Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Jarosław Krawędkowski 18.08.2014

Na emerytury wpłynęło o 3 mld zł mniej. Kto winien: GUS czy ZUS

ZUS i GUS mają problem. Po pierwszym półroczu składki emerytalne zamiast wzrosnąć o 3 mld zł, jakby wynikało ze wzrostu płac, wyliczonego przez GUS, zmalały o 300 mln zł. To oznacza, że albo GUS się pomylił, albo, wbrew prognozom ekonomistów, wieszczących koniec kryzysu, firmy i pracownicy masowo uciekają w szarą strefę lub umowy bez składek.
Do ZUS wpłynęło o 3 mld zł mniej ze składek niż prognozowano.Kto zawinił?Do ZUS wpłynęło o 3 mld zł mniej ze składek niż prognozowano.Kto zawinił?Glow Images/East News
Posłuchaj
  • Dlaczego do ZUS wpłynęło o 3 mld zł mniej ze składek niz wynika ze wzrostu płac, zastanawia się w rozmowie w Polskim radiu24 ekspert Konfederacji Lewiatan i członek rady nadzorczej ZUS Jeremi Mordasewicz. /Krzysztof Rzyman, PR24/.
Czytaj także

Tymczasem Zakład Ubezpieczeń Społecznych na razie mówi o "okresowych wahnięciach".

Jak komentuje na antenie Polskiego Radia 24 ekspert Konfederacji Lewiatan i członek rady nadzorczej ZUS Jeremi Mordasewicz, trudno jednoznacznie wytłumaczyć ten spadek. Ale hipotez jest kilka.

Winny GUS: płace i zatrudnienie nie rosną, ale maleją – szczególnie w małych firmach

Jak mówi, być może dane Głównego Urzędu Statystycznego dot. wzrostu płac nie odzwierciadlają sytuacji w całej gospodarce, szczególnie w mniejszych przedsiębiorstwach.

–Jeśli GUS bada płace w firmach zatrudniających powyżej 9 osób, i tam one rosną, to może się okazać, że zupełnie inaczej sytuacja przedstawia się w firmach mniejszych – mówi Mordasewicz.

Ponadto trzeba wziąć pod uwagę wzrost zatrudnienia, gdzie sytuacja może nie być tak różowa jak przedstawia GUS.

Jak wynika z prostego rachunku, jeśli fundusz płac wzrósł o 4 proc., tak jak podaje GUS, to składki powinny być wyższe o 3 mld zł. Tymczasem, mało, że nie są wyższe, to jest ich mniej o 300 mln zł. Stąd, jak uważa ekspert Lewiatana,  może GUS będzie musiał dokonać korekty po stronie płac – mówi ekspert.

Winny ZUS: składki za wysokie, pracownicy uciekają w śmieciówki i szarą strefę

Jest i drugi możliwy powód spadku przychodów ZUS - wzrost szarej strefy. –Może się okazać, że cześć osób ucieka w szarą strefę – mówi ekspert.

Kolejny możliwy, powód to zatrudnianie większej liczby osób na niżej oskładkowane umowy, czy zmuszanie pracowników do samozatrudnienia w celu obniżenia pozapłacowych kosztów pracy.

–To jest prawdopodobne, ale nawet jeśli mielibyśmy wzrost umów o dzieło, które nie są oskładkowane, to jednak ten spadek nie byłby tak duży – mówi Mordasewicz.

Stąd jak ocenia ekspert, może być tak, że zadziałały te wszystkie czynniki – trochę więcej osób ucieka w szarą strefę i nie rejestruje się na rynku pracy, trochę więcej osób zatrudnia się na umowę o dzieło. Do tego fundusz płac nie rośnie tak szybko jak podaje GUS, bo w małych firmach jest gorzej. To powoduje mniejszy napływ składek niż oczekiwaliśmy.

Ekspert pytany, czy to zagraża systemowi emerytalnemu, przypomina, że biorąc pod uwagę wielkość całorocznych składek do ZUS, to obecny ubytek 3 mld zł, nie ma wielkiego wpływu na finanse ZUS. Ale jak mówi, każdy miliard złotych w systemie finansów publicznych jest potrzebny.

2,5 mln osób pozostało w OFE. To nadal za mało aby wspierać system ZUS

Gość PR24 odniósł się także do najnowszych statystyk dot. OFE. Jak podał dziś ZUS, na dalsze oszczędzanie w prywatnych funduszach zdecydowało się ponad 2,5 mln ubezpieczonych. To więcej niż się spodziewano.

Jak jednak uważa ekspert z Lewiatana, to nadal o co najmniej o połowę za mało, aby system kapitałowy wspierał system międzypokoleniowy, emerytalny, związany z ZUS. – Aby fundusze wspierały emerytury, to powinni być w nich wszyscy, albo co najmniej połowa z przyszłych emerytów, a do tego jest bardzo daleko – uważa Mordasewicz.

Krzysztof Rzyman, jk