Nowelizacja przepisów zmniejsza wymogi do ogłoszenia upadłości konsumenckiej.
Nowe przepisy mają znacznie ją uprościć i sprawić, by stała się bardziej popularną niż obecnie formą odpowiedzialnego oddłużania.
– Wydaje się, że będzie łatwiej, ponieważ zostały zmniejszone te negatywne przesłanki, które do tej pory praktycznie dyskwalifikowały większość osób, które podchodziły do procesu upadłości. Teraz nie będzie mógł skorzystać z procesu upadłości tylko ten, kto ze swojej winy lub w wyniku rażącego niedbalstwa, popadł w niewypłacalność. Pozostałe osoby będą mogły spróbować złożyć wniosek i ogłosić upadłość – tłumaczy dyrektor biura prawnego Federacji Konsumentów Izabela Dąbrowska.
Banki mają swój program
W Polsce funkcjonuje grupa klientów, która jest zadłużona u wielu wierzycieli, nie tylko w bankach, ale także np. w firmach telekomunikacyjnych czy firmach energetycznych.
– Doszliśmy do wniosku, że musimy znaleźć mechanizm restrukturyzacji i wychodzenia z kłopotów dla osób, które, często nie z własnej winy, znalazły się w tarapatach, np. z powodu likwidacji zakładu pracy, klęski żywiołowej lub innego nieszczęścia – tłumaczy Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, który był gościem Radiowej Jedynki.
ZBP od kilku lat wnioskował o zmianę ustawy o restrukturyzacji i upadłości konsumenckiej, by można było stosować postępowanie układowe klienta z wierzycielami.
– Prace ustawowe poszły w dobrym kierunku, ale nie są rozwiązaniami optymalnymi – mówi prezes ZBP. Zwraca uwagę na możliwość zawierania ugody.
Nowelizacja nie wyklucza ugody, ale takie postępowanie, w opinii banków, jest wprowadzane na zbyt późnym etapie.
– Najlepszym momentem do zawarcia postępowania układowego, dla obu stron jest taki czas, gdy dłużnik dysponuje jeszcze określonym majątkiem. I może go użyć do rozwoju biznesu, czy rozwoju gospodarstwa domowego. Gdy postępowanie układowe nadchodzi zbyt późno i majątek jest istotnie pomniejszony lub go nie ma, to naprawdę trudno się układać – mówi gość Jedynki.
A postępowanie układowe, to np. wakacje kredytowe, obniżenie oprocentowania, konsolidacja długu, rozłożenie go na dłuższe raty, a nawet częściowe umorzenie.
Inne rozwiązania podatkowe
Przy postępowaniu na wczesnym etapie musiałyby być zawarte stosowne rozwiązania podatkowe. Takie, które w przypadku umorzenia przez bank i innych wierzycieli części należności, nie nakazywałyby dłużnikowi zapłacić podatku od przysporzenia.
– A dziś jest tak, że gdy banki zdecydują się na takie postępowanie, to dłużnik, z urzędu skarbowego dowiaduje się, że ma zapłacić dodatkowy podatek. A on nie ma pieniędzy nawet na uregulowanie podstawowych zobowiązań – wyjaśnia Krzysztof Pietraszkiewicz.
ZBP będzie za jakiś czas wnosić o zastosowanie korekty prawnej w tym zakresie.
Plan ratunkowy
Kilka banków pracuje obecnie nad tym, aby wystandaryzować procedurę postępowania wobec klientów zadłużonych zarówno w sektorze bankowym jak i poza nim.
W praktyce może być tak, że jeden bank będzie reprezentować klienta wobec wszystkich wierzycieli, w sprawie warunków spłaty długu.
– To byłoby optymalne, ale to nie jest łatwe przedsięwzięcie – podkreśla gość Jedynki.
Rolę do odegrania będzie miało Biuro Informacji Kredytowej.
-– Musi się zgłosić grupa banków i BIK powie, w ilu z nich dany klient jest równocześnie zadłużony. Wszystko po to, by wszcząć procedurę pilotażową – mówi prezes ZBP.
I dodaje, że sektorowi bankowemu nie zależy na tym, by wykluczać nikogo z obrotu gospodarczego.
Ustawa od początku wymagała zmian
O tym, ze obecna ustawa faktycznie nie funkcjonowała świadczy fakt, że w ciągu trzech lat jej obowiązywania złożono ponad dwa tysiące wniosków, a ogłoszono 60 upadłości.
– Od początku obwiązywania ustawy, co kilka tygodni zgłaszaliśmy wnioski o jej zmianę – dodaje Krzysztof Pietraszkiewicz. – Ta ustawa od początku była obarczona licznymi wadami. One nie były tak dokuczliwe przed kryzysem. Ale po 2008 i 2009 r., kiedy upadło tyle przedsiębiorstw i tyle osób straciło miejsca pracy, zmiana ustawy stała się koniecznością – podkreśla gość Jedynki.
I dodaje, że ma nadzieję, iż kilkadziesiąt, a nawet kilkaset tysięcy osób będzie mogło z jej przepisów skorzystać.
– Pod warunkiem, że nastąpią korekty w rozwiązaniach podatkowych, aby proces restrukturyzowania długów był bardziej efektywny – mówi.
Trzeba zabezpieczyć interesy obu stron
Czy trzeba się obawiać nadużyć ze strony nieuczciwych konsumentów, którzy będą chcieli wykorzystać sytuację, aby pozbyć się długów?
