Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 26.08.2014

Szczyt w Mińsku. Poroszenko spotkał się z Ashton

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko przybył do Mińska na szczyt Ukraina-UE-Unia Celna. Ukraińscy komentatorzy nie spodziewają się przełomu.
Galeria Posłuchaj
  • Ukraińscy komentatorzy nie spodziewają się przełomu w czasie rozmów w Mińsku. Relacja Piotra Pogorzelskiego (IAR)
  • Do Mińska zjeżdżają uczestnicy spotkania, które ma być poświęcone sytuacji na Ukrainie. Relacja Włodzimierza Paca (IAR)
Czytaj także

Prezydenci Rosji, Ukrainy i Kazachstanu oraz szefowa unijnej dyplomacji mają omawiać sytuację na Ukrainie. W stolicy Białorusi jest już Petro Poroszenko. Prezydent Ukrainy zaraz po przylocie spotkał się z Catherine Ashton. W trakcie rozmowy zapewniał, że Ukraina we wrześniu ratyfikuje umowę stowarzyszeniową z UE.

- Nasza integracja z UE to nasz cywilizacyjny wybór, który żadną miarą nie jest wymierzony przeciw innym naszym sąsiadom. Przeciwnie - wpłynie to pozytywnie na stosunki z wszystkimi sąsiadami, przede wszystkim w dziedzinie gospodarczej - powiedział Poroszenko.

Prezydent Ukrainy mówił też, że głównym celem rozmów w Mińsku jest wdrożenie planu pokojowego i przywrócenie pokoju we wschodniej Ukrainie. Mówiąc o sytuacji w Donbasie Poroszenko poinformował Ashton, że strona ukraińska ma dowody udziału rosyjskich wojskowych w destabilizacji sytuacji w regionie.

Rosyjscy żołnierze zatrzymani na Ukrainie. "Przekroczyli granicę przez pomyłkę" >>>

Wciąż nie wiadomo, czy w trakcie obrad dojdzie do spotkania przywódcy Ukrainy z prezydentem Władimirem Putinem.
Poroszenko od dłuższego czasu mówi, że ukraińskie władze opowiadają się za pokojem. Ale ceną za pokój nie może być ani rezygnacja z własnej niepodległości ani utrata części terytorium.

Ukraińscy komentatorzy nie spodziewają się przełomu w czasie rozmów w Mińsku. Politolog Ołeksij Harań liczy, że rozmowy mogą zapoczątkować proces pokojowy, o ile oczywiście zechce tego Rosja. - Ona wiele mówiła, ale jedną ręką zabijała naszych obywateli, a drugą cynicznie przysyłała nam konwój z pomocą humanitarną - tłumaczy Ołeksij Harań.

Po północy prezydenckie służby prasowe przekazały też, że Poroszenko rozmawiał telefonicznie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Tematem rozmowy były sposoby pokojowego uregulowania sytuacji na wschodniej Ukrainie. - Prezydent poinformował kanclerz o pogorszeniu się sytuacji w Donbasie - podały służby prasowe Poroszenki.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Merkel odgrywa kluczową rolę w rozwiązaniu kryzysu ukraińskiego. W trakcie sobotniej wizyty w Kijowie zapewniała przywódców Ukrainy o wsparciu Niemiec. - Chcemy, by prawa Ukrainy były przestrzegane, działania zbrojne na wschodniej Ukrainie powinny być wstrzymane, a granica z Rosją - mówiła. - Moja obecność tutaj pokazuje, że wiele się zmieniło. Nie chcemy żadnych nowych problemów politycznych. Niemcy wiele nauczyły się ze swojej historii - mówiła.

Dzień później w wywiadzie dla telewizji publicznej ARD przyznała, że wtorkowe spotkanie w Mińsku "z pewnością nie przyniesie jeszcze przełomu". Także szef dyplomacji ukraińskiej Pawło Klimkin przyznał, że spotkanie w Mińsku będzie trudne. - Mińsk będzie trudny, ale jesteśmy gotowi do walki dyplomatycznej. Prezydent  jest usposobiony stanowczo - napisał Klimkin na Twitterze.

Były eurodeputowany Paweł Kowal twierdzi, że rozmowy w Mińsku są na rękę wyłącznie Moskwie. - To rodzaj politycznego cyrku, na którym zyska Rosja bo na każdym z tych spotkań zyskuje czas. Moskwa widzi, że Zachód jest niezorganizowany, a Ameryka jest niedogadana z Unią. A drugim, który zyska na tym spotkaniu będzie prezydent Białorusi. Przez 15 lat mówiliśmy Łukaszence, że się do niego nie jeździ bo jest niedemokratyczny, a tu w dwa dni Mińsk staje się stolicą europejskiej dyplomacji - powiedział Kowal.

(źródło: TVN24/x-news)

Sytuacja na wschodzie Ukrainy znacznie pogorszyła się w ostatnim czasie. Starcia między prorosyjskimi bojówkarzami a armią ukraińską koncentrują się na przedmieściach Doniecka i Ługańska. Rebelianci próbują też przedrzeć się w okolice położonego nad Morzem Azowskim Mariupola, gdzie obecnie urzędują władze obwodu donieckiego.

(źródło: Espreso TV/x-news)

Kijów oskarża władze Rosji o dostarczanie broni separatystom. Twierdzi też, że w walkach uczestniczą po stronie rebeliantów rosyjscy żołnierze. W poniedziałek wcześnie rano na Ukrainę wdarła się z Rosji kolumna wojskowa, która składała się z 10 czołgów, dwóch transporterów opancerzonych i dwóch ciężarówek Ural. Władze ukraińskie poinformowały, że kolumna zmierzała do Mariupola nad Morzem Azowskim na południu obwodu donieckiego. Oświadczyły, że Rosja chciała otworzyć w ten sposób drugi front w konflikcie między siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami na wschodniej Ukrainie.

Napięta sytuacja wokół Mariupola>>>

Z kolei w Moskwie szef MSZ Siergiej Ławrow poinformował, że Rosja chce w najbliższych dniach wysłać na wschodnią Ukrainę kolejny konwój z pomocą humanitarną. Pierwszy konwój dotarł w ubiegłym tygodniu do Ługańska bez zgody władz ukraińskich i bez eskorty przedstawicieli Czerwonego Krzyża.

Przywódcy USA, UE oraz NATO uznali to za złamanie norm prawa międzynarodowego.

- Rosnące zaangażowanie militarne Rosji w konflikt na Ukrainie oznacza "znaczącą eskalację" tego konfliktu - ostrzega narodowy doradca prezydenta USA Baracka Obamy do spraw bezpieczeństwa.

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach>>>

IAR/PAP/asop

''