Prezydent Bronisław Komorowski otrzymał dziś od rzecznik klubu PiS Mariusza Błaszczaka tekst tzw. deklaracji łódzkiej. Dokument, wystosowany przez Prawo i Sprawiedliwość, mówi o agresji w życiu politycznym i medialnym, oraz wymienia niedopuszczalne w tym życiu słowa i zachowania.
Jarosław Kaczyński domaga się, by prezydent dokument podpisał i uznaje to za warunek spotkania z Bronisławem Komorowskim.
- Prezydentowi zależy na spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim, ale w sprawie dokumentu zaproponował wypracowanie takiego, który byłby wspólny dla wszystkich klubów parlamentarnych – powiedział Olgierd Dziekoński (PO), minister w Kancelarii Prezydenta.
Jego zdaniem próby budowania kompromisu są konieczne. – Kształt tego dokumentu powinien być rezultatem dyskusji, a nie przyjętym z góry stanowiskiem - podkreślił. Gość "Pulsu Trójki" zauważył, że postawa polityków PiS, która głosi „to jest nasz dokument - proszę go przyjąć”, nie służy zrozumieniu racji innych stron.
Bronisław Komorowski zaproponował, by w jego kancelarii znalazł się przedstawiciel partii skrajnie prawicowej. Dziekoński powiedział, że nie określono, z jakiej konkretnie partii miałaby ta osoba pochodzić. – Pan prezydent nie powołuje osób, które z nim współpracują, na podstawie klucza partyjnego, lecz przymiotów, cech osobistych – wyjaśnił.
Minister ma nadzieję, że prowadzone przez prezydenta konsultacje, także z przedstawicielami mediów i organizacji pozarządowych, zbudują płaszczyznę rozmowy. Dodał, że Bronisław Komorowski poprosił wszystkich uczestników tych spotkań o zaproponowanie właściwej formuły i standardów debaty publicznej.
Jakie propozycje ma sam minister i czy, jego zdaniem, współpraca różnych partii na jednym polu jest możliwa? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
Audycji „Puls Trójki” można słuchać od poniedziałku do piątku o 17.45.
(asz)