– Do tego, na całym świecie, służą przepisy prawa karnego, są przepisy o wyłudzeniu kredytów, jest cała grupa przepisów prawa, które właśnie na to są ukierunkowane: na piętnowanie i zapobieganie sytuacjom nadużyć – mówi mecenas Piotr Zimmerman z Kancelarii Zimmerman i Wspólnicy.
Zwraca uwagę, że przepisy muszą być ogólne i łatwe do zastosowania, a ten, kto je łamie musi być ścigany.
Wszystko w rękach sądu
Ostateczna decyzja o tym, czy upadłość zostanie ogłoszona zależy do sądu. – Praktyka orzekania będzie miała zasadnicze znaczenie i wpłynie na wiele następnych lat – mówi.
Najważniejsze jest, by znaleźć rozwiązanie dobre dla dłużników i wierzycieli.
Przepisy jeszcze w tym roku
Nowe prawo o upadłości konsumenckiej ma szansę zacząć obowiązywać jeszcze w tym roku zauważa Maciej Geromin, ekspert w departamencie prawa cywilnego w Ministerstwie Sprawiedliwości, który był gościem PR 24. To ważna wiadomość dla tysięcy zadłużonych Polaków, którzy będą mieli szansę łatwiej wyplątać się z nadmiernego zadłużenia. Jednak, ile osób skorzysta z nowych przepisów, trudno dziś dokładnie oszacować.
– Różne badania ekonomiczne wskazują, że problemy z płynnością ma grubo ponad 100 tys. gospodarstw domowych w Polsce – podaje.
Ustawa skierowana jest wyłącznie do osób fizycznych, które nie prowadzą działalności gospodarczej i nie są w stanie spłacać swoich bieżących zobowiązań finansowych. Ale pod pewnymi warunkami.
– Niewypłacalność nie może powstać na skutek umyślnego działania lub w skutek rażącego niedbalstwa. Innymi słowy, oceniając działanie konsumenta, nie może się okazać, że decyzja, która spowodowała tę niewypłacalność, została podjęta nieodpowiedzialnie – wyjaśnia ekspert ministerstwa.
Szczególnie, jeśli konsument miał zamiar celowo wprowadzać banki lub inną instytucję finansową w błąd.
Nowa ustawa ma pomóc szczególnie pewnej grupie dłużników.
– Plątanina długów często powstaje na skutek niezależnych od nas okoliczności. W szczególności pokłada się duże nadzieje w stosunku do osób, które wzięły kredyty w walutach obcych – mówi Maciej Geromin.
Jednak, to nie znaczy, że wszystkie osoby, które brały kredyty np. we frankach szwajcarskich, a teraz mają problemy ze spłatą, będą mogły skorzystać z tej procedury.
Banki mają wątpliwości
Wątpliwości dotyczące ustawy o upadłości konsumenckiej zgłaszają banki i instytucje finansowe. Zdaniem przedstawiciela Ministerstwa Sprawiedliwości – niesłusznie.
– Wydaje mi się, że obawy banków są przedwczesne – podkreśla gość PR 24. Jego zdaniem banki stwarzają niewłaściwy obraz klientów, którzy po prostu brali kredyty wówczas, gdy były one dawane bardzo swobodnie i bez specjalnego sprawdzania możliwości spłaty przez kredytobiorcę.
Konsekwencje dla nieuczciwych
Gość zwraca uwagę na konsekwencje wobec nieuczciwych konsumentów.
– Za każde fałszywe oświadczenie złożone przez konsumenta przed sądem, będzie on ponosił odpowiedzialność na zasadach ogólnych z Kodeksu karnego, a wprowadzenie sądu, czy syndyka w błąd przez umyślne działanie konsumenta, będzie skutkowało tym, że z takiej upadłości konsument nie będzie mógł skorzystać – wyjaśnia Maciej Geromin.
Likwidacja majątku
Ekspert zwraca uwagę, że upadłość konsumencka, to nie jest tylko procedura oddłużeniowa.
– W upadłości konsumenckiej następuje likwidacja całego majątku osób, których sąd ogłosił upadłość – wyjaśnia.
Ustawa przewiduje możliwość zawarcia układu i elastycznego umówienia się dłużnika z wierzycielami, co do spłaty długu, przy udziale syndyka.
Syndyk będzie mógł doradzać i ekonomicznie wyceniać, czy dany plan spłaty jest realny.
– Sytuacja konsumenta jest dużo lepsza, ponieważ ma po swojej stronie specjalistę, czyli syndyka, który na co dzień zajmuje się problemami ekonomicznymi ¬ – uważa ekspert.
Czas spłaty
Ostatnim etapem procesu upadłości jest określenie harmonogramu spłat dla dłużnika. – Po spieniężeniu majątku, sąd na podstawie dochodów konsumenta i na podstawie dotychczasowego jego postępowania, ustala kwoty, które będą pobierane z jego miesięcznego wynagrodzenia i przeznaczane na spłatę wierzytelności – mówi gość PR 24.
Pod koniec postępowania, kiedy upłynie okres planu spłaty (ustawa przewiduje, że będzie to maksymalnie do 4,5 lat) sąd będzie wydawał postanowienie o umorzeniu pozostałych zobowiązań, czyli o daniu konsumentowi nowej szansy.
– Wtedy wszystkie długi, które były objęte postępowaniem i nie zostały spłacone w pełnej wysokości, zostaną umorzone – podsumowuje Maciej Geromin.
Sylwia Zadrożna, Justyna Golonko, Grażyna Raszkowska