentom, dziennikarzom i politykom PiS dokumenty ze śledztwa smoleńskiego to „łgarstwa”. „Diabeł tkwi w szczególach” – mówi Święczkowski, odnosząc się do informacji "GW". Według b. szefa ABW do spotkania doszło ze względu na to, że oficer łącznikowy służb USA rezydujący w ambasadzie kończył misję w Polsce. „Chodziło o oficera FBI” – mówi Święczkowski. „Rozmawialiśmy na różne tematy. Zapewne także o katastrofie smoleńskiej. To był przecież czerwiec 2010 roku. Wszyscy wtedy przeżywaliśmy tę tragedię. Jestem za to pewien, że podczas spotkania Marek Pasionek nie przekazywał żadnych informacji, a tym bardziej materiałów ze śledztwa. To jest kłamstwo i pomówienie, które po raz kolejny pojawia się w "Gazecie Wyborczej"” – powiedział "Niezależnej" Święczkowski.


Tezy "GW", że Pasionek przekazywał materiały ze śledztwa dziennikarzom Święczkowski określił jak „tak absurdalne, że aż się chce płakać”. Zdaniem Święczkowskiego w czasie kiedy doszło do spotkania - dwa miesiące po tragedii smoleńskiej – śledztwo było w tak wczesnej fazie, że o żadnych istotnych dokumentach nie mogło być mowy. B. szef ABW dodaje, że w czerwcu 2011 roku nie wiemy o sprawie wiele więcej. „Czynienie zarzutu, że spotykamy się z oficjalnymi przedstawicielami Stanów Zjednoczonych jest niedorzeczne. Zapewne gdybyśmy spotykali się z oficerami GRU, to "Gazeta Wyborcza" by nam przyklasnęła” – mówi Święczkoweski.


"Gazeta Wyborcza" twierdzi, że poznała kulisy śledztwa, o którym głośno od piątku: szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej zawiesił prokuratora Marka Pasionka nadzorującego śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Wszczęto też przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. Poszło, według "Gazety Wyborczej", o kontakty z dziennikarzami "Rzeczpospolitej" i "Naszego Dziennika", agentami USA i byłymi szefami ABW.


Według informacji dziennika podstawą wszczęcia przeciwko Pasionkowi postępowania, było tajemnicze spotkanie 7 czerwca 2010 r. w warszawskiej kawiarni Green Coffee. Prokurator miał spotkać się tam z pracownikami CIA i FBI, stałymi rezydentami w ambasadzie USA w Polsce. Skąd to wiadomo? Bo śledczy przesłuchali agentów. Jeden zeznał, że spotkanie umówili Bogdan Święczkowski, b. szef ABW, i b. wiceszef agencji Grzegorz Ocieczek.


W Green Coffee agenci USA zorientowali się, że oprócz Święczkowskiego i Ocieczka przyszedł prokurator Pasionek. Gdy usłyszeli od niego, że nadzoruje śledztwo smoleńskie i ma dostęp do poufnych informacji, zaproponowali, by natychmiast przenieść spotkanie do ambasady USA. Tam Pasionek mówił agentom o śledztwie i pytał, czy mogą sprawdzić kilka koncepcji - pisze "Gazeta Wyborcza". Według gazety, Pasionek wydzwaniał też wieczorami do biura PiS.


Posłanka PiS Beata Kempa zaprzecza, że prokurator Marek Pasionek prowadził z nią rozmowy na temat śledztwa smoleńskiego. W specjalnym oświadczeniu Beata Kempa napisała, że nie zna prokuratora Pasionka i nigdy z nim nie rozmawiała. Oświadczyła też, że sugestia zawarta w artykule, że nielegalnie weszła w posiadanie tajnych informacji ze śledztwa smoleńskiego, "jest kłamstwem i spotka się z odpowiednią reakcją reprezentującego ją adwokata".


Posłanka PiS napisała też, że autor artykułu nie ma żadnych dowodów, mogących potwierdzić jego hipotezy na ten temat i nie próbował nawet skontaktować się z nią, żeby zweryfikować te tezy.


rr, niezalezna.pl