Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Jarosław Krawędkowski 26.10.2017

Rynek mocy w Sejmie, ma kosztować 4 mld zł. Zapłacimy więcej za prąd?

 Rządowy projekt ustawy o rynku mocy trafi do sejmowej Komisji ds. Energii i Skarbu Państwa - zdecydował w czwartek Sejm, głosując przeciw wnioskowi opozycji o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Nowe rozwiązanie ma zagwarantować większe bezpieczeństwo energetyczne, ale będzie kosztować.
Posłuchaj
  • Minister energii Krzysztof Tchórzewski: po 2020 roku w Polsce mogą wystąpić poważne niedobory mocy wytwórczych w krajowym systemie elektroenergetycznym (IAR)
  • Minister energii Krzysztof Tchórzewski: w Polsce rośnie zużycie energii elektrycznej (IAR)
  • Celem ustawy jest osiągnięcie zdolności ciągłej i stabilnej dostawy energii do domów i dla przemysłu. Rynek mocy to mechanizm wsparcia elektrowni za samo fakt, że są i gwarantują bezpieczeństwo dostaw - wyjaśnia Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl/IAR/.
  • Bartłomiej Derski podkreślił, że rynki mocy działają też w innych krajach./IAR/
  • Bartłomiej Derski dodał, że według szacunków rynek mocy ma kosztować cztery miliardy złotych rocznie, a przeciętne gospodarstwo zapłaci za to rozwiązanie 8 zł./IAR/.
Czytaj także

W środę wieczorem w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o rynku mocy. W jego trakcie przedstawiciele klubów PO, Nowoczesnej i PSL zgłosili wnioski o odrzucenie propozycji w pierwszym czytaniu. PiS i koło "Wolni i Solidarni" opowiedzieli się wówczas za dalszymi pracami w komisji energii i skarbu państwa.

W czwartek rano w Sejmie odbyło się głosowanie nad wnioskiem zgłoszonym przez opozycję. Posłowie zdecydowali o jego odrzuceniu, co oznacza, że Sejm skierował projekt do dalszych prac w sejmowej Komisji ds. Energii i Skarbu Państwa.

Jak ma działać rynek mocy?

Tzw. rynek mocy to rodzaj pomocy publicznej polegającej na tym, że wytwórcy energii otrzymują pieniądze nie tylko za energię dostarczoną, ale też za gotowość jej dostarczenia. Stąd mechanizm ten jest określany również jako rynek dwutowarowy. Towarem na tym rynku będzie bowiem moc dyspozycyjna netto, którą będą oferować wytwórcy oraz sterowane odbiory energii.

Minister energii Krzysztof Tchórzewski przedstawiając projekt, powoływał się na analizy, z których wynika, że po 2020 roku w Polsce mogą wystąpić poważne niedobory mocy wytwórczych w krajowym systemie elektroenergetycznym. Wyjaśnił, że w Polsce wiek wielu bloków energetycznych jest zaawansowany, ponieważ były one budowane głównie w latach 60., 70. i 80.

- Oprócz tego zaostrzające się normy dotyczące emisji szkodliwych substancji do środowiska wymuszają na krajowych wytwórcach konieczność dostosowania instalacji oczyszczania spalin do nowych wymagań - powiedział.

Dodał, że w Polsce rośnie zużycie energii elektrycznej.

Rynek mocy gwarantuje tyle energii, ile potrzebujemy

Beata Wereszczyńska-Dembska z Urzędu Regulacji Energetyki powiedziała, że chodzi o to, by wytwórca w każdej chwili był gotowy dostarczyć nam taką ilość energii elektrycznej, jakiej potrzebujemy.

Ustawa ma wejść w życie od 1 stycznia 2018 r.

Zakłada się, że ustawa wejdzie w życie 1 stycznia 2018 rok, a w 2021 roku rozwiązanie to będzie w pełni działało.

Kto zapłaci za rynek mocy?

Szacuje się, że rocznie dostęp do mocy będzie kosztować około 4 miliardów złotych. Opłata mocowa dla gospodarstw domowych ma być uzależniona od ich rocznego zużycia energii elektrycznej.

Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl ocenia, że przecietne gospodarstwo domowe dopłata do rachunku wyniesie ok. 8 zł, ale te obciązenia nastąpią de facto od 2022 r.

Bez rynku mocy możemy mieć kłopoty z dostawa energii

Wprowadzenie rynku mocy ma zapobiec niedoborom mocy wytwórczych, stworzyć zachęty ekonomiczne do budowy, utrzymywania i modernizacji jednostek wytwórczych oraz do zarządzania zużyciem energii u odbiorców.

O tym, że wprowadzenie tego rozwiązania jest konieczne świadczą słowa Eryka Kłossowskiego, prezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych na konferencji prasowej poświęconej nowej strategii Polskich Sieci Elektroenergetycznych na lata 2017-2019.  

- Z naszych analiz wynika, że po 2020 r. możemy napotkać na problemy związane z brakiem wystarczających mocy" - powiedział Kłossowski - "Wierzę, że reformy rynkowe, które zamierzamy przedsięwziąć, nieco pobudzą inwestycje w sektorze wytwarzania".

"Bodziec dla dla przedsiębiorców, by inwestowali w nowe moce"

Szef resortu energii Krzysztof Tchórzewski przekonywał w grudniu 2016 r. po przedstawieniu projektu ustawy, że tego rodzaju forma wsparcia dla elektrowni konwencjonalnych nie tylko wzmocni bezpieczeństwo energetyczne państwa, ale będzie też bodźcem dla przedsiębiorców, by inwestować w nowe moce.



- Obecnie realizacja nowych projektów konwencjonalnych jest nieopłacalna, ponieważ w ramach polityki energetycznej UE elektrownie węglowe wchodzą do pracy w ramach tzw. merid order (stosu bilansu energetycznego) dopiero po źródłach niskoemisyjnych (OZE, gaz). W efekcie sprzedają mniej energii, co przekłada się na ich rentowność. Ustawa o rynku mocy rozwiąże ten problem, ponieważ zapewni wsparcie finansowe dla jednostek w zamian za ich pozostawanie w gotowości do pracy - tłumaczył wtedy Tchórzewski.


O wprowadzenie tego mechanizmu zabiegają też Niemcy i Francuzi. Funkcjonuje on natomiast już w Wielkiej Brytanii, choć tam - jak pokazała praktyka - wcale nie przyczynił się do powstania nowych inwestycji.

W związku z tym, że rynek mocy to forma pomocy publicznej, by zaczął działać zgodę musi wydać jeszcze Komisja Europejska.

NRG, IAR, PAP, opr. jk