Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Sylwia Mróz 11.08.2011

Cameron: będą rekompensaty dla poszkodowanych

Brytyjski premier David Cameron potępił rozruchy uliczne na ulicach Londynu i kilku innych miast.
David CameronDavid Cameron(fot. PAP/EPA/ANDY RAIN)

- Ci, których domy, czy sklepy zostały zniszczone podczas ostatnich zamieszek, mogą domagać się odszkodowania, nawet jeśli nie byli ubezpieczeni - zapowiedział premier Wielkiej Brytanii David Cameron na specjalnej sesji brytyjskiego parlamentu. Siły policyjne w liczbie 16 tysięcy pozostaną w najbliższy weekend na ulicach Londynu. Przemawiając przed Izbą Gmin szef brytyjskiego rządu określił zachowanie uczestników zamieszek jako akty przestępcze.

Brytyjski premier wezwał w parlamencie do wzmocnienia tradycyjnych wartości, obarczając częścią winy za zamieszki upadek rodzicielskiej odpowiedzialności. David Cameron podkreślił, że by nie dopuścić do powtórzenia się wydarzeń, które nadal wstrząsają Wielką Brytanią, należy widzieć, że nie jest to problem polityki, ale kultury. - Kultury, która gloryfikuje przemoc, pokazuje brak szacunku dla autorytetów, wiele mówi o prawach, ale nic o obowiązkach - mówił Cameron.

Premier wskazał działania, by zmienić ten stan. - Potrzebujemy systemu socjalnego, który wynagradza pracowitość i wzmacnia rodziny, potrzebujemy więcej dyscypliny w szkołach, potrzebujemy działań, by poradzić sobie z rodzinami dysfunkcyjnymi i systemu sprawiedliwości, który w jasny sposób pokazuje granicę między dobrem a złem - mówił Cameron.

Zobacz galerię dzień na zdjęciach >>>

- To, co widzieliśmy na ulicach Londynu i innych miast kraju, jest kompletnie niedopuszczalne i jestem pewien, że cała izba wraz ze mną to potępi. Zapewnienie ludziom bezpieczeństwa jest najważniejszym obowiązkiem rządu. Cały kraj był wstrząśnięty przerażającymi scenami ludzi plądrujących, dopuszczających się przemocy, wandalizmu i kradzieży - mówił szef brytyjskiego rządu.

Parlamentarzyści opozycyjnej Partii Pracy zarzucają rządowi, że poprzez radykalne cięcia budżetowe doprowadził do tego, iż ludzie wyszli na ulice. Przypominają, że oszczędności objęły edukację i programy resocjalizacji młodzieży. Konserwatyści twierdzą, że winny jest całkowity upadek obyczajów w pewnych kręgach społeczeństwa, za co odpowiada 13 lat polityki edukacyjnej, zasiłkowej i imigracyjnej Partii Pracy. W wielu miastach Anglii przez całą noc pracowały sądy, które na bieżąco skazywały chuliganów, biorących udział w zamieszkach. Od soboty aresztowano w związku z rozruchami ulicznymi w sumie ponad 1100 osób.

Czytaj więcej w raporcie specjalnym >>>

IAR, sm