Zaraz po ogłoszeniu tych danych podniosły się głosy oburzenia. Postawy Brytyjczyków wyznacza świeża pamięć o niekompetencji najwyżej płatnych bankierów, którzy wywołali globalny kryzys. Koczujący pod katedrą św. Pawłą ruch "Okupacja Londyńskiej Giełdy" to tylko najbardziej widoczny przejaw tej powszechnej niechęci.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
- Najbardziej mnie szokuje to, że w ciągu minionych 30 lat górny ułamek procenta zatrudnionych tak bardzo odbił od całej reszty. W 1980 roku dyrektorzy zarabiali średnio 13 razy więcej niż średnia pensja. Ale od tego czasu ich zarobki wzrosły o 4-5 tysięcy procent - powiedziała BBC prezes niezależnej Komisji Wysokich Płac Deborah Hargreaves.
Zmiany tak, zmiany nie
Problem dostrzega minister gospodarki, liberał Vince Cable, który twierdzi, że sternicy kapitalizmu muszą odzyskać poczucie realizmu i odpowiedzialności. - To nie w porządku, że mamy te ogromne, ekstremalne wypłaty, zupełnie niezwiązane z tym, jak sobie radzą firmy. I tym trzeba się naprawdę zająć - podkreślił.
W brytyjskiej koalicji nie ma jednak zgody, czy rząd ma prawo interweniować w poziom płac na szczytach wielkich samorządnych firm. Liberałowie są za jakąś formą regulacji prawnej, ale Konserwatyści przeciw.
gs