Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 10.06.2015

Andrzej Seremet w Sejmie: nie można mówić, że doszło do przecieku

- Prokuratura działała w ramach prawa - oświadczył w Sejmie prokurator generalny Andrzej Seremet. Jak mówił, to nie śledczy są odpowiedzialni za to, że w Internecie znalazły się kopie akt dotyczące śledztwa w sprawie afery podsłuchowej. Zdaniem PO, wyciek akt podważa zaufanie obywateli do prokuratury. Z kolei PiS przekonuje, że to rząd odpowiada za to, że "państwo jest w totalnym rozkładzie".

Andrzej Seremet zapewniał, że zgodnie z obowiązującym prawem prokuratura jest zobowiązana do udostępnienia pokrzywdzonym oraz podejrzanym materiałów zgromadzonych w śledztwie. Jak podkreślał, śledczy nie mogli przypuszczać, że ktoś wykona zdjęcia dokumentów po to, by następnie je upublicznić.

Screen z profilu na Twitterze posła SLD Artura Górczyńskiego.

Jak dodał prokurator generalny Andrzej Seremet z prawa wglądu w dokumentu skorzystało do tej pory 15 osób, wśród nich byli pełnomocnicy zarówno pokrzywdzonych, jak i podejrzanych. Wszyscy mieli prawo do wykonania fotokopii dokumentów. Udostępniano akta jawne śledztwa w tomach od I do XXVII.

"Prokurator postąpił zgodnie z prawem"

- Prokurator postąpił zgodnie z prawem, udostępniając akta ze śledztwa w sprawy afery podsłuchowej. Obarczanie go odpowiedzialnością za upublicznienie akt jest bezzasadne - oświadczył. Jak mówił, nie można mówić, że doszło do przecieku.

Seremet poinformował też, że ABW sprawdzi, czy opublikowanie akt mogło narazić na niebezpieczeństwo ujawnienia danych funkcjonariuszy publicznych lub funkcjonariuszy służb specjalnych. Chodzi między innymi o adres zamieszkania szefa CBA Pawła Wojtunika.

(źródło: Sejm/x-news)

- To, że akta w sprawie afery taśmowej zostały upublicznione, obciąża tych, którzy to uczynili, popełniając przestępstwo - podkreślił. Seremet zaapelował do posłów i mediów "o wstrzemięźliwość, obiektywizm i rozwagę przy formułowaniu zarzutów pod adresem prokuratury". - Prokuratorzy zrobili to, co należało do ich obowiązków procesowych, udostępniając uprawnionym materiały ze śledztwa i zezwalając na ich kopiowanie - powiedział.

"Prokuratura jest instytucją apolityczną"

Zapewniał, że "prokuratura jest instytucją apolityczną", a zadaniem prokuratorów jest "strzeżenie prawa i pociągnięcie do odpowiedzialności karnej tych, którzy dopuścili się przestępstw". - Prokuratura przywykła do zarzutów, że wpisuje się w kalendarz polityczny, szczególnie dotyczący wyborów - mówił. Jednak - jak podkreślił - "jedynym kalendarzem, którym kieruje się prokuratura pod jego kierownictwem, jest kalendarz wiszący na ścianie gabinetu każdego prokuratora". - Jeżeli brak jest przesłanek do prowadzenia postępowania, prokuratorzy odmawiają jego wszczęcia lub umarzają śledztwo - powiedział.

W sprawie ujawnienia akt bez zgody prowadzącego śledztwo w nocy z wtorku na środę zarzut publicznego rozpowszechniania wiadomości ze śledztwa dotyczącego podsłuchów usłyszał Zbigniew S. Był on przez kilka godzin zatrzymany, przeszukano jego mieszkanie i biuro. Prokurator zakazał mu też dalszego ujawniania materiałów ze śledztwa. Mężczyźnie grozi do 2 lat pozbawienia wolności.

Afera taśmowa. Czytaj więcej>>>

Tuż przed wystąpieniem Seremeta w Sejmie prokuratura poinformowała, że ma materiały wskazujące na to, kto jest autorem fotokopii akt afery podsłuchowej.

Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie (źródło: TVN24/x-news)

Zdaniem posła PO Roberta Kropiwnickiego, prokuratura popełniła szereg błędów w sprawie. Chodzi między innymi o brak anonimizacji świadków oraz niewłaściwa forma udostępniania akt. Jak mówił, prokuratura mogła lepiej zabezpieczyć dane wrażliwe zeznających w śledztwie, na przykład poprzez anonimizację świadka.

Posłuchaj
00:23 Robert Kropiwnicki 10.06.2015.mp3 Poseł PO Robert Kropiwnicki o zarzutach wobec prokuratury (IAR)

Robert Kropiwnicki pytał Andrzeja Seremeta czy Prokuratura Generalna lub Apelacyjna sprawowała nadzór nad postępowaniem w sprawie afery podsłuchowej. Polityk PO mówił również, że w jego ocenie prokurator prowadzący śledztwo działał niefrasobliwie i w związku z tym należałoby skontrolować jego decyzje.

Jak dodał, ponad 6 tysięcy prokuratorów będzie płaciło za błąd jednego z nich. - Wszyscy, którzy zeznają, mają teraz ograniczone zaufanie do śledczych - powiedział. Poseł Platformy Obywatelskiej zauważył, że informacja prokuratora generalnego miała uspokoić, że wszystko jest zgodnie z prawem. - I może z prawem wszystko jest zgodne, ale z obyczajem funkcjonowania państwa polskiego to raczej nie jest zgodne - ocenił.

PiS: państwo jest w totalnym rozkładzie

Z kolei zdaniem Stanisława Piotrowicza z PIS, to PO jest odpowiedzialna za to, że "państwo jest w totalnym rozkładzie, nie pracuje normalnie żadna instytucja". Jak przekonywała afera podsłuchowa musi być wyjaśniona.

Posłuchaj
00:17 Stanisław Piotrowicz 10.06.2015.mp3 Poseł PiS Stanisław Piotrowicz o aferze podsłuchowej (IAR)

- W interesie państwa polskiego nie jest ochrona dóbr osób skompromitowanych, ale ochrona interesu państwowego, interesu narodowego. My chcemy wiedzieć, co się w państwie dzieje. Żądamy i oczekujemy tego od prokuratury, by wyjaśniła rzetelnie powiązania polityków, świata biznesu i wszystkich tych okoliczności z nagrań, które zostały upublicznione - oświadczył polityk PiS.

Niebezpieczne odtajnienie

- Debata powinna być prowadzona w poczuciu odpowiedzialności za państwo - uważa Stanisław Wziątek z SLD. Poseł Sojuszu również zwrócił uwagę na zawartość taśm i załatwianie przez polityków PO ważnych spraw w kawiarniach oraz restauracjach. Na drugi plan w jego wystąpieniu zeszła sprawa publikacji akt.
Artur Dębski z PSL uważa, że celem publikacji akt jest destabilizacja ładu i porządku publicznego. Poseł Dębski zwrócił uwagę, że ujawnienie informacji o osobach, które zeznawały - jest bardzo niebezpieczne. Jego zdaniem może dojść do zaburzenia współpracy między służbami specjalnymi a prokuraturą. Artur Dębski przestrzega przed obciążaniem za wszystkie błędy prokuratury i dokonywaniem zmian w funkcjonowaniu tego organu.

IAR/PAP/asop/bk