Po zdobyciu ośmiotysięcznika podczas schodzenia zginęli Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski.
Jak potwierdził przewodniczący komisji Piotr Pustelnik raport jest skończony i na biuro zarządu PZA zostanie złożony w przyszłym tygodniu. Przewodniczący komisji będzie rekomendował, żeby go nie upubliczniać. Według Pustelnika trzeba zaczekać z ostatecznymi wnioskami do czasu zakończenia wyprawy poszukiwawczej Jacka Berbeki.
Brat tragicznie zmarłego himalaisty jest już w bazie pod Broad Peakiem i rozpoczyna poszukiwania ciał zmarłych wspinaczy.
Jeżeli pojawią się nowe fakty zostaną uwzględnione w raporcie i dopiero wtedy będzie on w całości opublikowany. Teraz członkowie komisji opierali się głównie na relacjach uczestników wyprawy i nagraniach rozmów między innymi podczas zdobywania szczytu.
Z kolei rodzice Tomasza Kowalskiego w liście przesłanym do mediów i członków komisji piszą, że do śmierci ich syna przyczynił się egoizm partnerów, błędy kierownika wyprawy i zły dobór jej uczestników. Szczególne zarzuty kierują wobec Adama Bieleckiego. Jak piszą: "Bieleckiemu partnerzy byli potrzebni tylko do pokonania trudności". Zdaniem rodziców Tomasza Kowalskiego, także kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki nie sprostał swojej roli: "nie potrafił ponadto odnaleźć się w sytuacji kryzysowej". Rodzice zmarłego himalaisty podkreślają, że swoje opinie formułują na podstawie relacji uczestników wyprawy oraz wielokrotnie przesłuchanych nagrań rozmów członków wyprawy.
List zostanie załączony do raportu.
5 marca na szczycie Broad Peak, jako pierwsi ludzie zimą, stanęli Adam Bielecki, Artur Małek, Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski. Podczas zejścia z góry zaginęło dwóch ostatnich zdobywców szczytu. 8 marca zostali uznani za zmarłych przez kierownika wyprawy Krzysztofa Wielickiego.
Tragedia na Broad Peak - tu zobacz więcej>>>
mc