Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Grażyna Raszkowska 11.06.2014

Budżet 2015: zarabiać mamy więcej, ale też więcej oddać fiskusowi

Wzrost PKB o 3,8 procent, inflacja powyżej 2 procent, bezrobocie na poziomie 12,2 procent – to podstawowe założenia w skali makroekonomicznej, zawarte w projekcie przyszłorocznego budżetu, które przyjął rząd (10 VI).
Budżet 2015: zarabiać mamy więcej, ale też więcej oddać fiskusowi foto: Glow Images/East News
Posłuchaj
  • 2015 rok powinien być jednym z lepszych w ostatnich latach, choćby dlatego, że tempa nabierze nowa perspektywa unijna – uważa Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich, który był gościem Radiowej Jedynki./Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • OPZZ złożyło do marszałek Sejmu projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Związkowcy proponują wprowadzenie dwóch nowych progów podatkowych: 15 proc. i 50 proc. – informuje w PR 24 Franciszek Bobrowski, wiceprzewodniczący OPZZ./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • W naszym projekcie znajdują się dwa dodatkowe progi podatkowe i progi dochodowe – podaje Franciszek Bobrowski, wiceprzewodniczący OPZZ./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Strona pracodawców rekomendowała wzrost płacy minimalnej do tysiąca siedmiuset trzydziestu jeden złotych – mówi Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Emeryci i renciści mogą się spodziewać, że ich świadczenia wzrosną jedynie o 20 proc. wzrostu płac w gospodarce narodowej oraz o wskaźnik inflacji w gospodarstwach emeryckich – mówi Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • System emerytalny w Polsce jest deficytowy – całkowita kwota wypłat emerytur, przewyższa kwotę wpływającą w formie składek na ubezpieczenie społeczne – mówi Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Uważamy, że wzrost wynagrodzeń osób słabiej zarabiających jest możliwy głównie w wyniku wzrostu gospodarczego, a nie decyzji prawnej – mówi Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Już od 2009 r, progi podatkowe nie były waloryzowane – przypomina Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Ostrzegamy także przed cięciem wydatków inwestycyjnych – mówi Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Kwota wolna od podatku jest na najniższym poziomie w UE, wśród państw, które stosują to rozwiązanie – tłumaczy Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
Czytaj także

Projekt zakłada też podniesienie w 2015 r. płacy minimalnej do 1 750 złotych brutto oraz utrzymane bez zmian wysokości progów podatkowych. Opinie ekspertów, pracodawców i związkowców są w sprawie projektu budżetu podzielone, szczególnie w tych dwóch ostatnich kwestiach: płacy minimalnej i progów podatkowych.
Gospodarka nabierze tempa
Według rządowego projektu, gospodarka ma się rozpędzić. Taką opinię potwierdza Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich, który był gościem Radiowej Jedynki.
–  2015 rok powinien być jednym z lepszych w ostatnich latach. Już w 2014 pojawiły się pewne jaskółki: inwestycje bardzo wzrosły, powoli poprawia się też sytuacja na rynku pracy –  mówił w Radiowej Jedynce Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
Zwraca uwagę, że w 2015 r. tempa nabierze też nowa perspektywa unijna: pojawią się nowe kontrakty na drogi i inne inwestycje.  
– To oznacza, że 2015 będzie tak dobry, że następny, może już nie być w stanie tego powtórzyć – podaje  Ryszard Petru.
Zwraca też uwagę, że tempo wzrostu na pewno nie będzie tak wysokie, jak w latach 2005 – 2007. – Już nie możemy przy takich warunkach instytucjonalnych, przy tych rozwiązaniach prawnych, tak szybko się rozwijać. W związku z tym wzrost 3,5 – 3,8 proc., jaki prognozuje rząd, jest realistyczny – mówi ekonomista.    
Jego zdaniem, główne wyzwanie polega na zmianie  konstrukcji funkcjonowania naszej gospodarki pod względem prawnym, sądowniczym,  na wprowadzaniu deregulacji, czy zmian podatkowych, po to, byśmy mogli znowu rozwijać się w tempie pomiędzy 4-5 proc. PKB, a nawet powyżej.
– Inaczej nie będziemy mogli doganiać czołówki krajów zachodnich  – podkreśla Ryszard Petru.
Inflacja budzi wątpliwości
Tegoroczne założenia budżetowe nie wywołały bardzo negatywnych komentarzy. Jednak wskaźnikiem, który może budzić trudności jest inflacja. Obecnie jest ona wyjątkowo niska, a w czasie lata ceny mogą jeszcze spaść. – Są różne sposoby mierzenia inflacji. Ekonomiści zwykle patrzą na taką, która nie uwzględnia już zmian cen żywności i paliw, bo one są bardzo zmienne. Ta inflacja, nazywana bazową, jest lekko poniżej 1 proc. Ale być może będzie wracać do poziomu 2 proc. – wyjaśnia Ryszard Petru. I dodaje, że inflacja jest ważna dla dochodów budżetowych.  
– To może być problem, jednak na pewno nasza gospodarka się ożywia – komentuje gość Jedynki. Wskazuje też, że część Polaków mieszkających w rejonach, gdzie nie ma dużego przemysłu i dużej ilości usług, może nie odczuwać wyraźnej poprawy sytuacji gospodarczej.
Podatki nie spadną
Mimo, tak dobrych prognoz sytuacja podatkowa Polaków nie zmieni się na lepsze. – Po pierwsze mamy za duży deficyt, a poza tym ten wzrost gospodarczy nie jest jednak na tyle silny, aby możliwe było odmrożenie progów podatkowych  – mówi przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

