Wprowadził go prezydent Mohamad Mursi po tym, jak w ostatnich dniach doszło tam do zamieszek, w których zginęło kilkadziesiąt osób, a kilkaset zostało rannych.
Mohamed Mursi wprowadził stan wyjątkowy na 30 dni. Od poniedziałku w trzech miastach będzie obowiązywać godzina policyjna - zakaz wychodzenia z domu od 21.00 do 6.00.
W telewizyjnym wystąpieniu prezydent Mursi ostrzegł, że jeśli będzie trzeba, jest gotowy zaprowadzić porządek w kraju. - Jeśli uznam, że nasza ojczyzna, jej instytucje i własność - zarówno państwowa, jaki prywatna - są narażone na niebezpieczeństwo, będę zmuszony użyć ostrzejszych środków - powiedział prezydent.
Na poniedziałek Mohamed Mursi zaprosił czołowych polityków kraju, także tych z opozycji, na rozmowy, które mają doprowadzić do uspokojenia sytuacji. Jednak część z nich zapowiedziała, że na spotkanie nie przyjdzie.
- Dopóki prezydent nie weźmie odpowiedzialności za ostatnie krwawe wydarzenia i nie zobowiąże się do utworzenia rządu ocalenia narodowego oraz wspólnej komisji konstytucyjnej, każdy dialog będzie stratą czasu - napisał na twitterze jeden z przywódców opozycji Mohamed El Baradei.
Napięcie panuje w wielu regionach Egiptu. W piątek - w drugą rocznicę wybuchu rewolucji, która doprowadziła do obalenia Hosniego Mubaraka - przez wiele miast przetoczyła się fala demonstracji. Ich uczestnicy protestowali tym razem przeciwko autorytarnym rządom Mohameda Mursiego. Domagali się jego ustąpienia, a także odwołania prezydenckich dekretów oraz ustanowienia płacy minimalnej.
Opozycja zagroziła bojkotem wyborów parlamentarnych, jeśli prezydent nie znajdzie rozwiązania obecnej sytuacji.
pp/IAR
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
![''](http://www.polskieradio.pl/302a92b5-bcdf-4e88-b049-852256d73698.file)