Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Anna Wiśniewska 06.12.2017

Rynek mocy: nowa opłata w rachunkach za energię od 2021 roku

Sejm przyjął w środę ustawę o rynku mocy. Zawarte w niej regulacje mają zagwarantować dostępność odpowiednich do potrzeb zasobów mocy w źródłach, wytwarzających energię elektryczną.

Za ustawą głosowało 243 posłów, 181 było przeciwko, siedmiu się wstrzymało. Wcześniej przyjęto kilkanaście poprawek zgłoszonych w trakcie II czytania i zarekomendowanych przez komisję energii i skarbu.

Ustawa o rynku mocy zakłada, że odbiorcy będą płacić nie tylko za energię, ale także za gotowość do jej dostarczenia, czyli moc. Prawodawcy twierdzą, że zapewni to bezpieczeństwo dostaw energii. Opłata za moc będzie zależeć od ofert na aukcjach. Ma obowiązywać od 2021 roku.

Konsumenci w ciągu 10 lat zapłacą za moc blisko 7 miliardów złotych

W ocenie skutków regulacji do przepisów zapisano, że konsumenci w ciągu 10 lat zapłacą za moc blisko 7 miliardów złotych. Wszystkie wpływy z tego źródła szacowane są na prawie 27 miliardów złotych.

W takcie głosowań posłowie opozycji zadawali pytania, w których głównie domagali się odpowiedzi, jakie koszty wprowadzenia rynku mocy poniosą konsumenci. Padały również pytania o import węgla z Rosji oraz o doniesienia o domniemanym braku wymaganych zapasów węgla w elektrowniach.

Sprawozdawca Wojciech Zubowski z PiS oświadczył, że koszt wprowadzenia rynku mocy będzie poniżej 2 zł miesięcznie dla przeciętnego gospodarstwa domowego. Natomiast niewprowadzenie tej ustawy - według niego - to straty dla gospodarki w wysokości co najmniej 10 mld zł rocznie.

"Bez ustawy za dwa lata nie ma prądu w gniazdkach"

Tuż przed głosowaniem całości ustawy wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski oświadczył natomiast, że bez ustawy o rynku mocy "za dwa lata nie ma prądu w gniazdkach". Mówiąc o kosztach dla konsumentów, Tobiszowski stwierdził, że na rachunkach będzie wydzielona pozycja z tytułu płatności za moc, ale dziś "nikt nie jest w stanie powiedzieć, że w 2021 r. będą podwyżki".

Odnosząc się do pytań o rosyjski węgiel, Tobiszowski stwierdził, że import węgla jest na takim poziomie, jak dwa lata temu, węgiel ten trafia do odbiorców indywidualnych, a nie do elektrowni. Natomiast sprawę domniemanego braku zapasów w elektrowniach nazwał "wprowadzaniem opinii publicznej w błąd".

Jak ma działać rynek mocy?

Tzw. rynek mocy to rodzaj pomocy publicznej polegającej na tym, że wytwórcy energii otrzymują pieniądze nie tylko za energię dostarczoną, ale też za gotowość jej dostarczenia. Stąd mechanizm ten jest określany również jako rynek dwutowarowy. Towarem na tym rynku będzie bowiem moc dyspozycyjna netto, którą będą oferować wytwórcy oraz sterowane odbiory energii.

Obecnie funkcjonujący rynek energii elektrycznej jest rynkiem jednotowarowym, tłumaczył w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia dr Maciej Sokołowski ekspert do spraw energii z Instytutu Analiz, Badań i Certyfikacji.

- Wprowadzenie rynku mocy oznacza rozbicie towaru, jakim na rynku jest sprzedaż wolumenu energii elektrycznej, czyli przysłowiowego prądu - mówił ekspert. - Czyli zaoferujemy gotowość do produkowania prądu w imię bezpieczeństwa energetycznego kraju - mówił.

Wprowadzenie rynku mocy ma zapobiec niedoborom mocy wytwórczych, stworzyć zachęty ekonomiczne do budowy, utrzymywania i modernizacji jednostek wytwórczych oraz do zarządzania zużyciem energii u odbiorców.

O tym, że wprowadzenie tego rozwiązania jest konieczne świadczą słowa Eryka Kłossowskiego, prezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych na konferencji prasowej poświęconej nowej strategii Polskich Sieci Elektroenergetycznych na lata 2017-2019.  

- Z naszych analiz wynika, że po 2020 r. możemy napotkać na problemy związane z brakiem wystarczających mocy" - powiedział Kłossowski - "Wierzę, że reformy rynkowe, które zamierzamy przedsięwziąć, nieco pobudzą inwestycje w sektorze wytwarzania".

Bodziec dla przedsiębiorców

Szef resortu energii Krzysztof Tchórzewski przekonywał w grudniu 2016 r. po przedstawieniu projektu ustawy, że tego rodzaju forma wsparcia dla elektrowni konwencjonalnych nie tylko wzmocni bezpieczeństwo energetyczne państwa, ale będzie też bodźcem dla przedsiębiorców, by inwestować w nowe moce.


- Obecnie realizacja nowych projektów konwencjonalnych jest nieopłacalna, ponieważ w ramach polityki energetycznej UE elektrownie węglowe wchodzą do pracy w ramach tzw. merid order (stosu bilansu energetycznego) dopiero po źródłach niskoemisyjnych (OZE, gaz). W efekcie sprzedają mniej energii, co przekłada się na ich rentowność. Ustawa o rynku mocy rozwiąże ten problem, ponieważ zapewni wsparcie finansowe dla jednostek w zamian za ich pozostawanie w gotowości do pracy - tłumaczył wtedy Tchórzewski.

O wprowadzenie tego mechanizmu zabiegają też Niemcy i Francuzi. Funkcjonuje on natomiast już w Wielkiej Brytanii, choć tam - jak pokazała praktyka - wcale nie przyczynił się do powstania nowych inwestycji.

NRG/IAR/PAP, awi