Prawie połowa gabinetów stomatologicznych w regionie ma tak zwane niedowykonania. Rzeczniczka lubuskiego Narodowego Funduszu Zdrowia Sylwia Malcher-Nowak powiedziała, że taki problem pojawia się jesienią od kilku lat. Według niej wynika to ze zbyt małej troski niektórych rodziców o stan uzębienia swoich pociech, ale także z braku wiedzy, jakie świadczenia należą się dzieciom w ramach ubezpieczenia.
-To dobra okazja, aby zadbać o ząbki naszych dzieci bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Być może rodzice wybierają wizyty prywatne licząc na wyższą jakość usług stomatologicznych, jednak szczególnie w przypadku profilaktyki, np. badań kontrolnych, lakowania czy lakierowania zębów, takich obaw mieć nie powinni. Tym bardziej, że większość gabinetów mających z nami umowy, świadczy także usługi komercyjne - powiedziała Malcher-Nowak.
Fundusz stara się dotrzeć z informacją do rodziców za pośrednictwem mediów, swojej strony internetowej, a także konkursów dotyczących profilaktyki leczenia zębów organizowanych w szkołach.
- Najbardziej pomocne okazują się publikacje w różnego rodzaju mediach. Po nich zawsze mamy więcej telefonów z pytaniami od rodziców, nawet tych spoza naszego regionu. Co ważne, z roku na rok liczba niedowykonań w tym zakresie spada - dodała Malcher-Nowak.
Dzieciom i młodzieży przysługuje m.in.: badanie lekarskie stomatologiczne z instruktażem higieny jamy ustnej, leczenie próchnicy zębów, usunięcie złogów nazębnych i zęba czy też lakierowanie wszystkich zębów stałych. Lista refundowanych usług została zamieszczona na stronie lubuskiego NFZ.
Z opublikowanych w kwietniu wyników badań Fundacji Wiewiórki Julii wynika, że prawie 90 proc. polskich dzieci ma zaawansowaną próchnicę, a niemal połowa - wady zgryzu. W badaniach prowadzonych przez Fundację od września 2012 roku brało udział 2586 dzieci z 40 szkół podstawowych i gimnazjów w wieku od 5 do 15 lat. Jak się okazało, 89,79 proc. choruje na próchnicę i wymaga natychmiastowego leczenia stomatologicznego. W wielu przypadkach jest to próchnica wtórna. U 42 proc. badanych trzeba było usunąć co najmniej jeden ząb, u 41 proc rozpoznano wady zgryzu.
PAP/iz