A zamrożenie progów podatkowych oznacza, że co roku płacimy trochę wyższe podatki. Taką opinię wyraża też ekspert Pracodawców RP.
– Już od roku podatkowego 2009 progi podatkowe nie były waloryzowane. To jest szkodliwe dla gospodarki, ponieważ zwiększa efektywny poziom opodatkowania. Stawki teoretycznie się nie zmieniają, natomiast zasobność portfeli podatników, coraz bardziej się kurczy. Ceny w tym okresie wzrosły ok.15 – 20 proc. – mówi  Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP.
Nie ma też szans na obniżenie podatku VAT
– Najważniejsze są jednak podatki pośrednie, szczególnie VAT. To jest największa część wpływów do budżetu. I na razie nie ma perspektywy, by VAT został obniżony do 22 proc., bo sytuacja budżetowa jest napięta –  wyjaśnia Ryszard Petru.
Konstrukcja budżetu i państwa powinna być taka, by zapewniać nadwyżkę w czasach koniunktury, po to, by w gorszych dla gospodarki czasach można było mieć deficyt.
– Głęboka reforma finansów publicznych cały czas jest przed nami –  mówi ekonomista.
Związkowcy mają swój pomysł
Jednak spora część społeczeństwa, w tym związkowcy, chcieliby wyraźnych zmian w podatkach.  
W  kwietniu OPZZ złożyło do marszałek Sejmu projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Związkowcy proponują wprowadzenie dwóch nowych progów podatkowych: 15 proc. i 50 proc.
–   Proponujemy 15 proc. do kwoty 20 160 zł. Ta suma bierze się z mnożenia obecnego minimalnego wynagrodzenia razy 12 miesięcy. Górny próg podatkowy: 50 proc. pojawia się po przekroczeniu dochodu 360 tys. zł – wyjaśniał w PR 24 Franciszek Bobrowski, wiceprzewodniczący OPZZ. O tym, czy projekt OPZZ trafi pod obrady parlamentu,  Sejm zdecyduje 4 lipca.
Franciszek Bobrowski porównuje też kwotę wolną od podatku w Polsce i w innych krajach.
–  Kwota wolna od podatku w Polsce to 3091 zł, która jest zamrożona od kilku lat. Dla porównania, w przeliczeniu na złote: w Wielkiej Brytanii miesięczna kwota wolna od podatku wynosi 4 tys. zł, w Finlandii 5 600 zł, we Francji kwota roczna to 25 tys. zł , w Austrii 40 tys.  – wylicza wiceprzewodniczący OPZZ.
– Aby obraz  był bardziej czytelny: kwota 3091 zł , daje nam 257 zł miesięcznie. Minimum egzystencji jest w Polsce obliczone na  poziomie 541 zł, czyli osoba która żyje za taką kwotę jest też opodatkowana. To świadczy, jak  daleko fiskalizm państwa został posunięty – przytacza Franciszek Bobrowski.
Bogaci uciekają, biedni tracą
Jednak Ryszard Petru przypomina, że w Polsce wiele osób płaci liniowy podatek 19 proc., co oznacza, że w ten sposób może uniknąć propozycji OPZZ. Inne osoby mogą też skorzystać z KRUS i płacić jeszcze niższe podatki. – Wszelkie dokręcanie śruby powoduje, że bogaci uciekają, a biedniejsi tracą – uważa Ryszard Petru.
Podwyższenie płacy minimalnej to zły pomysł
Ekonomista krytykuje też pomysł podwyższenia płacy minimalnej.
