Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Beata Krowicka 21.05.2013

Zarzuty dla ojca Olewnika. "Obronię to w sądzie"

Posiadanie broni bez zezwolenia - taki zarzut usłyszeli we wtorek Włodzimierz O. i jego zięć
Włodzimierz O. na zdjęciu archiwalnym z 31.08.2011Włodzimierz O. na zdjęciu archiwalnym z 31.08.2011PAP/Radek Pietruszka

Prokuratura Rejonowa w Ciechanowie postawiła zarzuty Włodzimierzowi O., ojcu uprowadzonego i zamordowanego w 2001 r. Krzysztofa Olewnika.

Chodzi o posiadanie bez zezwolenia pistoletu gazowego i amunicji, a także udostępnienia dubeltówki zięciowi - Klaudiuszowi C. Także jemu postawiono zarzut posiadania broni mimo braku zezwolenia.
- Akt oskarżenia został skierowany do sądu przez Prokuraturę Rejonową w Ciechanowie pod koniec kwietnia - powiedziała prokurator Iwona Śmigielska-Kowalska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Płocku. Dodała, że dotychczas nie wyznaczono terminu procesu.

Włodzimierzowi O. grozi od 6 miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.

- Zarzuty są nieprawdziwe i uważam, że obronię to w sądzie - oświadczył we wtorek ojciec Olewnika. Wyjaśnił też, że o pistolecie gazowym, znalezionym w kieszeni ubrania w domu jego syna Krzysztofa informował prokuraturę, deklarując jednocześnie chęć zdania tej broni. - Dzwoniłem, żeby pistolet pobrać. I pobrali w taki sposób, w jaki pobrali. Mam to doskonale udokumentowane - powiedział.
Włodzimierz O. zapewnił, że nie wie, do kogo należał pistolet.- Skąd on tam był, nie wiem - zaznaczył. Przyznał, że sam posiadał wcześniej zezwolenie na broń gazową, ale z niego zrezygnował.

Zarzuty po półtora roku

Zarzuty objęte aktem oskarżenia wobec Włodzimierza O. i Klaudiusza C. są wynikiem przeszukań w ich domach w listopadzie 2011 r. Zarządziła je gdańska Prokuratura Apelacyjna.

Śledztwo w tej sprawie ciechanowska prokuratura rejonowa prowadziła od listopada 2012 r. w oparciu o materiały wyłączone z postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Apelacyjną w Gdańsku, która rok wcześniej - w listopadzie 2011 r. - zarządziła przeszukania w domach rodziny Krzysztofa Olewnika. To właśnie w trakcie tych przeszukań znaleziono m.in. broń gazową i amunicję.

Sprawę broni gdańska Prokuratura Apelacyjna przekazała płockiej Prokuraturze Okręgowej, która ostatecznie zdecydowała o jej przeniesieniu do podległej jej prokuratury w Ciechanowie.

W styczniu 2012 r. Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe oddalił zażalenie trzech członków rodziny Olewników oraz współpracownika Włodzimierza O. na prokuratorskie przeszukania w ich domach i miejscach pracy. Zdaniem sądu przeszukania były zasadne i odbyły się zgodnie z regułami prawa.

Ukrywane dowody?

Do przeszukań doszło 17 listopada 2011 r. Prokuratorzy podjęli taką decyzję, gdyż podejrzewali, że rodzina nie przekazała wszystkich dowodów, które mogły być istotne dla sprawy porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Wszystkie osoby, u których odbyły się przeszukania, złożyły zażalenia na te czynności.

Śledczy przeszukali nieruchomości należące do Włodzimierza O., domy jego córek - Danuty i Anny - oraz lokale, którymi rozporządzał jeden ze współpracowników Włodzimierza O. W sumie czynności odbyły się w siedmiu miejscach zamieszkania i pracy, a w ich trakcie zabezpieczono 480 różnego rodzaju dowodów.

W dniu przeszukań gdańska Prokuratura Apelacyjna wydała specjalne oświadczenie, w którym uzasadniała ich przeprowadzenie. Śledczy informowali m.in., że przeszukania przeprowadzono w celu ujawnienia i zabezpieczenia m.in. oryginałów wszelkich nośników mogących zawierać nagrania dźwiękowe, dotyczące kontaktów członków rodziny Krzysztofa Olewnika z osobami podającymi się za porywaczy i urządzeń służących do rejestracji tych nagrań.

Śledczy ujawnili wtedy, że dysponują nagraniem, które może potwierdzić wersję mówiącą o tym, że Krzysztof Olewnik uprowadził się sam. Chodziło o ekspertyzę nagrania rozmowy między rodziną Olewników a porywaczami ze stycznia 2002 r. w sprawie okupu. Osoba znajdująca się w pobliżu telefonu, jeszcze przed rozpoczęciem połączenia, miała wydać instrukcje mężczyźnie, prowadzącemu rozmowę z członkami rodziny Olewników - według badań osobą tą miał być Krzysztof Olewnik, a rozmowa przeprowadzona została w centrum Warszawy.

Rodzina Olewników kategorycznie zaprzecza, jakoby miała ukrywać przed śledczymi jakiekolwiek dowody. Ich zdaniem nieprawdziwa jest także wersja zakładająca, że Krzysztof Olewnik sam się uprowadził. Rodzina utrzymuje też, że osoba, która na nagraniu wydaje instrukcje porywaczom, to nie Krzysztof Olewnik.

Sprawa, która wstrząsnęła Polską

Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w październiku 2001 r. Sprawcy porwania kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro okupu, jednak Krzysztof Olewnik nie został uwolniony.

Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 r., a w 2010 r. po ekshumacji na cmentarzu w Płocku i badaniach genetycznych ostatecznie potwierdzono tożsamość Krzysztofa Olewnika.

IAR, PAP, bk

Zobacz DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>