Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 11.07.2014

Sienkiewicz zostaje. Tusk nadal premierem. Koalicja lekko zadrżała

Wszystko było policzone. Rząd szedł pewien zwycięstwa na piątkowe głosowania. Nieoczekiwanie w koalicyjnych szeregach zamieszał Waldemar Pawlak.
Premier Donald Tusk, wicepremier Janusz Piechociński oraz szef MSW Bartłomiej SienkiewiczPremier Donald Tusk, wicepremier Janusz Piechociński oraz szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz PAP/Tomasz Gzell
Posłuchaj
  • Po kilkugodzinnej awanturze w Sejmie opozycji nie udało się odwołać Bartłomieja Sienkiewicza ze stanowiska szefa MSW. Relacja Małgorzaty Naukowicz (IAR)
Czytaj także

Dzień na Wiejskiej rozpoczął się od kluczowego głosowania. Tuż przed godziną 10 posłowie odrzucili wniosek PiS o konstruktywne wotum nieufności. Inicjatywę Prawa i Sprawiedliwości, by Donalda Tuska zastąpił prof. Piotr Gliński poparło zaledwie 155 posłów, przeciw było 236 osób, 60 wstrzymało się od głosu, nie głosowało 9 polityków.

(źródło: Sejm/x-news)

Tuż po tym głosowaniu zarządzono półgodzinną przerwę. I nagle zrobiło się nerwowo. - Dzieje się wiele rzeczy nowych - mówił tuż przed spotkaniem swojego klubu Jan Bury z PSL. To właśnie do jego biura poselskiego zapukali we czwartek funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Przeszukania miały związek z aferą korupcyjną w Ministerstwie Infrastruktury. Nic więcej nie wiadomo.

W ramach śledztwa zarzuty powoływania się na wpływy w resorcie infrastruktury, w zamian za korzyść majątkową lub osobistą, przedstawiono dwóm biznesmenom z branży paliwowej z Leżajska. Agenci CBA i prokuratorzy przeszukali też pomieszczenia wiceministra infrastruktury Zbigniewa Rynasiewicza z PO.

(źródło:TVN24/x-news)

Niektórzy politycy spekulowali, że nieprzypadkowo agenci CBA przyszli do Burego w przeddzień kluczowych rozstrzygnięć w Sejmie. Oprócz wniosku o zmianę rządu, posłowie mieli bowiem decydować o dalszych losach szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza.

Tuż po przerwie na sejmową mównicę wkroczył były prezes Stronnictwa Waldemar Pawlak i zaproponował, by obrady przerwać do 22 lipca. Chciał, by w tym czasie prokurator generalny w trybie nadzoru nad prokuraturą i premier w trybie nadzoru nad CBA przedstawili Sejmowi informację w sprawie Burego.

- Przeszukano pokój poselski, mieszkanie posła na Sejm, faktycznie oskarżono polityka przed ważnym głosowaniem. W środowisku polityków istnieje gotowość do swoistego uboju rytualnego, bez ogłuszania. Nie postawiono żadnych zarzutów, nie znaleziono nic, co było we wniosku prokuratury, podane jako dowody - oburzał się Pawlak.
(źródło: Sejm/x-news)

- Czy nie należy tego wyjaśnić, aby głosowanie w sprawie odwołania szefa MSW nie odbywało się pod zastraszeniem, pod swego rodzaju szantażem? Powinno na tym zależeć i koalicji, i opozycji. Panu premierowi chyba nie zależy na tym, żeby minister się utrzymał głosami posłów, którzy są zastraszani - dodał.

Zarządzono kolejną przerwę, w czasie której zebrał się Konwent Seniorów.

Jednocześnie ludowcy zapewniali, że nie zmieniają zdania i będą glosować przeciwko wnioskowi o wotum nieufności dla Sienkiewicza. - PSL będzie się też domagał zwołania sejmowej komisji do spraw służb specjalnych w sprawie przeszukania przez CBA biura szefa klubu parlamentarnego ludowców Jana Burego w Rzeszowie - poinformował wicemarszałek Eugeniusz Grzeszczak.

Dodatkowe żądania wysunął wicepremier Janusz Piechociński. Prezes PSL złożył wniosek o informację rządu w sprawie czwartkowej akcji CBA. - Wczoraj i dzisiaj wokół wniosku o odwołanie ministra Bartłomieja Sienkiewicza stało się wiele i zdumiewająco zbyt wiele, dlatego też wnioskuję, aby w porządku obrad najbliższego Sejmu wprowadzić informację prezesa Rady Ministrów i prokuratora generalnego w tej sprawie, bo nie tylko Wysoka Izba, ale także opinia publiczna powinna wiedzieć, co dzieje się nie tylko na Podkarpaciu - powiedział Piechociński.

