Polska policja używa prawie 2 tysięcy ręcznych, radarowych mierników prędkości. Nasz dziennikarz odkrył, że wszystkie tzw. "suszarki" są używane niezgodnie z prawem. Główny Urząd Miar nie widział problemu, chociaż nawet sam producent alarmował, że Iskry używane przez polską policję produkowane były na inne rynki.
Problem w tym, że mierniki nie identyfikują pojazdu, którego prędkość mierzą. Jak mówi jedne z bohaterów reportażu "Nielegalne suszarki", radary nie potrafią nawet podać odległości pomiaru, a co dopiero zidentyfikować pojazd. Słynna jest m.in. historia pewnego "malucha”, który miał pędzić 200 km/h. Tymczasem okazało się, że radar namierzał samolot lecący daleko za samochodem.
Mł. insp. Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji tłumaczy, że wątpliwości prawne nie powinny być kierowane do funkcjonariuszy. – Urządzenia mają zatwierdzenia i świadectwa legalizacji i są użytkowane zgodnie z prawem. My nie podzielamy obaw dotyczących pomiarów, ale wszystko powinno to być rozstrzygnięte z Prezesem Głównego Urzędu Miar – dodaje Krzysztof Hajdas.
Pytanie zadane przez autora reportażu w gabinecie prezesa Głównego Urzędu Miar na odpowiedź czekało 4 tygodnie. Karol Markiewicz, dyrektor gabinetu prezesa Głównego Urzędu Miar stwierdził ostatecznie m.in., że trzeba pamiętać, że przepisy się zmieniają. – A dokonujący pomiaru jest odpowiedzialny za jego dokonywanie – dodał Karol Markiewicz.
Czy to oznacza, że wystawiane na tej podstawie mandaty są bezprawne? Co mogą zrobić kierowcy, którzy nie zgadzają się z nałóżoną za przekroczenie prędkości karą?
Zapraszamy do wysłuchania reportażu Tomasza Jeleńskiego "Nielegalne suszarki". Autor dokładnie zapoznał się z przepisami dotyczącymi radarów, a sprawę postanowił nawet zgłosić w prokuraturze.
Reportaż w Trójce - słuchaj, kiedy chcesz >>>