Gazeta podkreśla, że lista jest niepełna. Kompletna - według "Pulsu Biznesu" - byłaby wielokrotnie dłuższa. Jak czytamy w dzienniku, skala upartyjnienia firm i instytucji, na które wpływ ma PSL jest tak ogromna, że trudno będzie podważyć tezę, iż posady dla większości ludzi z listy, choć często zdobywane w konkursach, to nic innego jak polityczne synekury.
Synekury mające konkretny wymiar finansowy. Ich symbolem - czytamy w "Pulsie Biznesu" - jest Andrzej Śmietanko, niesławny dyrektor generalny spółki Elewarr, który mógł zarabiać rocznie nawet 800 tysięcy złotych. Według gazety do prywatnych kieszeni wielu innych działaczy PSL trafia co roku 200-300 tysięcy złotych.
"Puls Biznesu" dodaje, że wśród beneficjentów naszych pieniędzy są ludzie z prawomocnymi wyrokami za składanie propozycji korupcyjnych i fałszywych zeznań, prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu czy posługiwanie się fałszywymi dokumentami, kłamcy lustracyjni, ludzie skompromitowani na poprzednich stanowiskach i wykazujący się totalnym brakiem kompetencji i wykształcenia. Między innymi dla nich tworzone są specjalne stanowiska czy poszerzane zarządy i rady nadzorcze firm.