Politycy PO sprawiali wrażenie zdezorientowanych. Sekretarz partii Paweł Graś mówił, że wniosek Pawlaka jest "zupełnie nieuzasadniony". Oddzielnie spotkały się kluby koalicyjne. Gościem spotkania ludowców był premier Donald Tusk. Szef rządu ostro wystąpił przeciwko propozycji Pawlaka. Oświadczył, że wniosek w sprawie Sienkiewicza powinien być głosowany bez zbędnej zwłoki.

(źródło:TVN24/x-news)

Piechociński mówił później dziennikarzom, że podczas posiedzenia klubu PSL doszło do różnicy zdań w sprawie propozycji Pawlaka. - PSL jest demokratyczną formacją, na klubie to przedyskutowaliśmy. Tamten wniosek Waldka przepadł, w związku z tym, skoro nie udało mu się namówić PSL, próbuje namówić całą salę sejmową - tłumaczył.
Pytany, czy jest pewien głosów kolegów w głosowaniu ws. odwołania Sienkiewicza stwierdził, że w czasach trudnych ludzi poznajemy po postawie, a nie tylko słowach.

Ostatecznie ludowcy zgodzili się z Tuskiem i uznali, że w piątek Sejm musi przegłosować wniosek PiS. W tej sytuacji kolejne decyzje Sejmu były już jasne do przewidzenia: najpierw większość odrzuciła propozycję Pawlaka, a chwilę później zdecydowała, że nie będzie zmiany na stanowisku ministra spraw wewnętrznych. Za pozostaniem Bartłomieja Sienkiewicza w MSW było 235 osób, przeciwko - 213, jedna osoba (Waldemar Pawlak) wstrzymał się od głosu.

(źródło: Sejm/x-news)

Aby odwołać ministra potrzeba większości głosów ustawowej liczby posłów, czyli 231.

- Opozycja nie zdała egzaminu nie odwołując rządu Donalda Tuska, a piątkowe wydarzenia w Sejmie pokazują, że w Polsce zamiast z "demokracją na argumenty" mamy do czynienia z "demokracją na służby i prokuraturę" - komentowali politycy PiS. Według szefa klubu Prawa i Sprawiedliwości Mariusza Błaszczaka, PSL głosując za rządem, pokazało, że dotychczasowe "zawirowania i słowa" to tylko gra pozorów ze strony ludowców. - Oni tkwią w sitwie. Taki wybór został dokonany. My będziemy o tym przypominać w kampanii wyborczej - zapowiedział.

Jeszcze mocniejsze słowa pod adresem koalicji padły z ust Jarosława Kaczyńskiego. Jak mówił, to co się stało potwierdza jego wcześniejszą opinię, że "to wszystko jest zlepione brudem". - Może być demokracja na argumenty, a może być demokracja na służby i prokuraturę, to właśnie teraz mamy - powiedział.

(źródło:TVN24/x-news)

Politycy koalicji choć wygrali oba kluczowe głosowania nie mają powodu do świętowania. Zdaniem rzeczniczki rządu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej piątek w Sejmie był nerwowy i emocjonalny. - Mamy nadzieję, że koalicja z większością parlamentarną przetrwa do wyborów parlamentarnych i że koalicja PO-PSL się utrzyma - dodała.

PO chce teraz analizować sytuację. - To wszystko działo się zbyt burzliwie - oceniła marszałek Sejmu Ewa Kopacz. W opinii Grzegorza Schetyny, styl odrzucenia wniosku o odwołanie Sienkiewicza, był "taki sobie". - Dla przyszłości, jakości polskiej demokracji, trzeba tę sytuację wyjaśnić. Nie wyobrażam sobie, żeby taka sytuacja była normą w polskim parlamencie. Na to nie powinno być przyzwolenia - przekonywał polityk PO.

Otwarte zostaje pytanie o zachowanie Pawlaka. Część socjologów twierdzi, że wystąpieniem w Sejmie były wicepremier rozpoczął marsz po władzę w Stronnictwie. 26 lipca ma się odbyć Rada Naczelna PSL. Janusz Piechociński zapowiadał, że podda wówczas ocenie członków Rady okres swojego półtorarocznego szefowania partią.
- Piechocińskiego poparło tylko 18 posłów z całego klubu. To może mieć znaczenie, gdy za dwa tygodnie dojdzie do głosowania na Radzie - ocenił jeden z ludowców. Inny współpracownik Piechocińskiego anonimowo przyznał: - Pawlak wykorzystał sytuację, by uderzyć w Piechocińskiego, ale ostatecznie przegrał, bo nie przekonał większości. To jednak jeszcze nie koniec. Po tym, co stało się dzisiaj posiedzenie Rady Naczelnej będzie bardziej emocjonujące.
IAR/PAP/asop

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach>>>