Według amerykańskiej telewizji WKYC-TV, która poinformowała o sprawie, propozycja prokuratury nie zawiera gwarancji, że Ariel Castro nie zostanie skazany na karę śmierci. Takie wyjście oszczędziłoby ofiarom mężczyzny zeznawania przed sądem i powracania do bolesnych wspomnień - zauważa z kolei agencja Reuters.
Zarówno obrona, jak i prokuratura potwierdziły, że prowadzą rozmowy w sprawie porozumienia, ale nie podano szczegółów. Prawnicy Castro sygnalizowali wcześniej, że byliby skłonni rozważyć porozumienie, w ramach którego ich klient przyznałby się do niektórych stawianych mu zarzutów, jeśli zostanie mu zagwarantowane, że nie zostanie skazany na śmierć.
Rozszerzony akt oskarżenia Ariela Castro obejmuje 977 zarzutów. 53-latka oskarżono m.in. o uprowadzenie, uwięzienie, gwałcenie trzech młodych kobiet, które przetrzymywał przez ok. 10 lat w swoim domu w Cleveland w stanie Ohio. Według policji Castro bił swe ofiary, a także pętał łańcuchami i sznurami, czasami wypuszczając na podwórko. Do uwolnienia kobiet doszło 6 maja 2013 roku, gdy sąsiad, zaniepokojony krzykami w pobliskim domu, poszedł sprawdzić, co się dzieje i odnalazł tam zaginione. Castro grozi mu kara śmierci.
Amanta Berry zniknęła w 2003 roku, gdy miała 16 lat, w drodze powrotnej z pracy w barze szybkiej obsługi. Gina DeJesus zaginęła w 2004 roku jako 14-latka, kiedy wracała ze szkoły do domu. Trzecia kobieta to 32-letnia obecnie Michelle Knight, zaginiona w 2002 roku. Według policji Castro ma z Berry 6-letnią córkę.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk
