Chodzi przede wszystkim o nową strukturę dowodzenia NATO. Jak zapowiedział Jens Stoltenberg, Sojusz utworzy dwa nowe dowództwa logistyczne, by sprawniej przerzucać wojska w miejsce ewentualnego konfliktu. Zwiększy się też liczba osób pracujących w strukturach dowodzenia.
- Spodziewam się, że ministrowie podniosą liczebność naszych dowództw o ponad 1200 osób. Spodziewam się także decyzji o ustanowieniu nowego dowództwa na Atlantyk w Norfolk w Stanach Zjednoczonych, a na Europę w Ulm w Niemczech. Będą one kluczowe dla szybkiego przemieszczania naszych wojsk przez Atlantyk i po Europie, jeśli będzie taka potrzeba - dodał szef Paktu.
Kraje członkowskie NATO mają też zobowiązać się do zwiększenia liczby swoich wojsk, gotowych w każdej chwili do reakcji. Jak mówił w Brukseli Jens Stoltenberg, chodzi o plan nazwany przez strategów Sojuszu 4x30. - Ta inicjatywa NATO oznacza, że wszyscy sojusznicy do 2020 roku będą mieli w sumie 30 batalionów zmechanizowanych, 30 eskadr powietrznych oraz 30 okrętów bojowych, gotowych do działania w czasie nie dłuższym niż 30 dni. Nie chodzi tu o mobilizowanie nowych sił ale o zwiększanie gotowości już istniejących oddziałów - mówił Jens Stoltenberg.
To kolejne zmiany wprowadzane przez NATO w reakcji na zachowania Rosji. Po aneksji Krymu przez Rosję i po wybuchu konfliktu we wschodniej Ukrainie na szczytach w Walii i Warszawie Sojusz zdecydował o utworzeniu nowych sił szybkiego reagowania. Do Polski oraz krajów bałtyckich wysłano też dodatkowe siły, do każdego kraju po tysiąc żołnierzy.
W nowej strukturze dowodzenia Sojuszu ma też znaleźć się między innymi dodatkowe dowództwo sił lądowych. Polska chce, by zostało ono umieszczone w Szczecinie, w obecnym Wielonarodowym Korpusie Północ-Wschód. Decyzja w tej sprawie zapadnie za kilka miesięcy.
mr