Karol Dylewski z MOPR w Giżycku powiedział Radiu Olsztyn, że zdarzały się również interwencje nietypowe. - Dostałem zgłoszenie, że na jeziorze Dobskim na jacht spadło drzewo, na szczęście nikomu nic się nie stało. Wszyscy byli w kabinie. Kiedy już przekazaliśmy to zgłoszenie do Straży Pożarnej, która usuwa skutki żywiołów, okazało się, że na ten jacht spadły cztery drzewa. Łódkę uratował dopiero strażacki ciężki sprzęt - opowiada Dylewski.
Ostrzegł też, że burze do których dochodzi na Warmii i Mazurach z każdym rokiem mają bardziej gwałtowny przebieg. Towarzyszą im coraz bardziej obfite opady deszczu oraz coraz silniejsze porywy wiatru. Notowaliśmy już nawet do 11-12 stopni w skali Beauforta - dodał ratownik.
Mimo kończącego się 30. września sezonu, MOPR nie przestaje czuwać nad bezpieczeństwem na jeziorach. Ratownicy przesiądą się zimą z łódek na poduszkowce, którymi mogą poruszać się po lodzie. Przez całą dobę dyżury pełnią cztery całoroczne bazy ratownicze.
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
IAR/MP