Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Beata Krowicka 23.10.2013

Minister nauki: zachowanie prof. Rońdy nieetyczne. "Nie powinien mówić jako naukowiec"

Minister nauki i szkolnictwa wyższego krytykuje profesora Jacka Rońdę za jego blef w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Były ekspert zespołu posła Antoniego Macierewicza twierdził podczas telewizyjnej debaty, że jest w posiadaniu istotnych dokumentów na temat okoliczności katastrofy. Po pewnym czasie przyznał się jednak, że żadnych dokumentów nie ma, a całą sprawę nazwał blefem.

Zobacz serwis specjalny - Smoleńsk 2010>>>

Minister Nauki Barbara Kudrycka ocenia, że profesor Jacek Rońda postąpił nieetycznie. Dodaje, że naukowcy powinni być autorytetami w swojej dyscyplinie naukowej. - Jeśli wypowiadają się poza zakresem swoich badań, a jeszcze nie do końca potrafią uzasadnić swoje tezy, nie powinni występować jako naukowcy tylko osoby prywatne. Wtedy kiedy mamy do czynienia, mówiąc delikatnie, z omijaniem się z prawdą, powinny jakieś konsekwencje dyscyplinarne, czy etyczne ponieść - mówi minister nauki.
Sprawą zachowania profesora Jacka Rońdy ma zająć się komisja etyki krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. W związku z sytuacją profesor Rońda zrezygnował już wcześniej z przewodniczenia obradom II Konferencji Smoleńskiej.
Jednocześnie szef PAN profesor Michał Kleiber zawiesił także na pewien czas pomysł organizacji konferencji naukowej poświęconej katastrofie smoleńskiej.

Telewizyjny blef

Jacek Rońda, ekspert zespołu Antoniego Macierewicza, twierdził niedawno, że jest w posiadaniu ważnych dokumentów na temat okoliczności smoleńskiej tragedii. Miały one dowodzić, że tupolew, który rozbił się w Smoleńsku podczas lądowania, nigdy nie zszedł poniżej 100 metrów. Okazało się to jednak kłamstwem, a profesor przyznał się, że nigdy takich dokumentów nie posiadał. Jak mówi, tylko blefował.
Zszokowany tym faktem jet Maciej Lasek, szef rządowego zespołu wyjaśniającego opinii publicznej okoliczności katastrofy smoleńskiej.

Podkreśla, że słowo "kompromitacja" dobrze oddaje tę sytuację. - W zeszłym tygodniu pokazaliśmy komputerowo zmienione zdjęcie, które inny członek zespołu Macierewicza traktował jako dowód na poparcie swoich tez. Teraz jeden z głównych organizatorów "drugiej konferencji smoleńskiej" mówi, że blefował. Trudno to komentować, to kompromitacja - mówi szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

Maciej Lasek zastanawia się, czy tą sprawą nie powinna zająć się prokuratura. - Dla mnie jest to wstrząsające. Wynika z tego, że nie tylko w programie telewizyjnym, ale i potem w prokuraturze kłamał. Twierdził przecież, że ma jakiś dokument, który potwierdzał inny przebieg tego zdarzenia niż w rzeczywistości - mówi Maciej Lasek.

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

IAR, bk