–  Płaca minimalna nie przekłada się na dobrobyt. Zauważmy, że 25 proc. PKB to jest szara strefa. I ona wynika z tego, że albo mamy przeregulowane niektóre zapisy np. w Kodeksie pracy, albo ze względu na wysokość płacy minimalnej. W niektórych zawodach, w biedniejszych regionach kraju, płaci się pod stołem, nielegalnie w szarej strefie. Łatwo jest przesadzić z poziomem płacy minimalnej –  przestrzega Ryszard Petru.
Związkowcy chcą wyższego minimalnego wynagrodzenia
Opinia związkowców w sprawie płacy minimalnej jest odmienna.
Franciszek Bobrowski przypomina, że kiedy w marcu 2009 r związki podpisywały z rządem pakiet antykryzysowy, nie były radykalnie nastawione. –   Premier Tusk obiecywał, że rząd napisze projekt ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, by w horyzoncie czasowym 5-6 lat dojść do minimalnego wynagrodzenia, które sięgnie 50 proc. średniego wynagrodzenia w gospodarce. Do tego dążymy, ale nie robimy tego za wszelką cenę  –  podkreśla Franciszek Bobrowski.
Pracodawcy z kolei grożą, że przy wzroście płacy minimalnej nie będą zatrudniać pracowników. Wszyscy też straszą wzrostem szarej strefy. Słychać też argumenty, że wynagrodzenia powinien regulować wzrost gospodarczy.
– Uważamy, że wzrost wynagrodzeń osób słabo zarabiających jest możliwy do osiągnięcia głównie poprzez wzrost gospodarczy. Jeśli okaże się, że pracownik wytwarza mniejszą wartość dodaną niż wynosi jego wynagrodzenie, to pracodawca ma tylko dwie drogi do wyboru: albo zwolnić pracownika, albo przenieść koszty na klientów, podnosząc ceny – mówi Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP.
Emeryci i renciści niewiele zyskają
Dla emerytów i rencistów rząd nie ma zbyt wielu dobrych wiadomości.  – Emeryci i renciści mogą spodziewać się, że ich świadczenia wzrosną  jedynie o 20 proc. wzrostu płac w gospodarce narodowej oraz o wskaźnik inflacji w gospodarstwach emeryckich. Na pewno nie jest to podwyżka, która satysfakcjonowałaby większość emerytów. Jest to najniższy, możliwy wzrost świadczeń emerytalnych, dopuszczany ustawą – zauważa Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP. W jego opinii, rząd kierował się ważnymi względami – stabilnością finansów publicznych.
Najważniejszym jednak powodem niskiego poziomu wzrostu świadczeń emerytalnych i rentowych, założonego w przyszłorocznym budżecie jest deficyt w emerytalnej kasie.
– System emerytalny w Polsce jest deficytowy. Całkowita kwota wypłat emerytur przewyższa kwotę wpływającą w formie składek na ubezpieczenie społeczne –  tłumaczy ekspert Pracodawców RP.
–  Gdyby więc rząd zdecydował się na wyższą podwyżkę, więcej musielibyśmy dopłacać do emerytur z budżetu, co oznaczałoby wzrost deficytu budżetowego, a w konsekwencji nieprzyjemne problemy finansowe  – dopowiada.
Polacy decydują
Obecnie przyszli emeryci mają czas na zastanowienie się, czy część swojej składki emerytalnej pozostawić w OFE. – Im mniej osób wybierze OFE, tym więcej będziemy musieli emerytom płacić z ZUS w przyszłości –  uważa Ryszard Petru.
Na razie do OFE zapisało się 185 tysięcy osób z 14 milionów uprawnionych.
Krzysztof  Rzyman, Halina Lichocka, Sylwia Zadrożna, Grażyna Raszkowska

''

/p>