Minister przemysłu i handlu Jozef Sikela ze swojej strony napisał w sieci społecznościowej, że Rosja wykorzystuje gaz jako broń. Premier i minister zareagowali w ten sposób na informacje polskiej spółki gazowniczej PGNiG o wstrzymaniu przez rosyjski Gazprom dostawy surowca przez rurociąg jamalski.
"W ten sposób Rosja jeszcze bardziej eskaluje sytuację i narusza istniejące umowy. To kolejny dowód na to, że musimy stopniowo pozbywać się uzależnienie od rosyjskich paliw kopalnych" – stwierdził premier, a minister przemysłu i handlu uznał, że zależność niektórych państw od surowców rosyjskich sprawia, że ograniczana jest zdolność do pomocy Ukrainie.
W grudniu ubiegłego roku przedstawiciele Czeskiego Związku Gazownictwa i firmy transportującej gaz na terenie Czech NET4GAS stwierdzili, że ewentualna przerwa w dostawach przez rurociąg jamalski nie będzie miała wpływu na czeską gospodarkę.
Zdaniem NET4GAS Czechy pozyskują surowce głównie z innych szlaków transportowych. Minister Sikela podkreślił, że dostawy gazu do Republiki Czeskiej są stabilne, a w magazynach jest rezerwa w wysokości 900 milionów metrów sześciennych surowca, co oznacza, że kraj ma w tej chwili, w zależności od pogody, zapasy gazu na mniej więcej miesiąc.
Dywersyfikacja dostaw
Jak zapewniła na Twitterze minister klimatu i środowiska Anna Moskwa: "Polska posiada niezbędne rezerwy gazu oraz źródła dostaw, które chronią nasze bezpieczeństwo". "Od lat skutecznie uniezależnialiśmy się od Rosji. Nasze magazyny są napełnione w 76 proc. Nie zabraknie gazu w polskich domach" - podkreśliła.
Czytaj także:
Oglądaj całodobowy przekaz z Ukrainy w streamingu portalu PolskieRadio24.pl:
pg