Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 05.09.2011

Nawigator nie miał uprawnień do lotów Tu-154M?

Nawigator Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, nigdy nie uzyskał uprawnień do latania na tym samolocie, ani tym bardziej do przewozu VIP-ów - oceniła komisja Jerzego Millera.
Szczątki polskiego tupolewa pod SmoleńskiemSzczątki polskiego tupolewa pod SmoleńskiemWikimedia Commons CC / Serge Serebro

W poniedziałek komisja opublikowała protokół ze swoich prac. Jeden z załączników jest poświęcony wyszkoleniu załogi. Komisja stwierdziła, że trzem z czterech członków załogi - pierwszemu i drugiemu pilotowi oraz nawigatorowi - nadano uprawnienia do lądowania na Tu-154M w warunkach minimalnych niższych niż te, w których wykonywali oni loty egzaminacyjne.

Artur Ziętek bez uprawnień?

Najdalej idące wydają być niedociągnięcia przy szkoleniu nawigatora por. Artura Ziętka. Praktycznie szkolenie na Tu-154M rozpoczął on 3 października 2009 r. Tego dnia najpierw wziął udział w oblocie komisyjnym Tu-154M (chodzi o lot w celu sprawdzenia, czy samolot, którym mają być przewożone najważniejsze osoby w państwie, jest sprawny).

"Zaraz po tym wykonał loty (mające status HEAD!) w charakterze pełnoprawnego nawigatora pokładowego" - podkreśliła komisja.

Tego samego dnia Ziętek był członkiem załogi, która zawiozła premiera Donalda Tuska z Warszawy do Berlina, a potem do Gdańska. Następnego dnia tupolew z Ziętkiem w kokpicie odbył lot na trasie Gdańsk-Warszawa.

Komisja stwierdziła też, że zarówno w osobistym dzienniku lotów, jak i w dokumentach z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego "brakuje potwierdzenia nadania pilotowi stosownych uprawnień do wykonywania lotów".

"Nie ma również żadnych dowodów nadania pilotowi uprawnień do wykonywania lotów oznaczonych statusem HEAD. Powyższy przykład jest całkowitym zignorowaniem wszelkich istniejących w tym zakresie przepisów dotyczących szkolenia nawigatorów pokładowych, kryteriów wyznaczania członków załóg do lotów o statusie HEAD, przeczy nawet tym "zasadom", które zostały opracowane wewnętrznie w jednostce" - podkreśliła komisja.

Komisja stwierdziła, że 14 stycznia 2010 r. w rozkazie dziennym dowódcy specpułku ukazał się "punkt sankcjonujący uprawnienia pilota, które w rzeczywistości nigdy nie były nadane".

"Potwierdzam posiadane uprawnienia (tu nazwisko, które w protokole komisji zostało zatarte) do wykonywania lotów na samolocie Tu-154M w charakterze nawigatora. Jednocześnie zezwalam na wykonywanie lotów w charakterze nawigatora na samolocie Tu-154M z VIP na pokładzie" - napisano w dokumencie dowódcy jednostki.

Pozostali piloci także z niedociągnięciami

Ponadto komisja stwierdziła, że pierwszy pilot kpt. Arkadiusz Protasiuk w 2009 i 2010 r. nie wykonał żadnego lotu treningowego na samolocie Tu-154M. Latał jedynie operacyjnie. Było to niezgodne z obowiązującym w wojsku "Programem szkolenia lotniczego na samolotach transportowych".

Protasiuk nie trenował też regularnie lądowania z jednym niesprawnym silnikiem na Tu-154M i Jak-40. Jako dowódca obu tych typów maszyn nigdy nie był kontrolowany w locie do strefy.

Pisząc o drugim pilocie mjr. Robercie Grzywnie, komisja stwierdziła, że podczas szkolenia na samolocie Tu-154M nie skontrolowano u niego techniki pilotowania samolotu w strefie, co było niezgodne z regulaminem lotów i powinno skutkować brakiem możliwości latania na danym typie samolotu.

Zobacz galerię: dzień na zdjęciach>>>

Tylko w odniesieniu do technika pokładowego chor. Andrzeja Michalaka komisja stwierdziła, że miał on wykształcenie specjalistyczne zdobyte w wojskowej szkole technicznej, duże doświadczenie w naziemnej obsłudze statków powietrznych, systematycznie się dokształcał, zdobywając kolejne umiejętności. Jako jedyny spełniał on wszystkie warunki określone w regulaminie lotów oraz zasadach szkolenia i kontroli personelu.

mr