Trzęsienie dotknęło niewielkie, choć gęsto zaludnione wyspy Negros i Cebu, w centralnej części kraju. Choć trwało tylko pół minuty, spowodowało śmierć kilkudziesięciu osób i panikę. Najwięcej osób - aż 39 - zginęło w mieście Guihulngan na Negros, które znajdowało się w pobliżu epicentrum. W akcji ratunkowej pomagają wojsko i policja.
Służby często gołymi rękami odkopują gruzowiska po zawalonych budynkach w poszukiwaniu żywych osób. Na miejsce nie może dotrzeć specjalistyczny sprzęt. Wielu żołnierzy musi przejść pieszo 50-kilometrowy dystans. Osuwająca się ziemia nie tylko uszkodziła domy na skarpach, ale też zablokowała górskie drogi i mosty.
W Guihulngan zniszczeniu uległy miejscowy bazar, gmach sądu i kilka domów mieszkalnych. Część budynków zawaliła się. W wielu innych miejscach odcięte zostały połączenia telefoniczne, co dodatkowo utrudnia ratunek. Akcję utrudniają też wstrząsy wtórne. Choć nie są tak silne jak ten pierwszy, ich częstotliwość powoduje opóźnienia w działaniach służb.
Trzęsienie było dużo mniej odczuwalne w dwumilionowym Cebu, położonym 50 kilometrów od epicentrum. Choć wstrząsy były tam silne, na razie nie ma doniesień o ofiarach śmiertelnych w tym mieście.
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
sg