Wniosek o odwołanie Hoca złożył przewodniczący komisji ds. służb specjalnych Marek Opioła (PiS). Przepadł w głosowaniu, bo przeciwko byli posłowie PO, PSL i SLD. Opioła zaapelował do nich, by zmienili decyzję.
Opioła powołuje się na na publikację ABW z serii "Biblioteka Przeglądu Bezpieczeństwa Wewnętrznego" pt. "Współpraca SB, MSW, PRL z KGB, ZSRR w latach 1970-1990. Próba bilansu". - Na stronie 135 figuruje na pozycji 95 pan Stanisław Hoc, jako inspektor wydziału III (do zwalczania opozycji), odbył czteroletnie studia habilitacyjne w Moskwie od 1977 roku. Gdy komisja przyjmowała doradców został przedstawiony życiorys Stanisława Hoca i w ogóle nie została podana informacja, że był na takich studiach. Zupełnie się do tego nie przyznał - podkreślił polityk PiS.
Natomiast Antoni Macierewicz zauważył, że publikacja powstała pod patronatem byłego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, który napisał do niej wstęp. "Czy dlatego musiał odejść? Czy o to chodzi?" - dopytywał Macierewicz.
Przytoczył fragment wstępu. "Pomimo bowiem upływu ponad 20 lat od upadku PRL i ZSRR oraz zakończenia współpracy ich służb wewnętrznych, przedstawienie tej współpracy we wszystkich aspektach, jej zbilansowanie, opisanie jej skutków i pozostałych po niej układów oraz aktywów ma nadal istotne znaczenie ze względu na wciąż możliwy wpływ tej współpracy na aktualny stan bezpieczeństwa RP" - napisał Bondaryk.
Zarzuty PiS odpierają posłowie PO. - Te to jedno, wielkie przekłamanie, żenada - komentuje zasiadający w speckomisji Krzysztof Brejza (PO). Podkreślił też, że Hoc nie ukończył nauki na uczelni w Moskwie. - Co najważniejsze za rządów PiS cały czas miał dostęp do informacji ściśle tajnych. Nie było wówczas zarzutów. Jest pozytywnie zweryfikowany. Jest współtwórcą ustawy o ochronie informacji niejawnych. Współtworzył na początku lat 90. polskie, niepodległe służby. To, co mówi PiS, to odgrzewany kotlet. Media prawicowe pisały o przeszłości Hoca rok temu - powiedział Brejza.
PAP, tj
Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>